Sto dwadzieścia sześć

18 3 0
                                    

Beatrycze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Beatrycze

Z wrażenia omal nie zachłysnęła się powietrzem. Otworzyła i zaraz zamknęła usta, niezdolna wykrztusić z siebie chociażby słowa. Rozszerzonymi oczami spoglądała to na Lawrence'a, to znów na pierścionek, który – bez pytania o cokolwiek – jak gdyby nigdy nic wrzucił jej na palec.

– Co ty właściwie...? – zaczęła spiętym tonem, jednak nawet nie miała okazji, żeby dokończyć.

– Nie patrz tak na mnie – obruszył się, potrząsając głową. – Nie oświadczam ci się – dodał, a Beatrycze prychnęła, przez chwilę sama niepewna czy się śmiać, czy może od razu go uderzyć.

Jeśli do tej pory była skołowana, w tamtej chwili tym bardziej nie miała pojęcia, co powinna sobie myśleć. Przez chwilę jeszcze przypatrywała się obrączce, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że pierścionek był znajomy. Nie miała pewności, gdzie go widziała, ale była gotowa wręcz przysiąc, że kiedyś na pewno przewinął się przez jej ręce.

Delikatnie pogładziła złocisty krążek, mimochodem zauważając, że dość luźno przesuwał się wzdłuż jej palca. Był za duży, by mogła tak po prostu go nosić. Uniosła brwi, coraz mniej rozumiejąc z tego, co w końcu sugerował jej L. To, że ten spoglądał na nią wyczekująco, jakby czekając, aż dozna olśnienia, nie pomagało.

– Ja... To twoja obrączka – uprzytomniła sobie. Raz jeszcze z czułością pogładziła krążek. – Ale wygląda na nową. Jakim cudem...? – zaczęła, jednak wampir po raz kolejny zdecydował się wejść jej w słowo.

– Ponieważ jest nowa. Całkiem dobra replika – wyjaśnił usłużnie. Miała wrażenie, że ulżyło mu, gdy przekonał się, że rozpoznała pierścionek. – I wcale ci go nie daję, tylko pożyczam.

– Że co proszę?

Wzruszył ramionami.

– Po prostu – stwierdził, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Moglibyśmy go zwęzić, ale nie wiem, czy to nie zepsuje efektu. W końcu formalnie powinien być mój, prawda? Załóż go na łańcuszek i noś przy sobie. Cokolwiek, bylebym miał pewność, że chociaż tak cię chronię.

Przez chwilę wpatrywała się w niego w oszołomieniu, wciąż nie rozumiejąc do czego zmierzał. Pojęła dopiero po chwili, a jej oczy rozszerzyły się w geście niedowierzania. Potrząsnęła głową, instynktownie zaciskając dłoń w pięść, by przypadkiem nie zgubić obrączki. Przez chwilę wpatrywała się w połyskujący łagodnie przedmiot, z trudem powstrzymując się od natychmiastowym wciśnięciem go Lawrence'owi.

– Oddajesz mi swój dar.

To nie było pytanie, ale i tak skinął głową. Beatrycze zacisnęła usta, coraz bardziej podenerwowana. Jej myśli wirowały, wciąż pędząc do przodu i potęgując już i tak dający jej się we znaki mętlik. W tamtej chwili tym bardziej zapragnęła oddać mu obrączkę i oznajmić, by przestał się wygłupiać, ale coś w jego spojrzeniu skutecznie wybiło jej ten pomysł z głowy.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz