"Czyli, że ja spałam?"

6.6K 173 2
                                    

Wróciłam zmęczona do domu zaraz po tym jak skończyłam Sarze mówić co napisałam do Mike'a zanim rozładował mi się telefon. Chciało mi się spać a że nie było nic do zrobienia, postanowiłam wziąć dzisiaj przysznic wcześniej niż zazwyczaj. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Ciągle miałam na sobie bordową bluzę bruneta. Uśmiechnęłam się mimowolnie, sama do siebie i zdjęłam ją a zaraz potem resztę ubrań. Zamknęłam drzwiczki od kabiny i włączyłam wodę. Umyłam się dokładnie żelem kokosowym i po kilku minutach spłukałam go po czym owinęłam się ręcznikiem. Założyłam na siebie majtki i dłuższą, luźną koszulkę. Usiadłam na łóżku i chwyciłam tableta bo telefon podłączyłam do ładowarki ponieważ się rozładował. Planowałam coś obejrzeć ale wyszło na to, że postanowiłam posłuchać muzyki i włączyłam piosenkę Say Something- Justina Timberlake'a. (Włączcie piosenkę) Uwielbiam tą piosenkę. Zaczęłam tańczyć po całym pokoju i śpiewać. Brakowało mi tylko gitary i byłoby super. Fajnie jest się tak oderwać od rzeczywistości i zatopić w innym świecie w, którym nie myślisz o problemach. Kiedy piosenka się skończyła, łapałam oddech po śpiewaniu i skakaniu po łóżku, dywanie, krześle, podłodze...
-Kochanie czy coś się stało?-usłyszałam głos mamy i odwróciłam się. Stała w drzwiach i patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Ile razy mam powtarzać żeby pukać.
-Nic się nie stało. Co się miało stać?-zapytałam i czekałam na odpowiedź. Mama zmarszczyła usta.
-No wiesz...na dole było słychać jakby ktoś rozwalał cały pokój.
-Wszystko jest w porządku. Słuchałam tylko muzyki.
-No dobrze, nie wnikam ale nie chcę widzieć za chwilę z dołu dziury w suficie i w twojej podłodze więc możesz troszeczkę opanować emocje bo murarzem to ja dobrym raczej nie jestem.-zaśmiała się a ja przewróciłam oczami. Za każdym razem mi to powtarza, znam te teksty już na pamięć. W końcu wyszła a ja wróciłam do słuchania tylko, że tym razem położyłam się do łóżka i założyłam słuchawki. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że trochę tęsknię za Mike'iem. W sensie za jego żartami a nawet głosem. Jakoś tak nudno bez niego jest chociaż od ostatniego naszego spotkania minęło zaledwie kilka godzin. Zatopiona w myślach, leżąc na łóżku, w końcu odpłynęłam do krainy snów.

***
Usłyszałam ten najokropniejszy dźwięk na świecie...dźwięk budzika.
Schowałam twarz w poduszkę i wyciągnełam po omacku rękę w bok starajac się walnąć w zegarek. Tak, miałam budzik jako użądzenie ze wskazówkami a nie telefon bo ten drugi mógł się przecież zawsze rozładować. Udało mi się trafić i westchnęłam bo nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z mojego kochanego, cieplutkiego i miękkiego łóżka. Poleżałam tak pięć minut i zaczęłam się powoli podnosić aż znalazłam się w pozycji siedzącej. Podparłam głowę o ręce i znowu zajęło mi kilka minut zanim zrzuciłam z siebie do końca kołdrę i wstałam na nogi. Przeciągnełam się i odpięłam telefon od ładowarki. Włączyłam wyświetlacz i nie było żadnych wiadomości. Poszukałam jakiejś piosenki żeby umilić sobie czas. Porozrzucałam po całym pokoju ubrania z szafy bo nie mogłam się na nic zdecydować. W końcu już na skraju wytrzymania wybrałam żółtą bluzkę z napisem "I love what is important to me and never stop". (Kocham to co dla mnie ważne i nigdy nie przestanę). Do tego jeansy i gotowe. Szybko umyłam zęby bo mi się nie chciało i zeszłam na dół. W mojej głowie pojawiło się pytanie kto mnie zawiezie do szkoły bo Mike nic nie napisał i nie wiem co teraz. Może wyślę mu wiadomość. Postanowiłam i już miałam zacząć pisać kiedy przypomniałam sobie co wczoraj mu napisałam zanim jeszcze rozładował się mi telefon. Może się o to obraził? Nie, to by było bez sensu przecież nic mu do tego a zresztą to i tak było kłamstwo na żarty. Cholera. Co mam zrobić? Mama już wyszła a Jacob...właśnie gdzie jest Jacob? Mniejsza z tym może lepiej pójdę pieszo bo o tej godzinie Coullman powinien już tu być a, że go nie ma to chyba znaczy, że się już nie zjawi. Pozbierałam więc klucze, sweter, plecak, założyłam buty i wyszłam z domu zamykając go przed tym na klucz. Kiedy szłam tysiące myśli krążyło mi po głowie. Nie rozumiem dlaczego brunet nie przyjechał i czemu nic nie napisał?
Szłam i szłam i szłam i szłam gdy naglr usłyszałam jak ktoś zatrąbił. Było to niespodziewane więc się wzdrygnęłam bo szłam zamyślona a serce podskoczyło mi do gardła i chwyciłam się za klatkę piersiową oddychając niespokojnie. Spojrzałam na samochód i zobaczyłam w nim Kate razem z Terrym.
-Hej! Leah, czemu idziesz na nogach i co taka zamyślona jesteś? Wsiadaj podwieziemy cię.-powiedziała wesoło dziewczyna i kazała mi usiąść ma tylnym siedzeniu. Zrobiłam to co kazała. Jak dobrze, że ich spotkałam bo już mi się nie chciało iść.
-Hej Terry-przywitałam się z chłopakiem przyjaciółki, który prowadził.
-Siemka
-No to co tam kochana? Czemu wybrałaś się pieszo do szkoły. Aż tak bardzo ją lubisz, że się dla niej w taki sposób poświęcasz?-wybuchnęła śmiechem.
-No tak jakoś wyszło. Po prostu Mike'a nie było pod moim domem a nie wiem też gdzie podziewa się Jacob więc poszłam na nogach.-wytłumaczyłam jej i oparłam głowę o szybę.
-hmm ciekawa historia...- już nie słuchałam bo byłam zmęczona pomimo tego, że spałam bardzo długo i jeszcze myślałam nad całą tą sytuacją.
-Halo Leah, już jesteśmy, ej Leah...-usłyszałam ciche i niezrozumiałe głosy, które z czasem stawały się coraz bardziej wyraźne.
-Kurde ona tak serio?-doszło do mnie. Ten głos wydawał się znajomy. Nie, to nie Mike tylko...Sarah.
-Leah!-ocknęłam się i pierwsze co zobaczyłam to Sarah, Kate i Ben, którzy stali i mieli wzrok wlepiony we mnie. Co to za zebranie jakieś?
-Co jest?-z przymrużonymi jeszcze oczami, zadałam pytanie.
-Jajco. Pod szkołą stoimy. Wysiadka śpiąca królewno.- Ben chwycił mnie za rękę i nogę a potem pociągnął na kraj siedzenia. Zachwiało mną lekko ale nie upadłam do tyłu.
-Czyli, że ja spałam?-sama nie pamiętam kiedy zasnęłam. Dziwne uczucie.
-Tak i nie wiem jak można się uśpić w drodze do szkoły do której się jechało kilkanaście minut.-Kate zachichotała. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Mnóstwo uczniów się kręciło obok budynku. Zaczęłam szukać go wzrokiem ale nic nie znalazłam. Może jest w środku. Zrobiłam kilka kroków w stronę wejścia ale po chwili się zatrzymałam i odwróciłam do tyłu spoglądając na przyjaciół.
-Idziecie czy nie?-spojrzeli po sobie.
-No..idziemy. Idziemy.-Weszliśmy do szkoły i dołączyli do nas: Allie, Leon, Ethan, Peter i Andrew. Oczywiście nie obeszłoby się bez opowiedzenia przez Bena mojej histori ze spaniem w samochodzie. Oh, cały on. Wyciągnęłam z szafki zeszyt do matematyki ponieważ była to dzisiaj pierwsza lekcja a zaraz potem wszyscy razem zaczęliśmy się kierować w stronę naszej sali lekcyjnej. Zostało jeszcze trochę czasu do dzwonka. Oparłam sie o ścianę i nagle zobaczyłam przed sobą Mike'a razem z Samanthą. Chciałam do niego podejść ale zrezygnowałam gdy oboje zaczęli się obmacywać i pożerać nawzajem ustami. Otworzyłam szerzej oczy i mocno się zdziwiłam bo jeszcze wczoraj unikał kontaktu z tą szmatą i się posprzeczali chyba, a to co tu widzę wszystkiemu przeczy. A jeszcze dziwniejsze jest to, że brunet też mnie zauważył wcześniej i popatrzył się na mnie ale nic nie powiedział a teraz zerka na mnie, nie odrywając się od Samanthy, co jakiś czas z dziwną miną jakby był z czegoś zadowolony. Fajny przyjaciel. Wiedziałam, że tak będzie ale się na to wszystko zgodziłam. Poczułam odrazę i obrzydzenie do tego co widzę a w serduszku jakby coś mnie zabolało. To nie było miłe z jego strony ale postanowiłam, że udam obojętną choć wcale mi się to nie podobało. Odwróciłam swój wzrok od tego obrzydliwego obrazu, usiadłam na podłodze, otworzyłam zeszyt i udawałam, że się uczę ale cały czas byłam myślami gdzieś indziej. Minęło dosłownie kilka minut kiedy coś przysłoniło mi światło na zeszyt. Spojrzałam w górę. Stał sobie jak gdyby nigdy nic i uśmiechał się w ten swój cwaniacki sposób. Ja nie zamierzałam tego odwzajemniać. Byłam na niego zła ale czekałam czy coś powie.
-Co robisz?- usłyszałam w końcu jego głos. Co robię? Zamiast powiedzieć najpierw cześć albo jakkolwiek się przywitać to on mi wyjeżdża z głupim pytaniem co robisz? No ja pierdole. Jajco robię.
-Czytam, nie widać?-oschle odpowiedziałam i zadałam mu pytanie.
-Chciałeś coś?-wydawał się zdziwiony tym co powiedziałam.
-Nie. Czy nie mogę się po prostu spytać co robisz?
-A czy ja nie mogę mieć na chwilę świętego spokoju?-warknęłam.
-Co jest? Stało się coś?
-Tak
-Mogę ci jakoś pomóc?
-Tak, odsuń się bo zasłaniasz mi światło.-dumna z siebie uśmiechnęłam się złośliwie do niego i wróciłam wzrokiem do zeszytu. Czułam jednak jego wzrok cały czas na sobie. Znów spojrzałam w górę. Wpatrywał się we mnie i doszukiwał.
-O co ci chodzi? Przecież nic ci nie zrobiłem.
-Ależ oczywiście, że nic nie zrobiłeś bo ty przecież nigdy nic nie robisz. A teraz proszę już drugi raz żebyś się przesunął bo mi się źle czyta.
-Ej jesteśmy w końcu przyjaciółmi. Chyba możesz mi powiedzieć co?
-Chyba jednak nie.-właśnie w tamtym momencie zadzwonił dzwonek. Na szczęście bo nie miałam ochoty już na niego patrzeć. Choć z jednej strony zapragnęłam jego ust a z drugiej wiedziałam, że całował się z Samanthą i to było obrzydliwe. Podniosłam się z podłogi i popatrzyłam ostatni raz w jego oczy a następnie weszłam do klasy. Zajęłam miejsce razem z Sarą w przedostatniej ławce. Był to jednak zły wybór bo Coullman usiadł w ostatniej ławce, tuż za nami. Starałam się nie patrzeć w jego stronę i skupić uwagę na nauczycielce, która zapisała na tablicy kilka zadań. Zmęczona wszystkim, westchnęłam. Otworzyłam zeszyt ale usłyszałam głos pani Miller.
-Wyciągamy karteczki.-wyciągamy karteczki, karteczki, karteczki, karteczki...nienawidzę tego słowa. Wredny babsztyl nie ma innego życia niż sprawdzanie kartkówek. Najwidoczniej jest to sens jej życia.
Przepisałam zadania na kartkę i starałam się je rozwiązywać ale Sarah cały czas się mnie pytała o odpowiedzi, których przez to, że cały czas ględziła jeszcze nie rozwiązałam. Nie zdążyłam zrobić jednego zadania no ale trudno. Bywa. Oddałam kartce nauczycielce i podparłam się o ławkę. Usłyszałam z tyłu swoje imię ale nie miałam zamiaru reagować.
-Leah...Leah...Leah...
-Ej Leah, Mike cię woła.-przyjaciółka zwróciła mi uwagę.
-To niech woła.
-Co się znowu stało?
-Nic.
-Jestem twoją przyjaciółką i żądam wyjaśnień. Nie wymiguj się bo i tak cię dorwę a w najgorszym wypadku przywiążę cię do Mike'a łańcuchem.
-No dobra ale nie tutaj.
Po skończonej lekcji Sarah zaciągnęła mnie w miejsce gdzie było mało uczniów i musiałam jej wytłumaczyć tą całą sytuację z Mike'iem.
-Ohhh...wy zawsze macie jakieś problemy. Przykro mi, że tak postąpił.
-Daj spokój. Przecież wiadomo było od początku jaki jest.-wzruszyłam ramionami i zrobiłam obojętną minę ale blondynka nie wydawała się zgodna ze mną. Za chwilę miała się zacząć druga lekcja więc musiałyśmy iść pod salę. Pod drzwiami stał brunet i nie spuszczał ze mnie wzroku. Stanęłam nieopodal niego i czekałam na ruch z jego strony.
-Leah...proszę cię powiedz mi o co chodzi. Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? Błagam cię odpowiedz bo już nie wytrzymam tak dłużej.-widziałam w jego szarych tęczówkach coś co skłoniło mnie do porozmawiania z nim.
-Po prostu jestem zła, o to, że nie raczyłeś się ze mną normalnie przywitać jako przyjaciele pomimo tego, że mnie widziałeś tylko obściskiwałeś się z Samanthą i jeszcze to, że nawet nie raczyłeś mnie poinformować o tym, że po mnie nie przyjedziesz i musiałam iść na nogach. Na szczęście po drodze spotkałam Kate i Terrego, którzy mnie zabrali ze sobą.- Kiedy wspomniałam o tym drugim problemie, momentalnie zrobił się bardzo zdiwiony i troszkę zakłopotany.

Hejka. Przepraszam, że długo nic nie dodawałam no ale dużo nauki mam niestety. Mam nadzieję, że rozdzial się podobał. Nie jestem wstanie powiedzieć kiedy kolejny rozdział ale mam nadzieję, że nie długo.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz