"Serio zrobiliście to w samochodzie?"

7.8K 184 14
                                    

Siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. W końcu jednak odezwałam się w sprawie zeszytów, które przyniosłam.
-Może przepiszesz lekcje skoro zamierzasz jutro iść do szkoły?- spytałam i czekałam na odpowiedź, którą po chwili dostałam.
-A skąd wiesz, że idę do szkoły?-można się było spodziewać takiej odpowiedzi.
-Bo skoro chodzisz bez koszulki, śmiejesz się i rzucasz mi swoimi tekstami to wszystko wskazuje na to, że nie jesteś chory i... wypadałoby iść do szkoły co nie?-poruszyłam głową.
-No dobra czuje się już lepiej ale nie na tyle żeby pójść do szkoły.-chyba mu nie wierzę.
-No ale pisać możesz. Chyba, że masz paraliż ręki a jak widać nie masz to trzymaj zeszyty i przepisuj.-sięgnęłam do torby i podałam mu do ręki notatki uśmiechając się przy tym chytrze.
-Przepiszę to pod warunkiem, że będziesz mi czytać.- co? No takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
-Co?-zmarszczyłam brwi.
-No proszę...-zrobił minę, której nie mogłam się oprzeć.
-Ohh skoro prosisz to niech ci będzie. Zostajemy tutaj czy idziemy na górę?-chłopak zastanawiał się przez chwilę i postanowił zostać na dole jednak najpierw przyniósł swoje zeszyty.
-Dobra to od czego zaczynamy?- wydawał się pełen...entuzjazmu i jego mina nie wskazywała na to, że jest zły albo coś. Wręcz przeciwnie. Miał na twarzy rozciągnięty uśmiech.
-Obojętnie, od czego chcesz.
-No wybierz coś.-nalegał więc zdecydowałam.
-No to biologia.- jeden z moich ulubionych przedmiotów. Nie wiem czy jego też no ale kazał mi wybrać.
-No dobra niech będzie.-otworzyłam zeszyt do biologi i zaczęłam dyktować.
-Homozygota to osobnik lub komórka posiadający dwa takie same allele. Jeśli obydwa allele są dominujące, mówimy o homozygocie dominującej, jeśli recesywne o recesywnej.-przeczytałam pierwszą definicję.

#Mike
Zaczęła czytać coś o homozygocie ale ja nie mogłem być w stu procentach skupiony bo słuchałem jej ślicznego, słodkiego głosu. A tak ogólnie to lubię biologię. Udało mi się zapisać tylko linijkę i popatrzyłem na nią błagalnie żeby przeczytała jeszcze raz.
-No chyba sobie żartujesz. Jeżeli będziemy to pisać w takim tępie to spędzimy tu kilka dni.- mi to oczywiście by nie przeszkadzało. Nawet jestem za.
-Jak dla mnie to możemy tu siedzieć nawet pół roku.-podparłem głowę na ręce ale Leah skarciła mnie wzrokiem i musiałem zacząć znowu pisać. Tym razem starałem się wszystko dokładnie zamieścić w zeszycie.
-A teraz przejdziemy do krzyżówek genetycznych. Wiesz cokolwiek na ten temat?-spytała z widocznym błaganiem w głosie żebym znał chociaż podstawy, naszczęście trochę to umiem ale tylko te najprostsze.
-No coś tam wiem, na podstawowym poziomie.-lekko się zdziwiła i chyba mi nie uwierzyła bo zmarszczyła usta, które chętnie bym teraz pocałował. Ale nie mogę. Nawet nie mogę tak myśleć. Tylko przyjaźń...
-W takim razie jakie mogą mieć potomstwo rodzice, gdzie matka ma brązowe oczy i jest heterozygotą a ojciec ma szare i jest homozygotą recesywną?-cwaniara. Zaraz jej odpowiem tylko pomyślę. Tak, potrafię myśleć o czymś innym niż sprawach łóżkowych. Obliczyłem wszystko w głowie i dałem odpowiedź
- 50% szare i 50% brązowe.-triumfowałem w środku, że udało mi się.
- Dobrze. Nie sądziłam, że będziesz coś pamiętał. Może skoro wszystko tak rozumiesz to zrobimy coś trudnego? Na przykład o maściach koni?
- Chcesz mnie zmiażdżyć swoją inteligencją? To za wysokie progi dla mnie.-prychnąłem.
- Nie przesadzaj. Dasz radę. Najpierw ci tylko wytłumaczę wszystko o maściach.-w końcu zgodziłem się. Znaczy nie mogłem wybrać innej opcji. Zaczęła wszystko opowiadać. Że siwy jest dominujący i takie tam. Na koniec dała mi zadanie do rozwiązania. O matko. Mam za małą pojemność mózgu, już całe miejsce jest zajęte.
-No dobra, już mam. 25% kasztan, 25% gniady i 50% kary.-Blondynka zaczęła sprawdzać i po chwili na jej twarzy zarysował się śliczny uśmiech.
-Bardzo dobrze.
***
W końcu skończyliśmy przepisywać wszystkie notatki. Była dosyć późna godzina a ja byłem wykończony. Na dodatek poczułem się trochę gorzej i Leah kazała mi wracać do łóżka a sama miała iść do domu. Zanim jednak wyszła poprzytulała mi psa a do mnie podeszła i powiedziała:
-Pamiętaj o naszej wycieczce pod gołe niebo w piątek. Lepiej żebyś nie był chory.
-Spokojnie, z taką opieką mogę wszystko.-chodziło mi tu oczywiście o nią. Po moich słowach zarumieniła się lekko i pewnie myślała, że nie zauważyłem. Chciała iść ale chwyciłem ją za nadgarstek zanim zrobiła ruch do przodu, i przyciągnąłem do siebie, zamykając w przyjacielskim uścisku. Przez dobrą chwilę nic nie zrobiła ale w końcu odwzajemniła uścisk. Poczułem jej cudowne perfumy, które rozpoznam wszędzie.
-Fajnie mieć taką przyjaciółkę. Jesteś niezwykła.
-Jasne, ty też jesteś super księciuniu. Żegnaj-to ostatnie co powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy już jej nie było odczułem smutek i pustkę. Nudno mi bez niej tak samemu siedzieć.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz