Czterdzieści pięć

16 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Przez moment poczuła się tak, jakby nie wydarzyło się nic wartego uwagi. Zresztą nie pierwszy raz doświadczała czegoś takiego, po kłótni z Rafaelem jak gdyby nigdy nic stając przed nim, żeby porozmawiać. Jakby tego było mało, na pierwszy rzut oka demon wyglądał na całkowicie obojętnego. Wydawał się spokojny, choć Elena czuła, że to tylko pozory, tym bardziej że nie byli sami.

– Więc jestem – powiedziała z opóźnieniem. Sama nie była pewna, jakim cudem dawała radę zachowywać się swobodnie. – Telefon. Razjel. Mira sugerowała, że ważne.

– Możliwe, że jest – przyznał po chwili zastanowienia.

Uniosła brwi.

– Możliwe? – powtórzyła, nie kryjąc sceptycyzmu. To zdecydowanie nie sugerowało powodu, by w pośpiechu jechać przez całe miasto.

– Interesuje się tobą demon, którym na dodatek nie jestem ja – zauważył przytomnie. – Tak, to może być ważne.

Ou, wyhamuj... Dlaczego to zabrzmiało, jakbyś był zazdrosny?, przeszło jej przez myśl, ale ostatecznie nie wypowiedziała tych słów na głos. W zamian po prostu go obserwowała, czując się przy tym coraz bardziej nieswojo, zwłaszcza gdy uświadomiła sobie, że najchętniej pozwoliłaby, żeby wziął ją w ramiona.

To wszystko wydawało się tak bardzo znajome. Taras, bliskość nieba i bliskość Rafaela, co w zupełności wystarczyło, by rozbudzić głód. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem piła jego krew, ale wciąż jej potrzebowała. Oczywiście to nie było wszystko, ale i tak skrzywiła się nieznacznie, czując pieczenie w gardle. Natychmiast spróbowała nad sobą zapanować, ale błysk w oczach demona dał jej do zrozumienia, że mimo wszystko musiał zauważyć w czym rzecz.

– Co się dzieje? – Aż wzdrygnęła się, słysząc głos ojca. Z łatwością mogła zapomnieć, że nie przyjechała do apartamentowca sama. – Jak bardzo zagrożona jest Elena? – zapytał wprost, materializując się tuż obok.

Spojrzała na Carlisle'a z powątpiewaniem, nie kryjąc zaskoczenia. Chociaż jego głos zabrzmiał spokojnie, co zresztą było do przewidzenia, wyczuła w tonie wampira wyraźną nutę rezerwy. Co więcej, była pewna, że się śpieszył, chcąc od razu przejść do rzeczy. Jako że znała tatę wystarczająco dobrze, jego zachowanie momentalnie dało jej do myślenia.

Świetnie. Dzięki, Mira... Właśnie o tym marzyłam.

Nie chciała, żeby to wyglądało w ten sposób. Nie bez powodu zwlekała z jakimikolwiek zwierzeniami, miotając się i przez większość czasu dusząc wszystko w sobie. Gdyby mogła porozmawiać tylko z mamą i w bardziej sprzyjających warunkach, być może wszystko stałoby się dużo prostsze. Nawet jeśli nie, wciąż nie chciała, żeby jej bliscy kolejny raz zaczęli traktować Rafaela jak wroga. Nie żeby od chwili, gdy poznali prawdę, było jakkolwiek dobrze, zwłaszcza że sam Rafa odmawiał identyfikowania się z jakąkolwiek rodziną, ale mimo wszystko...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz