55

85 8 2
                                    

Usłyszałem głos Weroniki więc napiłem się i postanowiłem iść się z nią przywitać.

- hej przeszedłem trochę wcześ...

Wyszedłem z kuchni i spojrzałem na Weronikę. Na jej widok przestałem dalej mówić i stanąłem z szeroko otwartymi oczami. Moja sąsiadka właśnie stała przede mną w samym ręczniku który sięgał jej jedynie do połowy uda. Ona nie miała nic pod spodem...

- za chwilę będę gotowa...

Usłyszałem mruknięcie Wery która potruchtała w nieznanym mi kierunku. Kiedy zniknęła z mojego pola widzenia usłyszałem głośny śmiech Damiana.

- żebyś widział swoją minę

Chłopak wskazał na mnie palcem ciągle się śmiejąc. Westchnąłem głośno i usiadłem obok ciągle śmiejącego się przyjaciela Weroniki. Po dziesięciu minutach w salonie pojawiła się Wera. Ubrana była w czarne leginsy i bluzę która sięgała jej do połowy uda. Wyglądała przeuroczo.

- idziemy?

Zapytałem uśmiechając się w jej stronę na co dziewczyna pokiwała głową odwzajemniając mój gest. Po założeniu butów wyszliśmy z mieszkania Wery.

- możemy zapomnieć o tej sytuacji w salonie?

Weronika patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.

- oczywiście

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie a ja od razu zrobiłem to samo.

- gdzie idziemy?

- niespodzianka

Powiedziałem uśmiechając się lekko. Niedawno w okolicy otworzyli wesołe miasteczko a ja postanowiłem zabrać tak Werę. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach śmiejąc się i dogryzając sobie tak jak robiliśmy to kiedyś. Po jakimś czasie stanęliśmy przed wesołym miasteczkiem a dziewczyna widząc przed sobą rollercoastery i inne zabawki uśmiechnęła się szeroko.

- skąd widziałeś że będę chciała tu przyjść?

- kiedyś opowiadałaś mi jak bardzo uwielbiasz tego typu atrakcje

Wera spojrzała na mnie a w jej oczach widziałem czyste szczęście.

- gdzie najpierw?

- tam! Tam chodźmy!

Weronika zaczęła podskakiwać w miejscu jak mała dziewczynka wskazując jedną z atrakcji.

- to chodźmy po bilet

Powiedziałem uśmiechając się do Wery która słysząc moje słowa zapiszczała ze szczęścia rzucając mi się na szyję. Zaśmiałem się cicho z jej reakcji ale przytuliłem ją do siebie mocniej.

*****dwie godziny później*****

Właśnie wychodziliśmy z wesołego miasteczka i kierowaliśmy się w stronę parku który był nie daleko. Weronika ciągle skakała a na jej twarzy znajdował się wielki uśmiech.

- i w tedy zrobiliśmy takie ziuuuuu i ty zacząłeś krzyczeć a ja piszczeć i później jakiś typ mówił że prawie przeze mnie ogłuchł

Wera ciągle skakała a od wyjścia z wesołego miasteczka jej usta nawet na chwilę się nie zamknęły. Szedłem obok szczęśliwej dziewczyny słuchając każdej z jej opowieści a na mojej twarzy widniał wielki uśmiech. Nie przejmowałem się tym że znałem każdą jej historię bo sam przy tym wszystkim byłem tylko słuchałem jak cała przejęta przypominała sobie wszystko co robiliśmy. Właśnie to w niej uwielbiałem. To że była taka szczęśliwa i zachowywała się jakby nic złego jej w życiu nie spotkało. Uwielbiałem jak uaktywniała się w niej ta mała dziewczynka przez co zachowywała się tak jak teraz. Uwielbiałem w niej wszystko.

Naruciak? [w trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz