********** Karol ********
Gdy zostałem sam z Werą mocno ją do siebie przytuliłem i pozwoliłem jej się wypłakać. Ta dziewczyna jest najsilniejszą osobą jaką znam. Nie chodzi mi o siłę mięśni lecz o siłę psychiczną. Po tym co przeszła większość ludzi by się poddała i na pewno nigdy by już nie ufała ludziom i by się nie uśmiechała a Weronika potrafi to ciągle robić i śmiać się jakby jutro miało nie być. Dzisiaj poznałem jakiegoś chłopaka którego przyprowadziła chyba Harry miał na imię ale nie jestem pewien. Chłopak wyglądał na normalnego ale jednak będę go pilnował bo Darek tez wyglądał jakby był normalny a później mu zaczęło odpierdalać a nie pozwolę żeby Wera znowu przechodziła przez takie coś i tak jej już wystarczy.
- co robimy?
- oglądamy coś?
Wera spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Uwielbiam kiedy się uśmiecha i to tak szczerze bez żadnego wymuszania. Takie uśmiechy są najpiękniejsze. Kocham ją jak siostrę i zrobię dla niej wszystko choćbym miał kogoś zabić. Uśmiechnąłem się do Weroniki i już miałem iść do salonu żeby usiąść na jej jakże wygodniej kanapie ale nagle coś mi się przypomniało.
- poczekaj tu chwilę zaraz przyjdę muszę coś wziąć ze swojego mieszkania
Dziewczyna pokiwała głową na zgodę a ja pobiegłem do swojego mieszkania i zabrałem ze swojego pokoju wielkiego pluszowego misia. Takiego samego jakiego miała Wera zanim Darek go nie spalił. Wera kocha misie a kiedy Darek jej go spalił to się poryczała dlatego postanowiłem jej zrobić taki prezent i kupić takiego misia tylko że większego takiego jakiego zawsze chciała. Wziąłem Andrzeja i wyszedłem ze swojego mieszkania. Czemu Andrzeja? Bo jestem pewien że tak nazwie go Wera. Wszedłem do mieszkania mojej przyjaciółki i wychyliłem się zza ściany korytarza patrząc na Werę która siedziała w salonie i patrzyła się na mnie jak na debila.
- zamknij swe paczadła grzecznie proszę
Weronika zaśmiała się po czym zamknęła oczy ciągle się uśmiechając.
- no i jeszcze wstań
Powiedziałem a dziewczyna wstała. Kiedy byłem pewien już nic nie widzi wziąłem miśka i stanąłem z nim przed Werą.
- już możesz otworzyć
Weronika otworzyła oczy które nagle rozszerzyły się jak dwa wielkie spodki. Dziewczyna uśmiechnęła się od uch do ucha i zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka a w jej oczach zobaczyłem śliczne skaczące płomyczki których tak dawno nie widziałem.
- Andrzej!
Werka pisnęła na całe mieszkanie i jestem pewien że sąsiedzi właśnie dowiedzieli się o nowym misiu ale puki miała na twarzy uśmiech i świetliki w oczach mało mnie obchodzili inni.
- skąd go masz?
- kupiłem
Wyszczerzyłem się i wypiąłem czując dumę że udało mi się tak ucieszyć moją przyjaciółkę. Dziewczyna cicho zachichotała a mnie od razu na twarzy pojawił się największy uśmiech jaki tylko mi się udał. Nie słyszałem tego chichotu od kiedy byliśmy małymi smrodami które bawiły się w piaskownicy. Tak ostatnim razem słyszałem ten dźwięk w przedszkolu kiedy budowaliśmy zamki z piasku a mój się zepsuł przez co obraziłem się na Weronikę bo jej wieża stała nienaruszona. Później poszliśmy do szkoły i już nie słyszałem więcej tego chichotu aż do teraz. Poczułem jak w moim sercu robi się ciepło a ja sam wróciłem myślami do tamtej piaskownicy.
- kofam cię
Weronika mocno mnie do siebie przytuliła co oczywiście odwzajemniłem.
- no no widzę że mnie zdradzasz
Nagle usłyszałem głos Wiktorii przez co odwróciłem się w jej stronę. Stała oparta o framugę z zaplątanymi pod biustem rękoma. Kocham tę dziewczynę najbardziej na świecie i cieszę się że akceptuje to jak blisko jestem z Weroniką moim byłym zawsze nie pasowało to że tak bardzo przyjaźnię się z Werą ale ona to akceptuje i to jest piękne.
- hahaha bardzo śmieszne
Weronika oderwała się ode mnie a ja podszedłem do mojej dziewczyny i ją pocałowałem przez co usłyszałem jak Wera wydaje z siebie odgłosy wymiotowania.
- jezu moje oczy! Zlitujcie się idźcie się ruszać do siebie!
Wiktoria słysząc to zaczęła się śmiać a ja razem z nią. Weronika zawsze mówi to samo i za każdym razem się z tego śmiejemy. Nie wiem nawet czemu po prostu nas to śmieszy a szczególnie Wiktorię.
- jesteś głupia
- no tyle lat z tobą to raczej mądra nie będę
Wera wzruszyła ramionami i usiadła na kanapie odchylając głowę do tyłu a ja podszedłem do niej i się na niej położyłem.
- spieprzaj grubasie spasiony! Nie wiem na jakim wybiegu cię chowali ale chyba za dużo żarcie dostawałeś!
Wera zaczęła mnie z siebie spychać a ja zacząłem się śmiać jak ludzie w psychiatryku.
- odezwał się wieloryb olbrzymi co ma trzy warstwy tłuszczu i to jedna na drugiej
- a spierdalaj pan
Weronika wstała przez co upadłem na ziemię ale zamiast się tym przejmować zacząłem się jeszcze głośniej śmiać a Wera razem ze mną.
- dobra ja idę Karol jak coś dzisiaj śpię u ciebie
- spoko
Kiedy trochę ochłonąłem wstałem z podłogi i usiadłem na fotelu.
- Karoooolllll
Wera spojrzała na mnie uśmiechając się chytrze a ja już wiedziałem że w jej małej główce zrodził się jakiś zły pomysł.
- noooo?
- bo Adam zostawił mi swoje klucze do mieszkaniaaa
- iiii?
- i można mu obrobić lodówkeeeee
Słysząc słowa Wery wyprostowałem się i zacząłem uśmiechać jak jakiś pojeb.
- więc w drogę!
Dziewczyna zaśmiała się i pobiegła na palcach na korytarz tylko po to by za chwilę wybiec z domu. Oczywiście ja pobiegłem za nią i już po chwili znajdowaliśmy się w domu nijakiego Adama i dobieraliśmy się mu do lodówki. Wera otworzyła naszą wspólną miłość i naszym oczom ukazał się chyba cały asortyment sklepu. Kiedy to zobaczyłem pobiegłem do mojego mieszkania po taki koszyk jaki mają w sklepach. Tak mam taki koszyk i to tylko dlatego że kiedyś jak najebałem się z Oliwierem to ukradliśmy go ze sklepu. Zabrałem koszyk i pobiegłem do mieszkania mojego i Wery sąsiada kiedy moja przyjaciółka zobaczyła u mnie koszyk zapiszczała z radości jak małe dziecko po czym zaczęła wrzucać różne rzeczy z lodówki z tego co udało mi się zobaczyć były to głównie jakieś serki. Potem zamknęła lodówkę i zaczęła otwierać szafki w jednej szafce znalazła chleb tostowy i go zabrała, w innej szafce znalazła jakiś miód to też go wzięła i kiedy otwierała ostatnią szafkę naszym oczom ukazało się coś wspaniałego. Cała szafka wypchana po brzegi słodyczami a ja już wiedziałem co to znaczy. Pobiegłem do mieszkania Wery po czym wywaliłem wszystkie rzeczy na kanapę i znowu pobiegłem do mojej przyjaciółki która już zaczęła wyciągać rzeczy z szafki. Podszedłem do niej i postawiłem koszyk do którego Wera zaczęła wrzucać wszystkie słodycze lecz jednego milky waya odłożyła na bok. Gdy mieliśmy już cały koszyk wypełniony słodyczami Wera wzięła takie karteczki przylepne i napisała na jednej z nich ,, pamiętaj że cię kofam proszę nie zabijaj mnie <3 " i przykleiła na batonika którego później położyła w pustej szafce.
- dobra wracamy
Wera zaczęła kierować się w stronę wyjścia lecz nagle usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi kluczami.
- kurwa wrócił. szybko chodź tu
Wera pociągnęła mnie pod blat kuchenny i w tym samym czasie usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi.

CZYTASZ
Naruciak? [w trakcie poprawy]
Fanfictionjesteś zwykłą dziewczyną ale spotykasz niezwykłego chłopaka. Jak potoczy się twoja historia? Jakie przygody będziesz przeżywała? Jeżeli ktoś ma problem z błędami ortograficznymi to nie radzę tego czytać bo ja robię ich sporo. No może że zaryzykujesz...