Rozdział 2

2.5K 213 57
                                    

Usiadłam na desce klozetowej, wyjmując ze stanika narkotyk. Włożyłam jedną tabletkę do buzi, czując gorzkość na języku. Gdy tabletka przeszła przez przełyk, to wiedziałam, że za około 30 minut zacznie działać.

- Słyszałaś, co ta nowa znowu zrobiła? - usłyszałam znajomy głos, który już dzisiaj słyszałam.

- Nie, co się wydarzyło?

- Poszła ona do Cabello i na klęczkach prosiła ją, by ta dała jej coś mocnego. Była w stanie oddać za to jej własne ciało.

- Co za jebana ćpunka. - zaśmiała się druga. Jej głosu jeszcze nie słyszałam.

- Sama Cabello mi to powiedziała. Była tak rozbawiona tamtą sytuacją, że nie mogłam jej uspokoić.

W tym momencie poczułam nagły przypływ złości. Wstałam z deski klozetowej i otworzyłam drzwi. Dwie dziewczyny zobaczyły mnie w lustrze. Wyglądały na zaskoczone. Jedną z nich już miałam okazję się spotkać. Teraz bynajmniej mam kolejny powód, by walnąć Gomez. Suka rozsiewa plotki, które wcale nie są prawdziwe. Kolejną osobą obok niej była jakaś wysoka, chuda blondynka, którą widziałam po raz pierwszy.

Wyszłam z łazienki. Prawdopodobnie toalety też są dla osobnych bloków inne. Chciałam wrócić do swojego pokoju, ale przypomniałam sobie słowa funkcjonariusza, który mi groził naganą. Zaczęłam się kierować w stronę stołówki. Gdy już byłam niedaleko wielkiej sali, to usłyszałam za sobą tupot ludzi, którzy pewnie zorientowali się, że pora na śniadanko. Miałam szczęście, bo klawisz otworzył mi drzwi przed nosem. Pierwszy raz widziałam tego typa, a on pierwszy raz widział mnie. Czarnoskóry spojrzał się na mnie, a następnie na stołówkę, dając mi tym znać, że mam ustawić się w kolejkę, zanim głodne więźniarki mnie rozdepczą. Nic więcej nie mówiąc poszłam przed siebie. Nim zdołałam stanąć do kolejki, to przede mną wbiegły cztery inne więźniarki. Zanim zdołałam dostać moją tacę z jedzeniem, to przede mną wszedł, kto inny, jak Camila Cabello, która nawet nie ustawiła się w kolejkę. Zacisnęłam pięści, próbując się uspokoić, bo nie chciałam jej teraz pobić. Bynajmniej nie tutaj przed funkcjonariuszami. Kątem oka wypatrzyłam Mendesa, który był szczęśliwy z tego, że zjawiłam się w stołówce. Zdaję mi się, że pracuje on tu od niedawna

Gdy dostałam tace z jedzeniem, to byłam zaskoczona. Sok w kartoniku, pokrojone owoce i kanapka przekrojona na pół. To śniadanie wygląda milion razy lepiej niż wczorajszy obiad. Szybko znalazłam pusty stolik, na którym usiadłam. Na szczęście znajdował się daleko od miejsca, gdzie siedziała Cabello. Po chwili dosiadła się do mnie moja sąsiadka, której nie widziałam jeszcze dzisiaj.

- Cześć, Jauregui. - odezwała się Hernandez, otwierając swój sok wieloowocowy za pomocą słomki.

- Hej. - odpowiedziałam miło, czując, jak w moim organizmie zaczyna się rozprzestrzeniać narkotyk.

- Masz dobry humor. - zauważyła blondynka, która włożyła słomkę do ust i zaczęła sączyć napój.

- Zgadza się. Zrozumiałam, że nie można się przejmować takimi idiotkami, jak Cabello czy ktokolwiek inny. - odpowiedziałam, po czym usłyszałam, że ktoś siada obok mnie.

- Cześć, Nowa. - usłyszałam melodyjny głos Hamilton nad uchem. Po chwili do stolika dosiadła się także Woods w towarzystwie jakiejś brunetki.

- Siemka, Jauregui. Pozwól, że przedstawię ci moją przyjaciółkę Blake. Blake, poznaj Jauregui. - powiedziała Woods. Kiwnęłam przyjaźnie głową w kierunku nowej znajomej, która się uśmiechnęła i ponowiła mój gest w moim kierunku. - Zmieniając temat, to słyszałyście, o tym, że jutro zaczyna tu praktyki jakaś studentka, która chce tu pracować?

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz