Po pewnym czasie, w końcu się zatrzymaliśmy i cholera nie mam pojęcia gdzie jestem. Jedyne co widzę to drzewa z jednej strony, drzewa z drugiej strony i jakaś polana na której leży...siano? W sensie kostki siana.
-Więc...jak mam rozumieć całą tą sytuację? Jednak chcesz mnie zgwałcić albo zabić?-odezwałam się do chłopaka, który stanął obok mnie i się uśmiechnął.
-Spokojnie. Jedyne co mogę legalnie gwałcić to Sarah.-otworzyłam szeroko oczy i postanowiłam pozostawić to bez komentarza. Jakoś nie za bardzo interesuje mnie ich życie seksualne.
-Jasne. No to co teraz?-zapytałam i skrzyżowałam ręce.
-Poczekaj zaraz powinien tu być.-odparł i oparł się o maskę samochodu.
-Mike?
-Nie. Twój przyjaciel.-o co mu znowu chodzi? Czy nikt nie może ze mną normalnie rozmawiać? Nagle w blasku lamp samochodowych dostrzegłam sylwetkę zwierzęcia, które idzie w naszą stronę. Serce mi zamarło.
-O Boże! Wilk!-przerażona wskoczyłam na dach samochodu. Głupia, mogłam schować się w środku.
-Ej, ej co ty odpierdalasz, zarysujesz mi lakier.-nie rozumiem dlaczego on nie ucieka. I jeszcze na dodatek wrzeszczy na mnie. Moje życie jest chyba cenniejsze od kupy poskładanej blachy.
-Tam jest...-nie dokończyłam bo stworzenie było na tyle blisko i oświetlone, że mogłam je ujrzeć w całej okazałości.
-Mozart-dokończył za mnie wkurzony chłopak.
-Można się czasem pomylić. I co on w ogóle tutaj robi?-zeszłam z pojazdu, a pies podbiegł do mnie, liżąc od razu po twarzy.
-Właśnie na niego czekaliśmy-nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi.
-Jak to?
-Tak to. Musisz z nim pójść. Mozart wracaj.-powiedział do niego, a ten spojrzał na mnie i ruszył w kierunku z którego przyszedł. Ogłupiona sytuacją, poszłam za nim. Już po chwili stanęłam przed ścianą ułożoną z kostek siana, a w jednym miejscu było jakby wejście. Wszystko to przypominało labirynt ułożony właśnie z tych kostek. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nie powiem, że się nie bałam bo się bałam ale szłam dalej korytarzykami, gdzie drogę oświetlał mi tylko księżyc. W pewnym momencie, za zakrętem dostrzegłam jakby delikatne, żółte światło. Byłam blisko. Gdy się zza niego wyłoniłam zaparło mi dech w piersiach. Stanęłam a przede mną był rozłożony koc na środku tego "kwadratu", serca labiryntu. Całość oświetlały liczne świeczki, lampki i światełka, których płomyki odbijały się w moich oczach. Na kocu stała butelka. Pewnie z szampanem albo winem, a obok niej kieliszki. Wszystko wyglądało cudownie. Brakowało tylko...Mike'a. Kiedy to pomyślałam, brunet wyłonił się zza przeciwnej ściany i zatrzymał na mnie swój przeszywający wzrok. Dostrzegłam iskierki w jego oczach. Wyglądał idealnie jak zawsze. Zaczął do mnie podchodzić i nie spuszczał ze mnie swoich szarych tęczówek. Kiedy był wystarczająco blisko, wyciągnął rękę w moją stronę więc położyłam na niej swoją dłoń. Uśmiechnął się i pociągnął mnie na koc. Usiedliśmy razem i od razu zadałam mu pytanie.
-Zrobiłeś to specjalnie dla mie?
-No...tak. Podoba ci się?-zapytał a w jego głosie, czuć było niepewność co mnie zauroczyło.
-Jest cudownie. Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Nie wiem z jakiej to okazji ale jest idealnie.
-To może uznajmy, że to...randka?-jeeejku, uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Jestem na randce z Michael'em Coullmanem. Odkąd go poznałam to nigdy w życiu bym o tym nawet nie pomyślała, a jednak.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Teen FictionW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...