Sto jedenaście

15 3 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Nie podobał jej się ten pomysł. W zasadzie to brzmiało jak niedopowiedzenie stulecia, ale starała się o tym nie myśleć. Co prawda już od dłuższego czasu podejrzewała, że prędzej czy później będzie musiała wrócić do tego miejsca, ale zdecydowanie nie brała pod uwagę, że miałoby do tego dojść w takich okolicznościach.

Z wahaniem spojrzała na ulicę przed sobą. Chociaż w Seattle korki zwykle ciągnęły się kilometrami, tym razem przebicie się przez miasto przyszło im zadziwiająco łatwo. Z drugiej strony, to wrażenie równie dobrze mogło brać się z nieustępującego nawet na moment niepokoju. Bała się, chociaż za wszelką cenę próbowała to ukryć, z uporem trzymając nerwy na wodzy.

– Jesteś przerażona – usłyszała spokojny głos Rufusa.

Natychmiast przeniosła na niego wzrok – co prawda tylko na chwilę, ale to wystarczyło, by zauważyła, że w przeciwieństwie do niej był pokoju. Po wyrazie jego twarzy nie była w stanie stwierdzić niczego konkretnego, pomijając to, że w pełni nad sobą panował.

– Bo prowadzę pierwszy raz od wieków – rzuciła spiętym tonem. Nerwowo zacisnęła palce na kierownicy. – I poprowadziłam auto brata, chociaż nie mam na nie żadnych dokumentów.

– Gdybym cię nie znał, może nawet bym w to uwierzył.

Prychnęła, bynajmniej nie zaskoczona bezpośredniością, z jaką zarzucił jej kłamstwo. Jasne, że nie przejmowała się tym, czy ewentualnie złapałaby ich policja. Nawet gdyby zrobiła coś nie tak, odrobina perswazji wystarczyłaby, by pozbyć się jakiegokolwiek niechcianego towarzystwa. Pomijając stracony czas, nie groziło im absolutnie nic, chyba że zupełnym przypadkiem trafiliby na ludzi uzbrojonych w osinowe kołki.

Zacisnęła usta, mimo wszystko zaniepokojona tą myślą. Wbrew wszystkiemu taka możliwość wydawała się aż nadto prawdopodobna. Dowiedziała się dość, by uprzytomnić sobie, że wcale nie byli aż tak bezpieczni, jak mogliby tego oczekiwać.

– Naprawdę nie musisz ze mną iść – odezwał się ponownie Rufus. – Tak, odcinanie się ode mnie ci nie wychodzi. Nadal czuję twoje emocje.

– To przez Gabriela – wymamrotała spiętym tonem. – Skoro się ode mnie odcina, wieź mogła stać się intensywniejsza.

Wampir westchnął przeciągle.

– Cokolwiek to jest, wiem, co w tej chwili czujesz – przypomniał usłużnie. – I to, że gdy tylko dorwę kolejnego łowcę, osobiście go rozszarpię.

Nie odpowiedziała, podświadomie czując, że ten jeden raz nie byłaby w stanie go powstrzymać. Tak naprawdę nie chciała, chociaż rozsądek podpowiadał jej, że obwinianie wszystkich wokół nie miało sensu. W jakimś stopniu wierzyła zarówno w to, co powiedział Simon, jak i kwestie, które sama zaobserwowała przez czas spędzony w zamknięciu. Ci ludzie byli przerażeni, strach z kolei nigdy nie był najlepszym doradcom.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz