Pięćdziesiąt pięć

14 3 0
                                    

Jocelyne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jocelyne

Nie miała pewności, jak długo kuliła się pod ścianą, próbując stłumić szloch. Nasłuchiwała, ale dookoła panowała cisza, co na swój sposób wydało się Joce pocieszające. Wzięła kilka głębszych wdechów, żeby łatwiej się uspokoić i zapanować nad wstrząsającymi jej ciałem dreszczami. Jesteś sama, to tutaj nie wejdzie, powtarzała w duchu niczym mantrę, ale to wciąż nie działało, a przynajmniej nie tak, jakby mogła tego oczekiwać.

– Joce...

Poderwała się tak gwałtownie, że omal nie strąciła kilku słoiczków z już dawno zaschniętą farbą. Nabrała powietrza, żeby krzyknąć, ale w ostatniej chwili powstrzymała się, podchwyciwszy spanikowane spojrzenie znajomych oczu.

Rosa w uspokajającym geście uniosła dłonie, jednocześnie rzucając jej przepraszające spojrzenie.

– Cii... To tylko ja – zapewniła pośpiesznie. – Jest w porządku. To coś kręci się po domu, ale nie tutaj.

Ze świstem wypuściła powietrze. Te słowa w jakimś stopniu ją uspokoiły, ale nie na tyle, by poczuła się w pełni dobrze. Spojrzenie Joce raz po raz uciekało ku schodom, kiedy mimowolnie wypatrywała żółtych oczu i na wpół zwierzęcej sylwetki kogoś, kto jak nic zamierzał ją zabić. W pośpiechu skoncentrowała się na mocy, próbując zrobić wszystko, byleby upewnić się, że wciąż maskowała swoją obecność – przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe.

Cisza dzwoniła jej w uszach. Wciąż czuła trzepocące się w piersi serce, uderzające tak mocno i szybko, że ledwo była w stanie złapać oddech. Znów spojrzała na Rosę, bo bliskość przyjaciółki mimo wszystko przynosiła jej ulgę.

– C-czego... to coś...? – zaczęła szeptem i zaraz urwała, bo coś znów ścisnęło ją w gardle. To, że zaczynała się jąkać, również nie wydało się Joce zaskakujące; tak działo się zawsze, gdy nadmiernie się denerwowała. – Dlaczego...?

– Nie mam pojęcia. – Rosa postanowiła się na nią zlitować, najwyraźniej domyślając się, czego mogłoby dotyczyć pytanie. – Poszedł do pokoju twojej siostry.

Joce drgnęła, co najmniej zaskoczona. Alessia i wilkołaki to była norma, ale nie sądziła, żeby siostra miała jakiekolwiek problemy. Przynajmniej nie tutaj, bo Lille stanowiło zupełnie odmienną kwestię.

Jedynie z niedowierzaniem potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się niechcianych myśli. Ostatecznie podeszła do okna, w milczeniu wyglądając na zewnątrz. W najgorszym wypadku mogła spróbować przedostać się na dach i jednak spróbować uciec, ale bała się ruszyć. Zresztą jak znała swoje szczęście, przy pierwszej próbie połamałaby sobie nogi, a to zdecydowanie niczego by nie ułatwiło.

– Będzie w porządku. Tutaj jesteś bezpieczna – oznajmiła Rosa. Zabrzmiało to zaskakująco pewnie, a może to ona nade wszystko chciała przyjaciółce uwierzyć. – Musisz zaczekać... I być cicho – dodała, kiedy dziewczyna zwróciła się w jej stronę, otwierając usta, by się odezwać.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz