Obudził mnie psi ogon, który machając, uderzał w moją twarz. Przetarłam oczy i szeroko je otworzyłam gdy zobaczyłam, że leżę na torsie Mike'a, który był bez koszulki. Zerwałam się natychmiast do góry a chłopak otworzył oczy i zaczął się we mnie wpatrywć.
-Czy...-chciałam spytać czy zrobiliśmy to co nie powinno się zdarzyć ale ten odezwał się.
-Spokojnie, nic się nie wydarzyło.-odetchnęłam ale i tak czułam się skrępowana tą całą sytuacją, przez co zaczęłam bawić się palcami.
-dobrze się czujesz?-spytał z troską brunet.
-Tak i przepraszam cię.
-Ale za co?-chłopak nie krył zdziwienia.
-za to, że wyszedłeś przeze mnie wcześniej z imprezy i, że cię do siebie ściągnełam. To przez to, że jednak się napiłam. Inaczej taki pomysł by mi nawet do głowy nie wpadł.
-Żartujesz sobie? Przepraszasz mnie za takie gówno? Ja mógłbym to z chęcią powtórzyć.
-Ale głupio mi tu tak być. A jak twoi rodzice przyjdą? Może im się nie spodobać to, że tu jestem.
-Nie ma opcji żeby przyszli bo są w pracy i prawie nigdy nie ma ich w domu a zwłaszcza o tej porze. Na pewno nic ci ten fiut nie zrobił?-nie wiedziałam, że się tym tak przejmuje. Zdziwiłam się.
-Nie. Ale mało brakowało. Naprawdę ci...dziękuję. Nigdy tego nie zapomnę.-w chwili gdy wypowiedziałam te słowa zajrzał głęboko w moje oczy i zapewne doszukiwał się czegoś i chyba to znalazł bo się uśmiechnął. Dalej czułam się skrępowana. Czy na pewno mnie nie okłamał mówiąc, że nic się nie wydarzyło? Nie. Nie okłamałby mnie. Nie byłby takim dupkiem, żeby zrobić mi coś takiego.
-Chodź, zrobimy śniadanie.-powiedział ochoczo brunet i wstał po czym ruszył w kierunku drzwi. Ja równierz opuściłam pokój i udałam się za nim do kuchni a razem ze mną poszedł Mozart.
-Co zjemy?-zapytałam i oparłam się dłońmi o blat.
-A na co masz ochotę?-Mike oparł się równierz o drugą stronę blatu i lekko nachylił.
-Może jajko sadzone?-zaproponowałam.
-Okej. Może być. Już się robi.
-Ja zrobię a ty nalej coś do picia.-wtrąciłam szybko a ten tylko zerknął na mnie pytająco.
-Tak, może być sok pomarańczowy. Wierzę, że mnie nie oblejesz.-w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko i zabrał się do roboty a ja naszykowałam wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia jajka. Niezdarnie rozłożyłam wszystkie rzeczy.
Po chwili było gotowe. Zaczęłam przekładać wszystko na talerz a potem chciałam zanieść na stół i oczywiście na moje nieszczęście niechcący potknęłam się o psa, który leżał na podłodze i wszystkie jajka wylądowały na Mike'u.
-Cholera, przepraszam.
-Cholera, rzeczywiście jesteś niezdarą w kuchni. Lepiej siadaj a ja coś zrobię.-zaczął ścierać z siebie resztki jajka a to co spadło na podłogę, oczywiście zjadł Mozart.
-Serio nie chciałam.
-Wiem. Ale teraz już usiądź i czekaj.
-Pomog...-zaczęłam ale oczywiście mi przerwał.
-O nie. Nie pomożesz mi królewno. Tak będzie bezpieczniej.
-Ale głupio mi teraz.
-To tylko jajko. Nie zabije mnie. Zrobię naleśniki.-niechętnie zajęłam miejsce na krześle i przyglądałam się ruchom chłopaka, który wszystko bardzo sprawnie robił. Zaczął mnie znowu zastanawiać jego tatuaż. Ciekawe czy ma jakąś historię. Zatopiłam się w myślach. Nie wiem co ja robię. Przecież się nienawidziliśmy a nasza znajomość była na poziomie "cześć, mam ochotę cię przelecieć" a teraz normalnie ze sobą rozmawiamy i się śmiejemy jak starzy, dobrzy, przyjaciele.
-Halo, halo. Jestem tutaj. Leah.-z transu wybudził mnie głos Mike'a, który stał nade mną z talerzem naleśników.
-Jestem aż tak przystojny, że się nie możesz oderwać?
-Co?! Nie. Wcale nie. Ja tylko myślałam...
-taa jasne.-powiedział i usiadł obok. Zabraliśmy się za jedzenie. Nie wiem kto go uczył gotować ale to jest przepyszne. Ja jak to ja, ubrudziłam się troszkę przez szybkie jedzenie. Chciałam zetrzeć dżem ręką ale chłopak mnie uprzedził i przejechał palcem tuż obok ust. Moje policzka zaczęły robić się czerwone. Dlaczego my to wszystko robimy? Serce mocniej mi zabiło. Nie mogę nic do niego poczuć ale ostatnie wydarzenia dużo pozmieniały. Ja nie wyzywam go cały czas, a on nie jest już takim dupkiem jak na początku. Chciałam szybko zmienić temat.
-Dasz radę mnie za chwilę odwieźć?
-Tak, jasne.
-No to pójdę się przebrać.-zmieniłam piżamę na bluzkę i spodenki, które zabrałam bo miałam spać u Sary ale jak widać moje plany nie wypaliły.
Po chwili byłam gotowa. Opuściliśmy dom a przed tym jeszcze tradycyjnie pożegnałam się z Mozartem.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Teen FictionW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...