Sto osiemdziesiąt pięć

15 6 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Zadrżała w odpowiedzi na jego słowa. Wstrząsnął nią gwałtowny dreszcz, chociaż to nie chłód, ale fala gorąca rozprzestrzeniły się po całym jej ciele, swoje źródło mając gdzieś u podstawy kręgosłupa. Elena zamknęła oczy, po czym mocniej wtuliła się w obejmującego ją demona, świadoma wyłącznie tego, że ten raz po raz przesuwał dłońmi po jej plecach. Co więcej, coś w sposobie, w jaki ją dotykał, skutecznie wytrącało dziewczynę z równowagi, zresztą jak i muśnięcia czarnych piór, składających się na parę lśniących, aksamitnie czarnych skrzydeł. Nie pierwszy raz miała wrażenie, że za każdym razem, gdy te ocierały się o jej ciało, wrażenie było takie, jakby w skórę wbijały jej się drobniutkie kryształki lodu.

Wszelakie myśli uleciały z jej głowy w chwili, w której usłyszała szept Rafaela. Zwłaszcza sposób, w jaki się do niej zwrócił – łagodny na swój sposób pieszczotliwy – uprzytomnił Elenie jak nowe było to, co działo się między nimi. Co prawda mimowolnie wzdrygnęła się, wręcz porażona tym, że znów wracał do tematu aniołów, ale zdecydowała się odrzucić od siebie tę myśl. Była jego lilan, więc jeśli życzył sobie zwracać się do niej również w ten sposób, nie zamierzała protestować.

Mimo wszystko nie od razu zdołała spełnić jego prośbę. Potrzebowała dłuższej chwili, by się na niej skupić, a co dopiero spróbować zrobić to, czego oczekiwał od niej demon. To, że ten raz po raz przeczesywał jej włosy palcami albo jakby od niechcenia zarysowywał kształt kręgosłupa, zdecydowanie tego nie ułatwiały. Elena była gotowa przysiąc, że z premedytacją z nią igrał, mieszając w głowie nawet bardziej niż do tej pory.

Nie miała pewności, jakim cudem udało jej się zapanować nad sobą na tyle, by zrobić cokolwiek. Przywołanie skrzydeł również okazało się wręcz dziecinnie proste, choć nie sądziła, że w obecnej sytuacji będzie to możliwe. Pojawiły się same, w pełni posłuszne decyzji, którą podjęła. Poczuła to wyraźnie, choć – wciąż skupiona na Rafaelu i tkwiąca w jego ramionach – nie była w stanie nawet tego sprawdzić.

A jednak były na swoim miejscu, równie obecne co i wtedy, gdy wraz z Rafą znajdowała się w Przedsionku. Przez moment poczuła się tak jak w chwili, w której demon zmanipulował rzeczywistość, sprawiając, że świat skurczył się do nich dwoje i małej przestrzeni na dachu apartamentowca. Znów tkwili w swoich objęciach, każde wyjątkowe na swój sposób, a kontrastujące ze sobą pióra, mieszały się ze sobą, w jakiś pokrętny sposób wydając się uzupełniać.

Kontrasty... Wszędzie kontrasty, pomyślała mimochodem, ale to nie wydało jej się złe. Trudno, by miała powody do narzekania, tym bardziej gdy Rafael jak gdyby nigdy nic nachylił się w jej stronę, muskając wargami jej usta. Odwzajemniła pocałunek, nie kryjąc zniecierpliwienia; w rzeczywistości oczekiwała czegoś więcej, zresztą nie jako jedyna. Jakoś nie miała wątpliwości, że on też to czuł – pragnął jej w sposób, nad którym nie potrafił zapanować. Czuła te emocje równie wyraźnie, jakby należały do niej – intensywniej niż zazwyczaj, choć samej sobie nie potrafiła wyjaśnić, na czym tak naprawdę polegała różnica.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz