Sto osiemdziesiąt trzy

18 4 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Nie miała pojęcia, jak do tego doszło, ale pod jej nieobecność Raven jednak uwił sobie gniazdo. To było pierwszym, co wrzuciło jej się w oczy, kiedy znalazła się z powrotem w pokoju. Kruk jak gdyby nigdy nic spał sobie na szafie, wygodnie usadowiony na czymś, co wyglądało jak kupka naprędce zrzuconych w jedno miejsce ubrań. Elena wolała nie zastanawiać się, skąd je wziął i które z jej rzeczy ostatecznie padły jego ofiarą. Wiedziała jedynie, że kruk powinien się cieszyć, że tymczasowo była unieruchomiona i jednak nie mogła wyrzucić go z powrotem na mróz.

Tata zdecydował się zostawić ją samą, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że ani śpiący ptak, ani ona nie wyglądali, jakby przy pierwszej okazji mieli w planach wzajemnie się pozabijać. Miała wrażenie, że sytuacja go bawiła, choć ostatecznie nie skomentował tego nawet słowem, po prostu każąc jej odpoczywać. Myślami nadal był gdzieś daleko, ale to jej nie zdziwiło, zwłaszcza że powiedziała jemu i Esme dość, by poczuli się oszołomieni. Bardziej zaskoczyli by ją, gdyby tak po prostu przeszli z tym do porządku dziennego, zachowując tak, jakby nic szczególnego nie miało miejsca.

Dopiero kiedy została sama, mogła pozwolić sobie na zastanowienie nad tym, co właśnie się wydarzyło. Siedziała w bezruchu, przez chwilę obserwując nieruchomego Ravena, zanim w końcu z jękiem opadła na materac. Ukryła twarz w dłoniach, w nadziei, że dzięki temu zdoła łatwiej się uspokoić, ale to okazało się niemożliwe. W głowie nadal miała mętlik, a sytuacja jedynie go potęgowała, stopniowo doprowadzając Elenę do stanu, którego dziewczyna nawet nie potrafiła opisać słowami. W pewnym sensie czuła ulgę, dopiero w tamtej chwili w pełni świadoma, jak bardzo uciążliwe było unikanie szczerych rozmów z rodziną, ale z drugiej strony...

Od samego początku wiedziała, że to nie będzie takie proste. Sama obecność Rafaela taka nie była, nie wspominając o małżeństwie z demonem. Nie oczekiwała, że kiedy przyjdzie co do czego, wszyscy przyjmą go z otwartymi ramionami, a sam zainteresowany zacznie się zachowywać jak ktoś, kto cieszy się z posiadania rodziny. Byłaby naiwna, gdyby choćby wzięła to pod uwagę, choć nie ukrywała, że taka perspektywa była kojąca.

O wiele gorsza w tym wszystkim okazała się świadomość, że łączące ich relacje na dłuższą metę nie miały znaczenia. Nie, skoro w każdej chwili mogło pojawić się coś, co zamierzało ich wszystko pozabijać – a to wszystko dlatego, że była na czarnej liście kogoś, komu tak naprawdę nie podpadła. Klątwa, Ciemność i te wszystkie legendy – to wszystko brzmiało jak marny żart, w którym zdecydowanie nie chciała brać udziału. Sęk w tym, że tak naprawdę nie miała wyboru.

Nie miała pojęcia, jak po tym wszystkim udało jej się zasnąć. To nie był spokojny sen, ale w którym momencie jednak zdołała zamknąć oczy i rozluźnić się na tyle, by popaść w swego rodzaju letarg. Gdzieś w tym wszystkim wciąż była w stanie zamartwiać się o Rafaela, ale próbowała o tym nie myśleć. Po prostu dryfowała, próbując uwierzyć, że przynajmniej na tyle mogła sobie pozwolić. Sen był zbawienny i znajomy, nie wspominając o tym, że kilka godzin zdecydowanie nie miało jej zbawić. Przynajmniej próbowała w to uwierzyć, raz po raz powtarzając sobie, że to niemożliwe, by Łowca tak po prostu wparował sobie do domu pełnego wampirów i urządził rzeź. Gdyby to było takie proste, najpewniej dokonałby tego w chwili, w której w ogóle go powołano, prawda?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz