Siedem

27 5 0
                                    

Beatrycze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Beatrycze

Ciszę przerywał wyłącznie łagodny trzask ognia. Trwali w bezruchu, wpatrując się w siebie nawzajem z takim skupieniem, jakby widzieli się po raz pierwszy. Beatrycze uświadomiła sobie, że drży, co bynajmniej nie miało związku z tym, że w pokoju mogłoby być zimno. Wręcz przeciwnie – czuła bijące od płonącego na palenisku ognia ciepło, a jednak to było jej całkowicie obojętne. Przyjemne, tak, ale nie w takim stopniu, jak jeszcze jakiś czas temu, kiedy jej ciało w jakikolwiek konkretny sposób zareagowałoby na zmiany temperatury.

Zamrugała nieco nieprzytomnie, uświadamiając sobie, że zdecydowanie zbyt długo tego nie robiła. Najwyraźniej nie musiała, ale to było dziwne. Równie niewłaściwe wydało jej się to, jak długo wstrzymywała oddech, nie czując się z tym nawet w najmniejszym stopniu źle. Oddychała czy nie – co za różnica? To przynajmniej wydawało się sugerować ciało, chociaż jej umysł z uporem podpowiadał jej, że przecież potrzebowała tlenu. Tlen oznaczał życie, prawda?

Cóż, najwyraźniej nie teraz.

Te kwestie, jakkolwiek niepokojące czy dziwne, zeszły gdzieś na dalszy plan. Całą uwagę poświęcała Lawrence'owi, uświadamiając sobie, że jedynym, czego tak naprawdę chciała, było to, żeby w końcu coś powiedział. Cisza doprowadzała ją do szału, być może dlatego, że kojarzyła jej się z stanem, z którego cudem zdołała się wyrwać – z pustką, ciemnością i bólem. Ten ostatni zresztą wciąż gdzieś tam był, dając się Beatrycze we znaki za sprawą coraz silniejszego pragnienia.

No, powiedz coś! Po prostu powiedz!, pomyślała w rozgorączkowany sposób. Otworzyła usta, chcąc sama przerwać ciszę, ale w głowie miała pustkę. Co chwilę coś ją rozpraszało, począwszy od niespójnych myśli, po ciepło ognia, wstrzymywanie oddechu czy znów to, jak niezwykłe wydawało się to, co widziała teraz.

Oraz ten ból. Nieopisane wręcz pragnienie, które...

– Ehm... Przyjdziesz do mnie?

Drgnęła, na powrót skupiając wzrok na stojącym przed nią nieśmiertelnym. Ten głos... Okazał się taki niepewny, łagodny, ale... na swój sposób zafascynowany. Co więcej wciąż się w nią wpatrywał, tak intensywnie, że aż poczuła się nieswojo.

Zrobiła niepewny krok naprzód, chociaż poruszanie się nie kosztowało ją nawet grama energii. A potem kolejny, tym razem o wiele pewniej.

W następnej sekundzie po prostu wpadła w jego nadstawione ramiona, zamierając, kiedy przygarnął ją do siebie zamykając w silnym, zdecydowanym uścisku.

Wrażenie było takie, jakby wszystko nagle wróciło na swoje miejsce. Ten uścisk był inny niż sposób, w jaki do tej pory czuła się w ramionach Lawrence'a. Już nie czuła chłodu, jego ciało zaś w niczym nie przypominało zimnego marmuru. A jednak pomimo tego jego dotyk okazał się zadziwiająco znajomy, niosąc ze sobą poczucie bezpieczeństwa i spokój, których od tak dawna nie doświadczyła.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz