Sto osiemnaście

16 3 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Pukanie do drzwi skutecznie wyrwało mnie z zamyślenia. Poderwałam głowę, ale nie odsunęłam od siebie Joce, pozwalając, by dziewczyna wciąż się do mnie tuliła. Palcami raz po raz przeczesywałam jej włosy, choć nadal nie docierało do mnie, że mogłam tak po prostu kogokolwiek dotknąć. Jakaś cząstka mnie sprawiała, że martwiłam się, czy powinnam to robić, ale stanowczo kazałam jej się zamknąć. Gdybym jakkolwiek szkodziła córce, zorientowałabym się, prawda?

– Co się dzieje? – usłyszałam i to wystarczyło, żebym jednak wyprostowała się niczym struna. Głos taty na moment wytrącił mnie z równowagi, przypominając o moich wciąż nieświadomych sytuacji bliskich. – Słyszałem krzyki. Co wy tam robicie?

Brzmiał na poruszonego, ale to w najmniejszym stopniu nie wydało mi się dziwne. Zauważyłam, że Rufus westchnął i wywrócił oczami, wyraźnie nie śpiesząc się do udzielenia komukolwiek wyjaśnień. Layla nie odezwała się nawet słowem, wciąż blada i niespokojna. Spoglądała w stronę Joce, obserwując jak bawiłam się włosami córki, choć mnie nie była w stanie dostrzec. Dopiero kiedy o tym pomyślałam, uprzytomniłam sobie, jak groteskowo musiało to wyglądać z perspektywy kogoś niewtajemniczonego.

– Musimy z nimi porozmawiać – wyszeptałam, chcąc nie chcąc zwracając się do Jocelyne. Nawet gdybym nie chciała jej w to wszystko mieszać, nie miałam wyboru, skoro pozostawała moim jedynym łącznikiem ze światem zewnętrznym. – Chociaż nie jestem pewna, jak to wytłumaczyć.

– Wiem, że przyjechało więcej osób. Damien i Liz, no i dziadek zwołał pozostałych... – Joce potrząsnęła głową. – Nie wiedzieliśmy, co robić, kiedy zniknął tata – dodała, a mnie jak na zawołanie coś ścisnęło w gardle.

– Coś wymyślimy.

W tamtej chwili wciąż wątpiłam, czy to okaże się aż takie proste, ale robiłam wszystko, by o tym nie myśleć. W zamian w pośpiechu poderwałam się na równe nogi, w końcu oswobadzając Jocelyne z mojego uścisku. Spojrzała na mnie pytająco, ale nie skomentowała nawet słowem tego, że w pośpiechu podeszłam do drzwi, niepewnie zaciskając dłoń na klamce.

Skrzywiłam się, gdy w pierwszej chwili moje palce natrafiły na pustkę, po prostu przenikając przez ciało stałe. W pierwszym odruchu pomyślałam, że materialność musiała mieć jakiś związek z Joce i tym, że jednak wysysałam z nią energię, ale i tak spróbowałam raz jeszcze. W dłoni wciąż ściskałam kryształ, podświadomie skupiając się na bijącym od niego cieple. Pierwszy raz musiałam wysilać się, by w ogóle być w stanie czegoś dotknąć, nie wspominając o tym, że brak jakiegokolwiek związku z otaczającą mnie rzeczywistością wciąż brzmiał jak jakiś marny żart. W efekcie tym dziwniej poczułam się, gdy nagle udało mi się zacisnąć dłoń na klamce, a potem dodatkowo otworzyć drzwi.

Na moment zamarłam, wciąż zaskoczona, zresztą jak i znajdujący się po drugiej stronie Edward. Zauważyłam, że otworzył usta, najwyraźniej mając w planach naskoczyć na pierwszą osobę, która znalazłaby się w zasięgu jego wzroku. Sęk w tym, że z jego perspektywy nikt przed nim nie stał. Gdyby było inaczej, jak nic już na wstępie wziąłby mnie w ramiona albo w jakikolwiek inny sposób dał do zrozumienia, że mnie widział. Coś ścisnęło mnie w gardle, gdy uprzytomniłam sobie, że naprawdę chciałam go uściskać, choćby tylko po to, by dać mu do zrozumienia, że wszystko było w porządku.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VIII: ŁOWCA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz