Camila's POV:
Czy to nie głupie, że Lauren najpierw mówi, że chce, by nasza relacja rozkręcała się po mojemu, a potem pyta, czy może mnie pocałować? To nie moja wina, że wybuchłam przez to śmiechem. Jej zachowanie ostatnio jest bardzo dziecinne i zabawne.
Złapałam mocno za uchwyty od kul i zaczęłam robić kroki w kierunku pokoju. Gdy tylko weszłam do pokoju, to niestety nie zastałam w niem Lauren.
Mam pięć różnych pomysłów, gdzie mogę ją znaleźć. Biblioteka, pokój Hernandez, siłownia, pokój Normani lub łazienka.
W pierwszej kolejności weszłam do łazienki, bo była najbliżej, rozejrzałam się wokoło i zauważyłam dość sporą kolejkę kobiet pod prysznic i kilka osadzonych, czekających na swoją kolej do toalety. Jednak żadna z tych osób nie była Lauren.
Wyszłam więc i poszłam w stronę bloku D. Kilka kobiet rzuciło mi wrogie spojrzenie, ale miałam to kompletnie gdzieś. Weszłam do pokoju Hamilton i zastałam czarnoskórą rozmawiającą z inną kobietą o tym samym kolorze skóry. Ale nie było tu śladu po obecności zielonookiej.
Następnie skierowałam się do bloku C, gdzie szybko weszłam do wyznaczonego pokoju i rozejrzałam się wokoło. Nie było tu Woods, ani Lauren. Ally klęczała na podłodze i odmawiała szeptem jakąś modlitwę, więc nic nie mówiąc, wyszłam z powrotem na korytarz.
Biblioteka i siłownia nie były aż tak daleko od siebie, ale najbliżej od miejsca, w którym byłam, było mi do biblioteki. Szybko przekroczyłam próg i spojrzałam się na stół, na którym leżały trzy oddane książki. Gdyby Lauren tutaj była, to te książki byłyby ułożone na półkach. Wyszłam więc, błagając, by zielonooka była na siłowni.
Lauren's POV:
- Powinnam wracać do ćwiczeń. - powiedziała Lexa, a ja przewróciłam oczami.
- Ćwiczenia poczekają, porozmawiaj ze mną. - mruknęłam, łapiąc ją za rękę, by zielonooka nie odeszła i uśmiechając się do niej. Woods zaśmiała się, po czym oparła się plecami o ścianę i odwróciła głowę w kierunku mojej twarzy.
- Zawsze możesz poćwiczyć ze mną. - powiedziała starsza, a ja parsknęłam śmiechem. - No co? - zapytała, uśmiechając się.
- Czy ty mnie widzisz? - zapytałam, unosząc wolną rękę i wskazując na siebie dłonią.
- Jasne. - odpowiedziała z lekkim niezrozumieniem.
- Jestem gruba i nie mam żadnych mięśni. - stwierdziłam, a Lexa zrobiła zniesmaczoną minę.
- Nieprawda, masz cudowne ciało. A co do mięśni, to się nie zgadzam. Pamiętam jak powaliłaś Cabello na łopatki i musiałam cię od niej odciągać. - obydwie zaśmiałyśmy się na to wspomnienie. - Zawsze możesz zacząć ćwiczyć. - oznajmiła starsza.
- Powiedzmy, że bym się zgodziła. Stworzyłabyś wtedy dla mnie wtedy specjalny plan ćwiczeń, dostosowany do moich możliwości? - zapytałam, przypominając sobie o tym, że Lexa była właścicielką klubu fitness i jeszcze trenerem.
- Załatw mi kartkę, długopis i trochę twojego czasu, a będziesz miała plan ćwiczeń na jutro. - powiedziała lekko podekscytowana, ale ewidentnie to podekscytowanie chciała ukryć.
- Załatwione. - powiedziałam, po czym Woods spojrzała się prosto w moje oczy, jakby szukała w nich czegoś.
- Masz ładne oczy. - skomplementowała starsza, a ja uśmiechnęłam się, czując, że moje policzki zaczynają się robić różowe.
- Twoje też są niczego sobie. - powiedziałam, a Lexa zagryzła wargę, spojrzała się na moje usta, po czym odwróciła się szybko w drugą stronę.
- Może sprawdzimy dzisiaj twoją rozciągliwość. - mruknęła brunetka, wpatrując się w ścianę przed nami.
- Myślisz, że jakąś mam? - zaśmiałam się, patrząc się na profil kobiety. Zielonooka nie odwzajemniła uśmiechu, tylko poruszyła delikatnie brwiami.
- Jasne. - mruknęła, nie wyczuwając chyba żartu w moich słowach.
- Wszystko w porządku? - zapytałam ją, a ta uniosła kąciki ust do góry.
- Jasne. - powtórzyła, a ja westchnęłam, widząc, że coś jest nie tak. - Jak tam u Camili? - zapytała, odwracając głowę i nawiązując ponownie kontakt wzrokowy.
- Dobra, albo jesteś zazdrosna, albo coś się dzieje u Clarke. - oznajmiłam, a mimika twarzy Lexy od razu się zmieniła.
- Nie ma już Clarke w moim życiu. - powiedziała, po czym pokręciła głową i otarła twarz dłońmi.
- Co? Jak to nie ma? - zaczęłam zadawać szybko pytania, zaciskając mocno jej dłoń i przysuwając się do niej bliżej.
- Byłaś tak zajęta stratą Camili, a potem jej powrotem, że nie zauważyłaś, że w ogóle nie rozmawiam już z Clarke. Nie pytałaś o nią, bo niezbyt cię to interesowało. Gdy rozmawiałyśmy, to mówiłaś cały czas o Camili. - słowa zaczęły szybko opuszczać jej usta. - Umyłam się dzisiaj z Camilą. Camila powiedziała, że mam hipnotyzujące oczy. Dotknęłam jej dłoń, kiedy podawała mi książkę i poczułam mrowienie w dłoni. - naśladowała mój głos, a ja poczułam wyrzuty sumienia. - Teraz pewnie się pokłóciłaś z Camilą i od razu przypomniałaś sobie o moim istnieniu. Zazwyczaj nie jestem taka szczera, ale naprawdę nienawidzę tego, że stawiasz mnie na drugim miejscu. Wiem, że zależy ci na niej tak samo, jak mi kiedyś zależało na Clarke, ale możesz czasem ze mną przyjść porozmawiać o głupotach, a nie tylko przychodzisz raz na parę dni, by opowiedzieć, jaka Camila jest cudowna. - brunetka gdy skończyła mówić, to zagryzła wargę odwracając się. Wiedziałam, że żałowała tego, że mi to wszystko powiedziała.
- Lexa, ja... - nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. Wszystkie pomysły, które przychodziły mi do głowy, były niewystarczająco dobre lub po prostu idiotyczne. Wolałam jednak powiedzieć cokolwiek, by jakoś złagodzić tą sytuację i pozbyć się niemiłej ciszy pomiędzy nami.
Lexa nie pozwoliła mi jednak nic powiedzieć, bo spojrzała się dziwnym wzrokiem w moje oczy, a następnie na moje usta. Przymknęła ona powieki i nim się obejrzałam jej usta musnęły moje. Pocałunek był wolny, a moje usta automatycznie oddały każde muśnięcie. Było to bardzo miłe i czułam podświadomie, że tego właśnie potrzebowałam.
Do cholery, to było genialne. Wprost cudowne. Z mojej głowy wyparowała Camila, jakby ona nigdy nie istniała, a ja zaczęłam czerpać przyjemność z tego, co właśnie się wydarzyło pomiędzy mną a Lexą. Cudowną Lexą Woods, której ciało było tak cholernie seksowne, że ciarki przeszły mi na myśl, jak ona musi cudownie wyglądać bez ubrań.
Jej dłonie pewnie złapały za moje biodra. Szybko przerzuciła mnie tak, że znajdowałam się na jej kolanach.
O Boże! Poczułam mrowienie w podbrzuszu i wilgoć pojawiającą się w mojej bieliźnie.
- Stop, stop! - pisnęła Woods, szybko zrzucając mnie ze swoich kolan, przerywając pocałunek, wstając i oddalając się o parę kroków, jakby się właśnie oparzyła.
- Co? - warknęłam, wciąż czując uciążliwe podniecenie seksualne.
- Nie możemy. - powiedziała, szybko kręcą głową. - Lubię cię Lauren, ale wciąż kocham Clarke.
- Przed chwilą mi, kurwa, mówiłaś, że już ona dla ciebie nie istnieje! Jezu, Lexa, wróć tu i zajmij się mną. Błagam! - jęknęłam, patrząc się na zdenerwowaną zielonooką, po czym usłyszałam znajomy tupot. Przymknęłam powieki, nie odwracając się nawet w stronę wejścia. Wiedziałam doskonale kogo tam zobaczę. Wiedziałam doskonale, że wszystko zepsułam po całości.
Cholera, dlaczego to zrobiłam? Jak mogłam na to pozwolić?
- Camila. - westchnęłam, patrząc się w stronę wejścia, lecz jej już tam nie było.
CZYTASZ
DUИGЕОИ | Camren
FanfictionGdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki, która nie szanuje nikogo. Uwaga! ▪ Przekleństwa ▪ Sceny erotyczne ▪ Przemoc