"Bałaś się o mnie?"

5.4K 137 40
                                    

Dotarliśmy z Mike'iem pod mój dom. Wysłałam wcześniej mojej mamie wiadomość, że mój chłopak będzie na obiedzie. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wysiedliśmy z samochodu i zaraz po tym brunet złapał mnie za rękę aby spleść nasze palce razem. Przeszliśmy tak do drzwi a następnie przekroczyliśmy próg. Zdjęłam buty a zaraz po mnie to samo zrobił Mike.

-Mamo! Jestem! To znaczy...jesteśmy!-poprawiłam się. I tak wiedziała, że już przyszliśmy, tylko tak udaje żeby nie było, że jest natrętna. Po chwili kobieta zjawiła się przed nami.

-Dzień dobry.-brunet i moja rodzicielka podali sobie ręce i uścisnęli. Dobry początek.

-Fantastycznie, że w końcu cię poznam...-próbowała sobie przypomnieć jego imię ale coś nie wyszło.

-Michael Coullman-dokończył chłopak. Jego pełne imię jest takie dostojne i seksowne. Tak, zdecydowanie dla mnie brzmi ono seksownie a zarazem słodko. Wszystko w jednym.Lubię czasem do niego mówić właśnie tak jak się przedstawił.

-Tak, właśnie. Będę do ciebie mówiła Mikey (czyt. Majki)bo to jest za długie.-oh cała mamusia. Zachichotałam pod nosem. Dziwnie to brzmi ale może nie będzie go tak za jakiś czas już nazywała.

-No...dobrze. Nie ma problemu.-odpowiedział jej grzecznie.

W takim razie chodźcie bo reszta już jest.-wypowiedziała mama wyraźnie podekscytowana a uśmiech rozciągał się jej na pół twarzy.

-Ale...jak to? Mamuś przecież mieliśmy być tylko my. Kogo ty znowu przyprowadziłaś?-byłam trochę zdenerwowana. Mój chłopak dopiero zaczyna poznawać osoby z mojej rodziny ale nie wszystkie naraz. No kurczę. Nie zrzucę na niego takiego stresu.

-Co ja przyprowadziłam? Nie ja, tylko twój brat. Chodźcie.-cała w skowronkach odeszła od nas a mnie zamurowało. Zaczęłam szybciej mrugać i zmarszczyłam brwi.

-Leah, idziemy?-lekko zachrypnięty głos przedarł się do moich uszu co pozwoliło mi z powrotem skupić się na rzeczywistości.

-Eee tak. Tak idziemy. Ja zwariuję w tym domu. Jak on mógł mi o tym nie powiedzieć? Jeżeli to Tisha, a najprawdopodobniej tak, to ją zabiję. Dlaczego nic nie powiedziała do jasnej cholery?-złapałam zdezorientowanego chłopaka za rękę i pociągnęłam do jadalni z naburmuszoną miną.
Przy stole siedział Jacob a po jego prawej stronie niebieskowłosa. Czyli już jest martwa. I może brata też lepiej zabiję dla świętego spokoju. Zmierzyłam ich wzrokiem i powiedziałabym im coś ale nie chciałam psuć tego obiadu mojej mamie swoimi pretensjami. Później się policzymy. Powiedziałam tylko zwykłe:

-Cześć-natomiast Mike podszedł do Jacoba i przybili sobie męskie piątki i stuknęli ramieniem natomiast Tishy podał dłoń i uśmiechnął się.

-Czy to nie cudownie mieć przy stole dwójkę swoich dzieci w towarzystwie ich drugich połówek.-moja mama położyła na stole szklaną miskę w, której była sałatka i usiadła na jednym z wolnych miejsc. Nie musiała już nic przynosić ponieważ wszystko było na talerzach. A mianowicie ryż z warzywami i mięsem z kurczaka w miodzie. Pachniało naprawdę ślicznie.
***
Po skończonym posiłku nadeszła pora na najgorsze czyli rozmowę, a raczej odpowiadanie na pytania rodzicielki.

-To co ciekawego mi powiecie?-przejechała wzrokiem po całej naszej czwórce i zatrzymała go na...Jacobie. Dobrze, że zaczyna od niego a nie ode mnie.-jak się poznaliście ty i Tisha?-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego dnia. Oczywiście, to dzięki mnie są razem. Zrobiłam to celowo i się udało.

-Emm długa historia.-zaczął mój brat.

-Tak właściwie to chyba przez Lię się pierwszy raz spotkaliśmy.-dokończyła niebieskowłosa z widocznymi rumieńcami na policzkach.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz