Jechaliśmy wsłuchując się w piosenkę, która leciała w radiu. Nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym więc pewnie Mike zrobi to gdy przyjedziemy do mnie bo to on chciał pogadać więc jestem ciekawa o czym. Byliśmy już prawie na miejscu i właśnie wjeżdżaliśmy na podjazd kiedy zadzwonił telefon bruneta. Zatrzymał samochód obok mojego domu i wyjął urządzenie z kieszeni. Spojrzał na ekran i zwrócił się w moją stronę kiedy chciałam wysiąść.
-Poczekaj chwilę.-po tych słowach usadowiłam się ponownie na siedzeniu i oparłam o jego tył. Chłopak odebrał telefon.
-Yh tak rozumiem Pani Manson...yhym...dobrze, zaraz tam będę...pokryję wszystkie koszty...tak proszę się nie denerwować już jadę...do widzenia.-skończył rozmowę.
-Coś się stało?- spytałam choć to nie moja sprawa.
-Niestety przyjadę później bo mój kochany pies pożera wyposażenie domu sąsiadki.-prychnął a ja zrobiłam to samo i dołączyłam do tego śmiech.
-Że co?
-No. Mozart zjada meble mojej sąsiadki pani Manson i muszę po niego jak najszybciej jechać żeby nie pochłonął nic więcej bo i tak już muszę zapłacić za wszystkie szkody. Nie wiem co w niego wstąpiło. Naszego wyposażenia nie niszczy.
-Ojoj pewnie za tobą tęskni...kochany pies.- zmarszczyłam brwi i zrobiłam lekki dziubek co miało oznaczać, że jest słodki.
-Ta, słodziak-przewrócił oczami.
-Dobra to ja idę...i czekam na ciebie. To do potem.
-Do potem-uśmiechnął się do mnie szeroko a w moim brzuchu coś się zadziało. Przyjemne łaskotanie. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam skoro już tyle razy się do mnie uśmiechał. Otworzyłam drzwi i wysiadłam a następnie zzamknęłam je za sobą i ruszyłam w kierunku wejścia. Usłyszałam tylko jak chłopak odjeżdża. Mimowolnie uśmiechnęłam się sama do siebie, a chwilę później byłam już w domu. Zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni by nalać sobie wody. Nie zastanawiałam się nawet gdzie jest mama a o Jacobie to już nie wspomnę, dupek jeden. W pomieszczeniu pachniało jedzeniem. Mama coś przyrządza. Powstrzymałam się od otworzenia piekarnika bo nie powstrzymałabym się przed zjedzeniem tego pysznego czegoś. Zabrałam więc szklankę z nalanym napojem do pustego salonu i rozłożyłam się wygodnie na kanapie. Włączyłam telewizor i przeszukałam programy. Zostawiłam na jakimś filmie przyrodniczym. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i stwierdziłam, że to na pewno mama. Kiedy się mieszka z kimś całe życie to nie da się ich nie rozpoznać.
-O Leah, jesteś w końcu.- niosła wielką torbę z zakupami i położyła ją na blacie w kuchni.
-Ale nakupywałaś.-podeszłam do rodzicielki i zajrzałam do środka torby.
-Rozpakuj to a potem możesz sprzątnąć w salonie.-powiedziała do mnie, przez cały czas coś robiąc.
-Okej.-wzięłam się do roboty. Kiedy po kilkunastu minutach wszystkie zakupy znalazły się na swoim miejscu, nadeszła kolej na sprzątanie. Wyjęłam ze schowka odkurzać. Podłączyłam urządzenie do prądu i włączyłam. W trakcie odkurzania zaczęłam się zastanawiać po co właściwie sprzątamy prawie czysty dom i do czego nam potrzeba aż tyle produktów, które kupiła mama? Skończyłam swoją czynność i udałam się w miejsce gdzie była moja rodzicielka, czyli do kuchni. Podeszłam do tzw. wyspy a następnie podskoczyłam i przy pomocy rąk usiadłam na niej. Zabrałam banana z koszyka, który stał obok mnie.
-Mamuś- zaczęłam a kobieta robiła coś przy garnkach.
-Tak?-odpowiedziała pytaniem nie odwracając się nawet do mnie i nie przerywają swojej czynności.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Teen FictionW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...