"[...]no ja nie robię takich rzeczy w dziurze. "

6.3K 166 5
                                    

Spojrzałam w jego szare tęczówki. Nie mogłam się doczytać tego co wyrażały. On też patrzył prosto w moje oczy. Nie wiem dlaczego ale żadne z nas nie wykonało jakiegokolwiek ruchu. Tkwiliśmy w tej pozycji dopuki nie usłyszałam nad sobą emocjonalnego:
- Ale jaja!-zdecydowanie ten tekst był adekwatny do sytuacji i mogła go wypowiedzieć w takim momencie tylko Sarah. Oczywiście zdradzał to też jej głos. Nawet nie uniosłam głowy do góry a usłyszałam kolejne zdania.
-No nieźle.
-Chyba wam troszeczkę przeszkodziliśmy ale za cholere nie dało się z żadnym z was skontaktować i w ogóle znaleźć.-powiedział Leon i zachichotał pod nosem. Zdecydowałam się ruszyć w końcu swoje ciałko z objęć Mike'a. Ostrożnie wydostałam się z jego uchwytu a następnie ciężko wypuściłam z ust powietrze.
-O kurcze. To cud, że się nie pozabijali. Terry chodź tu szybko!-tak to była Kate, która z szeroko otwartmi oczami stała na krawędzi dziury i spoglądała na mnie oraz bruneta. Po chwili tuż obok niej znalazł się jej chłopak, który spojrzał na nas a potem razem z Kate zatrzymali na sobie swój wzrok aż w pewnym momencie wybuchnęli śmiechem i pomiędzy heheszkami próbowali wymieniać się zdaniami.
-Hah pam...iętasz jak...aaahhhaahh
-O matko! Haahhah ja nie mogę.- oboje trzymali się za brzuchy i ugięli kolana. Aha nie wiem o co chodzi. Nie jestem wtajemniczona.
-Ta dziurahhhaah-chyba trochę to jeszcze potrwa. Teraz to ja spojrzałam na Mike'a, który z kolei popatrzył na mnie a następnie w górę na przyjaciół i razem z brunetem westchnęliśmym. Było tak z dobrych kilka minut, aż w końcu zamknęli gęby bo i tak nie udało im się nic więcej powiedzieć.
-Skończyliście już?-zapytałam.
-A wy?-wtrącił Andrew.
-Co?-spytaliśmy równocześnie z Coullmanem.
-Czy skończyliście już ten szybki numerek?
-Hayrway kurwa jesteś nienormalny!- wywrzeszczałam do niego a Mike tylko prychnął wesoło pod nosem.
-I kto to mówi...no ja nie robię takich rzeczy w dziurze. Coś nowego warto było zobaczyć!-dalej próbował udowodnić swoje. O nie ma tak koleżko. Nie ze mną. Zabrałam kawał zbitej ziemi i wycelowałam prosto w niego. Nie spodziewał się chyba ataku z mojej strony bo nawet nie zdążył zareagować i dostał w brzuch.
-Ej! Co ty wyprawiasz?
-Nic ważnego. Stój sobie a ja będę kontynuować.-chwyciłam rozwścieczona kolejną grudkę i już miałam celnąć kiedy niespodziewanie zostałam złapana za nadgarstek przez bruneta stojącego obok mnie.
-Nie warto w niego rzucać. Jeszcze mu się bardziej w główce pogorszy.-ze znudzeniem wytłumaczył mi a ja prychnęłam na jego słowa.
-No nie bardziej niż tobie.
-Z kim się zadajesz, takim się stajesz kochanie.
-Ja ci dam kochanie. O tym to sobie możesz pomarzyć.
-Spoko, już to zrobiłem.-ukazał mi szereg swoich białych zębów i postanowiłam się już nie odzywać tylko przeklęłam go mentalnie a następnie zwróciłam się do Sary, która nadal, z resztą tak jak wszyscy, wpatrywała się w naszą dwójkę.
-Pomoże nam ktoś w końcu się stąd wydostać czy mam tu zamieszkać do cholery?!
-Jasne kochaniutka zaraz rzucę ci linę-odpowiedziała lekko uniesionym głosem i zniknęła z mojego pola widzenia. Słyszałam tylko jak otwiera plecak. W oczekiwaniu zaczęłam głęboko rozmyślać.
-Tak wogóle to co za idiota wykopał taki wielki dół i to jeszcze na takim zadupiu?-nie uzyskałam od nikogo odpowiedzi ponieważ Sarah stała już z liną w rękach. Złapała za jeden koniec a drugi wrzuciła nam. Chwyciłam ją i zrobiłam pętlę na tyle dużą abym mogła się tam zmieścić. Kiedy było gotowe a z góry dali znak, że sznur jest przywiązany do drzewa na wszelki wypadek, zaczęłam "iść" po ścianie. Modliłam się tylko żeby moi rozważni i mądrzy przyjaciele dobrze zrobili węzeł i abym nie spadła na ziemię łamiąc sobie prz tym zapewne jakąś część ciała. Po kilku minutach znalazłam się już obok Kate. Przyszła kolej na Mike'a. Zanim przywiązał się do liny, przypomniałam mu o mojej torbie, która leżała nadal na brudnej ziemi. Chłopak zabrał ją i tak jak ja, rozpoczął wspinaczkę. Kiedy już wyszedł na górę, oddał mi moje rzeczy.
***
Rozpaliliśmy ognisko, na którym upiekliśmy sobie jabłka w karmelu. Oczywiście przy moich próbach nabicia owoców na patyk, wpadły one do ogniska dwa razy. Jakieś cielę zawsze musi być. A jeżeli chodzi o coś związanego z kuchnią to zawsze jestem ja. Kiedy jednak przy trzeciej próbie mi się udało, to wszyscy zaczęli bić brawo. Przynajmniej jakiś plus mam. To tak na podbudowanie własnej wartości. Siedzieliśmy na karimatach. Z mojej prawej strony była Kate a z lewej Sarah. Natomiast centralnie na przeciwko mnie siedział Coullman, który zawzięcie rozmawiał o czymś z Terrym i Ethanem. Allie i Leon karmili się nawzajem, Ben i Grace prowadzili konwersację z Peterem a nasza trójka czyli ja, Kate i Sarah dojadałyśmy swoje jabłka.
-Leah?-odchrząknęły równocześnie dziewczyny i zaśmiały się z tego.
-Co?-zaprzestałam spożywania jedzenia i spoglądałam na nie oczekując odpowiedzi.
-Jak się znalazłaś z Mikiem w tej dziurze?-westchnęłam zrezygnowana. No cóż, jakiego ja się pytania niby spodziewałan, biorąc pod uwagę dzisiejsze wydarzenia.
-Poprostu usłyszałam jak woła, stanęłam na krawędzi dołu w którym był i nagle ziemia się osunęła no i wpadłam.
-Tylko tyle?
-Noo? A co jeszcze byś chciała?
-Ta sytuacja w której was zastaliśmy.
-Próbowaliśmy się wydostać. To znaczy on miał mnie podnieść do góry żebym mogła wyjść ale nie dostawałam więc chciałam stanąć na nogach ale musiało się stać tak, że zachwiałam jego równowagę przez co osunęłam się a on mnie poprostu złapał i tyle.
-No dobra niech ci będzie. Ale nie powiesz nam, że nic nie ma pomiędzy wami.-Odparła Sarah.
-Oczywiście, że nie ma. On mnie strasznie wkurza i jest cholernie niezdecydowany. Raz jest miły, raz chamski, narcystyczny, egoistyczny, dupkowaty...
-Seksowny
-...seksowny...Co?!-Dałam się w to wciągnąć i przez to powiedziałam coś czego nie chciałam bo powtórzyłam to co usłyszałam.
-Widzisz? Pociąga cię.-Kate uniosła brew do góry.
-Nigdy w życiu! Jakbyś ty tego nie wypowiedziała to ja też nie. Wpadłam w trans i tyle.
-I bądźcie w końcu cicho bo usłyszy.
-Nie usłyszy. Przecież jesteśmy cicho a poza tym gada z chłopakami i nie sądze by był zainteresowany naszą rozmową.-Zerknęłam w stronę bruneta i faktycznie zdawał się mieć całe otoczenie gdzieś poza swoimi kumplami ale to nie zmienia faktu, że jednak może potrafić słuchać dwóch rzeczy na raz.
***
Czas mijał bardzo przyjemnie i zabawnie a to dlatego, że chłopcy oczywiście otworzyli alkohol i porobili różne drinki. Sama starałam się nie upić bo zważając na to, że jesteśmy na jakimś odludziu koło lasu, to mogłoby to być niebezpieczne. Do tej pory wlałam w siebie tylko jednego małego zrobionego przez Andrewa. Kiedy jedzenie i rozmowy już się wszystkim znudziły, postanowiliśmy pograć w "Nigdy przenigdy". Ułożyliśmy się bliżej siebie, przyszykowaliśmy alkohol i rozpoczęliśmy. Nie ukrywam, że byłam przeciwna aby w to grać bo można się przy tym nieźle upić no ale cóż...raz się żyje.
-Dobra to kto zaczyna?-zadał pytanie Terry, który trzymał w ręku butelkę z "oprocentowanym napojem".
-Ja-zgłosił się Peter.
-Dobra, dawaj stary.
-Nigdy, przenigdy nie rzuciłem w nauczyciela jakąś rzeczą.-whaat? Co to za pytanie. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie masz nic lepszego? Coś bardziej...szalonego?-wtrącił Mike i prychnął.
-Nie możemy wyczerpać wszystkiego na samym początku.-Odparł lekko rozjuszony Clark. Natomiast ja, pierwsza złapałam za kieliszek i wypiłam jego zawartość.
-Ty? Grzeczna Leah, rzuciłaś w nauczyciela? Nie wierzę.-Coullman musiał oczywiście coś powiedzieć od siebie bo inaczej to nie byłby on.
-Raz, kiedy się wkurzyłam ale to tak na serio. A z resztą mniejsza z tym, chyba nie tylko ja to zrobiłam.- rozejrzałam się po przyjaciołach bo chyba zapomnieli zasad gry ale w końcu i oni zaczęli wypijać po kolei trunek. Wszyscy oprócz Grace i Petera.
-Nigdy przenigdy nie polizałam swojej pięty-kontynuowała rozbawiona z niewiadomo jakiego powodu Sarah. Hah raczej nikt się nie napije. Niestety nie miałam racji ponieważ Leon i Ben to zrobili. Ochyda, żeby chociaż były umyte to jeszcze nie jest źle.
-Jesteś obrzydliwy. Teraz nie zbliżaj do mnie swojej paszczy i pomyśleć, że się całujemy.-Allie odsuwała od siebie Leona. Biedaczek, teraz pewnie się do niej nie zbliży do końca wyjazdu. Ale tak serio, jak popiją to nie będą nic pamiętać, nawet pięt więc jest dobrze.
Graliśmy tak spory kawał czasu, aż przeszliśmy do tych typowych, młodzieżowych, imprezowych pytań. Oczywiście mam na myśli nic innego jak:
-Nigdy przenigdy nie całowałem się z facetem.-wszystkie dziewczyny podniosły kieliszki, wlewając w siebie alkohol. Oczywiście ja też i gdy już to zrobiłam przypomniały mi się usta Mike'a na moich. Oblizałam wargi i odruchowo je przygryzłam a gdy uniosłam swój zamyślony wzrok to napotkałam szare tęczówki bruneta, który przyglądał mi się z wielkim zainteresowaniem. Niewiem jakim cudem to zauważyłam ale chłopak przygryzł wnętrze swojego policzka. "Otrzepałam" głową i wróciłam umysłem do gry.
-Nigdy przenigdy się nie upiłem.
Wypili wszyscy oprócz Grace. Przynajmniej wiadomo, że ma dobre myślenie a nie takie lekkomyślne jak my wszyscy, wliczając w to nawet mnie bo cholera miałam tyle nie pić a a jak na razie to robię to za każdym razem. Może Ben będzie bardziej rozgarnięty jak ma taką dziewczynę.
-Nigdy przenigdy nie uprawiałem seksu.- nooo to pytanie było oczywiste jeszcze zanim zaczęliśmy grać. Problem tylko w tym, że ja tego nigdy nie robiłam i jak nie wypiję to wyjdę na jakąś...ohh sama nawet nie potrafię tego nazwać ale chyba wolę skłamać. Spojrzałam na kieliszek stojący przede mną. Cała reszta już wypiła swoje albo właśnie się do tego zabierała. Nawet Grace. Nie zastanawiając się dłużej, opróżniłam to co miałam nalane. Sarah, Allie i Mike patrzyli na mnie wzrokiem pełnym zdziwienia. Moje przyjaciółki wiedzą, że nigdy nie uprawiałam seksu ale brunet nie. Teraz będzie myślał, że nie jestem dziewicą. Co ja wogóle gadam? W dupie to mam, gramy dalej, no chyba, że już koniec. Jak by spojrzeć na każdą osobę przy ognisku, to większość była już nieźle podpita i wstawiona. Do tej większości, niestety zaliczałam się też ja. Chyba mam dosyć grania. Postanowiłam opuścić to zacne towarzystwo i udałam się kilka kroków a następnie położyłam na trawie i spoglądałam w gwiazdy. Były śliczne. Całe niebo było nimi zapełnione, a na ciemnym, granatowym tle wyglądały tak jasno. Pijackie dźwięki ucichły ponieważ tylko Kate i Allie nie zasnęły tak jak pozostała reszta. Obie przyjaciółki znalazły się obok mnie.
-Heeej co tak leżysz sama?
-Tak po prostu.-odpowiedziałam krótko i nadal wpatrywałam się w malutkie, jasne punkciki nade mną.
-Wszyscy już śpią, idziesz?-zapytała Kate a ja wypuściłam ciężko powietrze i odpowiedziałam:
-Tak. Idę.-powoli, a nawet bardzo powoli podniosłam się z trawy. Następnie wszystkie trzy ruszyłyśmy dumnie slalomem a przynajmniej prubowałyśmy, bo po takiej ilości pytań przy których wypiłam alkohol, nie było w tym nic dziwnego. Kiedy już udało się nam dojść do ogniska, chciałam rzucić się na swój śpiwór ale coś mi się nie zgadzało. Dokładniej przyjrzałam się każdemu po kolei i jakim sposobem on się znalazł tam, gdzie się teraz znajduje.
-Co tu się kurwa porobiło?-
-Co się stało?-zapytały równocześnie Allie i Kate.
-Dlaczego Mike śpi obok mojego miejsca i dlaczego nie ma tu Sary?-przyjaciółki zatrzymały wzrok na śpiącym brunecie a następnie przeniosły go na Sarę.
-Aha, można się było tego spodziewać.-machnęłam rękami.
-Czego?
-Tego, że Ethan będzie spał ze swoją dziewczyną i dlatego Coullman tu leży.
-Przecież możesz się przesunąc bliżej mnie. Zaproponowała Kate.
-A ty nie śpisz z Terrym.
-Ohh daj spokój on już się rozwalił na swoim miejscu i mnie nie wpuści bo jak zawsze się rozpycha.
-Ale z drugiej strony on i tak będzie leżał blisko mnie.-stwierdziłam ale chwyciłam za swój śpiwór i przesunęłam go odrobinę w prawą stronę. Jakoś muszę wytrzymać do rana. Wsunęłam się do ciepłego "kokonu" wraz ze mną zrobiły to dziewczyny. Leżałam zwrócona w stronę bruneta. Wyglądał tak niewinnie kiedy spał i nie robił niczego świadomie, przypodobywując się innym. Mam wrażenie jakbym widziała inną osobę. Spokojną, cichą i opanowaną. Zdałam sobie sprawę z tego, że człowiek nosi na sobie trzy maski. Jedną ukazujemy innym, drugą tylko w swoim otoczeniu "świecie" do którego nikt nie ma wstępu i trzecią właśnie podczas snu gdy człowiek nie musi nic robić. W końcu po długim rozmyślaniu, moje powieki opadły i zatopiłam się w cudownym świecie wyobraźni.

Strasznie się męczyłam długo z tym rozdziałem ale za każdym razem gdy próbowałam go do skończyć to zasypiałam z telefonem w ręku. Mam nadzieję, że wam się spodoba bo jak dpa mnie to wyszedł całkiem spoko. Czekam na opinie. Postaram się napisać następny rozdział jak najszybciej będę mogła.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz