Sto trzydzieści cztery

17 3 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Na moment zabrakło jej tchu. Spojrzała na Lucasa w roztargnieniu, próbując zignorować fakt, że przygniatał ją do ziemi. W końcu się uśmiechnął, co przyjęła z ulgą, chociaż nadal była w stanie wyczuć w nim swego rodzaju napięcie.

– Naprawdę chcesz się w to bawić? – zapytała, spoglądając mu w oczy.

Błyszczały, intensywnie czerwone dzięki krwi, którą wypili przed wyjściem. Ciemne włosy miał w nieładzie, ale była do tego przyzwyczajona. W gruncie rzeczy miała ochotę przeczesać je palcami, choć dobrze wiedziała, że i tak nie byłaby w stanie doprowadzić ich do porządku.

– Czemu nie? Issie wydawała się zadowolona – zauważył, po czym raptownie spoważniał. – Co źle powiedziałem, że tak się spięła? Serio nie miałem nic złego na myśli, kiedy...

– To nie twoja wina – zapewniła go pośpiesznie. – Issie po prostu... Rany, możesz ze mnie zejść?

Zamrugał, jakby zdążył zapomnieć, że wciąż dociskał ją do ziemi. Natychmiast się dostosował, prostując niczym struna i odsuwając na bok. Nie zaprotestowała, kiedy pomógł jej stanąć na równe nogi, stanowczym ruchem podrywając do pionu.

– Więc? – drążył, pośpiesznie przerywając ciszę, która na powrót między nimi zapadła. – Matt spędził z nią więcej czasu ode mnie. Wolałbym znów czegoś przypadkiem nie palnąć, zwłaszcza że to twoja przyjaciółka.

A jakie to ma znaczenie, czy przyjaźni się ze mną?, pomyślała, spoglądając na niego z powątpiewaniem. Lekko przekrzywiła głowę, wciąż uważnie go obserwując.

– Jeszcze w Seattle Issie zabrała mnie na lodowisko. W zasadzie mnie, Damiena, Liz i... cóż, Setha. – Wysiliła się na blady uśmiech. – Nie miałam pojęcia, co robię, ale ona bawiła się świetnie. Powiedzmy, że... ma do tego talent.

– Claire...

Zignorowała przepraszającą nutę, która jak na zawołanie pojawiła się w jego tonie. Nie zamierzała wpadać w panikę za każdym razem, kiedy z jakiegoś powodu była zmuszona, żeby mówić o Secie.

– Tak czy inaczej – podjęła pośpiesznie – nie dziwię się, że mogłaby tęsknić za lodowiskiem. Mam taki jeden pomysł, ale muszę to jeszcze przemyśleć.

– Obgadaj to z Mattem – zasugerował natychmiast Lucas. Uśmiechnął się w nieco drapieżny sposób, wymownie spoglądając w miejsce, w którym zniknęła ganiająca się dwójka. – Lubi ją. I może się nie znam, ale raczej ze wzajemnością.

– Więc jednak... – mruknęła w zamyśleniu.

Tak naprawdę to od samego początku było dla niej aż nazbyt oczywiste. Nie chciała wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Ta sytuacja zresztą wciąż była dla niej na swój sposób zaskakująca. Lubiła Matta, a jeśli faktycznie on i Issie mieli się ku sobie...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz