Siedemdziesiąt dziewięć

13 4 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Minęło dość czasu, odkąd ostatnim razem widziała Charona. Nie pamiętała zresztą, by ostatnim razem zrobił na niej aż takie wrażenie, jak w chwili, w której zobaczyła go po raz kolejny.

Napięła mięśnie, zupełnie jakby w każdej chwili mógł rzucić jej się do gardła. Z bijącym sercem cofnęła się o kolejny krok, machinalnie podporządkowując poleceniem Victora. Krótko obejrzała się na niego i Bellę, ale prawie natychmiast skupiła wzrok z powrotem na powoli zmierzającej w ich stronę istocie.

Charon przybrał ludzką formę, ale wcale nie poczuła się dzięki temu lepiej. Na sobie miał strzępki opinających jego ciało ubrań, w większości przesiąkniętych krwią. Skrzywiła się, czując jak zaczyna mdlić ją od zapachu posoki. Zabawne. Wampir, który brzydzi się krwi, przeszło Alessi przez myśl, ale na tym również nie potrafiła się skupić. Wszelakie myśli uleciały z jej głowy, wyparte przez strach. Napięte do granic możliwości ciało aż rwało się do ucieczki, a jednak wciąż tkwiła w miejscu, niezdolna ruszyć się chociażby o krok.

Mogła tylko zgadywać, co wydarzyłoby się, gdyby spróbowała biec. Wiedziała, że na Victoria nie miałaby co pod tym względem liczyć, a przecież nie mogła ich zostawić. Mógł udawać, że chciał chronić je i Isabellę, ale obie wiedziały, że gdyby przyszło co do czego, to jemu musiałyby ratować tyłek. Do tego zdecydowanie nie chciała dopuścić, zresztą nie mogła pozbyć się wrażenia, że Charon specjalnie z nimi igrał, czekając na jakąś gwałtowniejszą reakcję.

Nagle zrozumiała, skąd brał się metaliczny zgrzyt, który słyszała wcześniej. Usta wilkołaka wykrzywił szelmowski, niepokojący uśmiech, kiedy podchwycił jej spojrzenie, zauważając na co patrzyła. Wciąż z uwagą obserwując Alessię, z wolna uniósł rękę, w której ściskał długi, lekko zakrzywiony nóż. Jakby od niechcenia przesunął ostrzem o ścianę, uśmiechając jeszcze szerzej, gdy dziewczyna skrzywiła się, przez moment mając ochotę zakryć uszy dłońmi. Dźwięk był wysoki, piskliwy i trudny do zniesienia – i to w szczególności dla kogoś obdarzonego przesadnie wrażliwymi zmysłami.

Był jeszcze łańcuch, chociaż ten zauważyła potem. Kołysał się delikatnie przy każdym ruchu owinięty wokół przedramienia Charona. Kiedy przyjrzała się dokładniej, zauważyła na metalu przypominające rdzę ślady, chociaż podświadomie czuła, że to coś zupełnie innego.

Drgnęła, gdy metaliczny brzdęk znów przerwał przeciągającą ciszę. Próbowała się powstrzymać, ale to okazało się silniejsze od niej – zbyt przerażające, zbyt...

– Ostatnio nie mieliśmy okazji – stwierdził ze spokojem, robiąc kolejny krok. To mogłoby zabrzmieć całkiem uprzejmie, gdyby nie spoglądał przy tym w taki sposób, jakby chciał ją zagryźć. – Kto by pomyślał, że przyjdziesz aż tutaj...

W pierwszym odruchu zapragnęła na niego warknąć, a potem – tak dla lepszego efektu – najlepiej przyłożyć tak, żeby zrozumiał, co takiego sądziła o sytuacji z Joce. Powstrzymała się cudem, aż nazbyt świadoma, że w ten sposób jedynie pogorszyłaby wszystko. Co prawda już i tak miała wrażenie, że ich położenie było co najmniej marne, ale wolała nie sprawdzać, jak bardzo jeszcze mogło się pogorszyć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz