Sto siedemdziesiąt pięć

15 4 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Nie musiała sprawdzać, by wiedzieć, że Rafael się zmieszał. To nie był pierwszy raz, kiedy zachowanie Esme w jakimś stopniu wytrącało go z równowagi. Co więcej, Elena nie miała wątpliwości, że nie spodziewał się tego, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.

Instynktownie zamarła, spodziewając się jakichkolwiek protestów albo uwag, ale w pokoju zapanowała wymowna cisza. Kątem oka zauważyła, że Rosalie drgnęła i spojrzała na matkę z powątpiewaniem, ale również ona zdecydowała się milczeć. Coś w tej wymownej ciszy sprawiło, że Elena poczuła się nieswojo, sama niepewna czy powinna to uznać za skutki szoku, czy swego rodzaju próbę porozumienia. W tamtej chwili z pewnością mieli jeden cel – nie dać się pozabijać – ale mimo wszystko...

– Idę zobaczyć się z Mirą – usłyszała i to wystarczyło, żeby wyrwać ją z zamyślenia.

Och... Oczywiście, że nie podziękujesz, pomyślała z przekąsem, przez chwilę mając ochotę wywrócić oczami. W zasadzie po Rafie nie spodziewała się niczego innego. Nie pierwszy raz na niezręczności reagował tak, jakby nie miały miejsca. Z drugiej strony, to i tak wydawało się lepsze, niż gdyby nagle uniósł się dumą.

– Mogę... – zaczęła, ale jedno jego spojrzenie wystarczyło, by zamilkła.

Wyprostowała się niczym struna, gdy Rafael bezceremonialnie chwycił ją za ramiona. Tym razem przynajmniej nie próbował jej rozbierać, chociaż uznała to za dość marne pocieszenie, skoro dobrze wiedziała, co usłyszy.

– Możesz zostać tutaj – stwierdził ze spokojem, nie odrywając od niej wzroku. Jego błękitne oczy lśniły w gniewny, zdeterminowany sposób. – Sam porozmawiam z siostrą i do ciebie wrócę.

Ze świstem wypuściła powietrze. Uprzytomniła sobie, że Rafaelowi wcale nie chodziło tylko o to, że mogłaby być jakkolwiek zagrożona. Jakoś nie wątpiła, że w normalnym wypadku bez chwili wahania zabrałby ją ze sobą albo zrobił wszystko, byleby znajdować się gdzieś obok i chronić ją osobiście. Prawdziwy problem leżał w Mirze i tym, że Rafa mimo wszystko wątpił. Nie chciał, żeby z nim szła, bo sprawy mogły się skomplikować.

Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, nagle zaniepokojona. Nie chce, żebym go widziała, gdyby musiał zamordować własną siostrę, uprzytomniła sobie i to wystarczyło, by momentalnie zrobiło jej się niedobrze.

Wierz mi, że jej nie tknę, jeśli nie da mi po temu powodów.

Drgnęła, słysząc jego mentalny głos. Wciąż nie była w stanie przyzwyczaić się do myśli, że mógłby tak po prostu przenikać jej umysł. Nie robił tego przez cały czas, ale twierdził, że czasami była „zbyt głośna", cokolwiek to znaczyło. Najwyraźniej w tamtej chwili również tak było, zwłaszcza że targające nią emocje okazały się aż nazbyt intensywne.

– Powiedz mi przynajmniej, że nie planujecie z Miriam szukać tego czegoś już teraz – wymamrotała, świadoma wyłącznie tego, że serce coraz bardziej nerwowo trzepotało się jej w piersi.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz