Sto osiemdziesiąt osiem

14 3 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Było coś niepokojącego w pełnej napięcia, wymownej ciszy. Coś jest nie tak, przeszło Alessi przez myśl, choć zarazem nie chciała nawet dopuścić do siebie takiej możliwości. Natychmiast ruszyła za Dimitrem, próbując wyczuć cokolwiek, co utwierdziłoby ją w przekonaniu, że jednak miała powody do niepokoju. Mimowolnie pomyślała o tym, że Charon równie dobrze mógł zaczaić się na Isabeau, zwłaszcza że już wcześniej udowodnił, że miał nad nią przewagę. Gdyby cokolwiek jej się stało...

Weź się w garść!

– Co się tak czaicie?

Omal nie wyszła z siebie, gdy nagle usłyszała aż nazbyt znajomy głos. Wyprostowała się niczym struna, zresztą nie jako jedyna, bo i Dimitr jak na zawołanie spojrzał w jeden z najbardziej zacienionych kątów przedsionka. Jasne oczy Isabeau wydawały się błyszczeć, choć po wyrazie twarzy wampirzycy trudno było stwierdzić, co tak naprawdę chodziło jej do głowy.

Alessia poczuła, że kamień dosłownie spada jej z serca. Oczywiście, że wszystko było w porządku. W zasadzie dlaczego miałoby nie być?

– Nemezis. – Dimitr uśmiechnął się blado, natychmiast ruszając w kierunku żony. – Wybacz najście, ale minęło tyle czasu...

– Och, ależ wiem. Spodziewałam się ciebie od jakichś trzech godzin, więc i tak pozytywnie mnie zaskoczyłeś – stwierdziła niemalże pogodnym tonem sama zainteresowana. Brzmiała inaczej niż wtedy, gdy Alessia widziała ja po raz ostatni. – Przynajmniej tym razem nie nasłałeś na mnie Williama. Chwała bogini, bo ostatnim razem prawie bym go zabiła.

Jeszcze kiedy mówiła, bez pośpiechu wyprostowała się i ruszyła w głąb świątyni. Wyglądała zadziwiająco dobrze, świeżo i... niemalże normalnie, co z jakiegoś powodu nie dawało Ali spokoju. Wszystko wskazywało na to, że wampirzyca jednak nie spędziła całego dnia w świątyni, gdzieś w wolnej chwili znajdując chwilę na to, by doprowadzić się do porządku. Na sobie miała świeże ubrania – czarne, ale w jej przypadku to nie było niczym nowym. Ciemne włosy ściągnęła na czubku głowy, przez co jakimś cudem wyglądała na przynajmniej kilka lat młodszą. Poruszała się z lekkością i typową dla siebie energią, a gdyby nie cienie pod oczami, Alessia może nawet by uwierzyła, że w ostatnim czasie ciotki nie spotkało nic wartego uwagi.

W pośpiechu ruszyła za wampirzycą, wciąż z uporem milcząc. Powiodła wzrokiem dookoła, dopiero po chwili orientując się, że świątynia też wyglądała inaczej. Uniosła brwi, co najmniej zaskoczona dziesiątkami świec i świeżych kwiatów, które starannie ułożono przy ołtarzu. Nie pierwszy raz zastawała to miejsce w takim stanie, ale po ostatnich wydarzeniach zdecydowanie nie widziała Isabeau jako kogoś, kto byłby w stanie należycie wykonywać swoje obowiązki. Zawahała się, przez moment zawstydzona tym, że mogłaby zwątpić. Wszystko wskazywało na to, że wampirzyca znalazła chwilę, by wysprzątać całe to miejsce, a na dodatek przygotować wszystko, co miało być jej wkrótce potrzebne do poprowadzenia uroczystości z okazji nadchodzącego nowiu.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz