Rozdział 74

1.3K 163 7
                                    

Lauren's POV:


Do końca dnia nie odezwałyśmy się do siebie słowem. Przez kilka okrągłych godzin, zachowałyśmy się, jakbyśmy się nie znały. 

Co prawda spożywaliśmy posiłki, siedząc obok siebie i nosiłam tacę za nią, ale robiłyśmy to, jakby to by była nasza rutyna. 

Nie wiem skąd się wzięła ta niemiła cisza pomiędzy nami, ale jakoś żadna z nas nie chciała jej przerywać. Wymieniłyśmy zbyt dużo zdań między sobą tego dnia i zdecydowanie nam to powinno wystarczyć. Musiałyśmy odpocząć od naszych głosów i bezsensownych rozmów o naszej przeszłości, którą jako jedyna pamiętałam, co ewidentnie przytłaczało Camilę.

Nikt nie komentował obojętności z jaką znosiłam brązowooką blisko mnie. Nawet Normani, która była jednym z najbardziej ciekawskich stworzeń na kuli ziemskiej. Jednak wystarczyło jedno, znaczące spojrzenie w stronę ciemnoskórej przed obiadem i to wystarczyło, że nie wspomniała o żadnej z nas podczas posiłków. 

To, że nie rozmawiałam z Camilą, nie oznaczało, że byłam tego dnia cicha. Rozmawiałam i to całkiem sporo, ale nie z właścicielką brązowych tęczówek. Robiłam to z Lexą, która z uśmiechem podtrzymywała każdy temat i wypowiadała się tak, że chciało się jej słuchać. 

Camila jednak zamiast rozmawiać wolała spuszczać wzrok niczym dziecko, które zrobiło coś źle. Ale czy zrobiła coś źle? To stwierdzenie jest raczej niepoprawne. Była ze mną szczera, a ja po raz kolejny się wygłupiłam. To ja powinnam teraz spuszczać wzrok i zachowywać się, jakbym zrobiła największą głupotę w dziejach historii.

Prawda jest taka, że zależy mi na Camili. Nie wiem, czy w ten sam sposób co miesiąc temu. To nie ta sama osoba. Ta teraz straciła chęci do życia i jest na wszystko obojętna. Nieświadomie robi sobie tym krzywdę i mi przy okazji. Jej obojętność do życia rani mnie niemiłosiernie.

Ułożyłam głowę na poduszce, odwracając się w kierunku brunetki, która czytała sobie w ciszy niedawno wypożyczoną książkę. Na jej nosie spoczywały okulary, w których wyglądała jeszcze mądrzej niż zazwyczaj. 

Naszła mnie wielka chęć, by z nią porozmawiać. Niekoniecznie o naszej przeszłości, tylko na zwykłe błahe tematy. Chciałabym poznać jej ulubiony kolor, zespół jaki kochała kiedyś słuchać lub nawet co jadła, kiedy miała pięć lat.

- Camila. - wypowiedziałam jej imię, przerywając ciszę, panującą miedzy nami od kilku godzin.

- Co? - zapytała o dziwo spokojnie, jak na okoliczność, że właśnie przeszkodziłam jej w czytaniu.

- Chcesz porozmawiać? - zadałam cicho pytanie, bo było już późno.

- Zależy o czym. - stwierdziła, poprawiając okulary na nosie i przewracając stronę książki.

- O czymkolwiek. - odparłam, przyglądając się twarzy brunetki, która nie odrywała wzroku od książki.

- Czytam. - powiedziała twardo, a ja westchnęłam, odwracając się ponownie w stronę ściany.

- Jak chcesz. - mruknęłam, podciągając nogi i przymykając leniwie powieki. 


***


Obudziłam się dość wcześnie rano. Gdy tylko uchyliłam powieki, to automatycznie spojrzałam się w stronę pryczy Camili. 

Była pusta.

Szybko zerwałam się na nogi, nie myśląc zbytnio o założeniu na stopy butów, wybiegłam z pokoju. Pognałam szybko do łazienki, która była pierwszym miejscem, w którym mogłam zastać Camilę. 

Miałam rację.

Brązowooka odkładała właśnie swoje rzeczy na umywalkę, po czym zauważyła mnie w odbiciu w lustrze.

- Nie miałaś się kąpać bez pomocy. - stwierdziłam, a Camila przewróciła oczami na moje słowa. Złapała ona mocno za uchwyt od kuli i spojrzała się w stronę kabin prysznicowej.

- Nie jestem dzieckiem, Lauren. - warknęła cicho, po czym zrobiła parę kroków i podeszła do zasłony. - Możesz wrócić do łóżka, poradzę sobie. - oznajmiła, odwracając się i posyłając mi wrogie spojrzenie.

- Żebyś znowu zrobiła sobie krzywdę? - zapytałam, a starsza tylko mlasnęła, opierając się na prawej kuli i lewą ręką odsłaniając zasłonę. - Camila, nie bądź egoistką. 

- Nie jestem egoistką, tylko jestem samodzielna. Istnieje spora różnica między tymi słowami. - powiedziała ze złością w głosie, po czym złapała mocno za murek i puszczając przy tym kulę z lewej strony. Oparła ona ją o ściankę oddzielającej kabiny, po czym to samo zrobiła z drugą kulą. Brązowooka podskoczyła parę razy na nodze, wskakując do kabiny. 

Westchnęłam, oglądając jej poczynania. 

Brunetka oparła się plecami o kafelki i lewą ręką zasłoniła zasłonę, co trochę mnie wkurzyło. Szybko podeszłam do kabiny i odsłoniłam materiał.

- Daj mi trochę prywatności! - wysyczała przez zęby starsza, chwytając po raz kolejny za zasłonę. Nim Camila zdążyła zasłonić się, to zgięłam się i przeszłam pod ręką dziewczyny. Znalazłam się z nią w kabinie, co ewidentnie wkurzyło i speszyło brunetkę, co wyglądało całkiem zabawnie.

Jej policzki pokryły się różem, a jej brwi omal nie utworzyły równej kreski. 

- I co zamierzasz teraz zrobić? - zapytała z ironią, po czym wyraz twarzy brunetki się zmienił, jakby właśnie przyjęła cios. Camila pokręciła głową, a jej oddech przyśpieszył. - Byłyśmy już tu razem. - stwierdziła starsza tonem, jakby odkryła Amerykę. 

- Zgadza się. - powiedziałam, a wyższa podrapała się ręką po karku.

- O cholera. - mruknęła cicho. 

Camila mocno zaparła się na prawej nodze i zjechała plecami po kafelkach, po czym usiadła na ziemi. Schowała ona twarz w dłonie, wzdychając głośno. Nic nie mówiąc, także usiadłam, ale z drugiej strony. Otarłam się lewą ręką o metalowe urządzenie na nodze Camili, ale ona najwyraźniej nic nie poczuła, bo nie zareagowała na to w żaden sposób.

- Nienawidzę siebie. - szepnęła cicho Camila. - Zrobiłam samej sobie taką krzywdę. - stwierdziła łamiącym się głosem, podnosząc głowę znad rąk i wpatrując się w sufit. Jej oczy świeciły się. - Dlaczego się zaćpałam? - zapytała, przenosząc na mnie wzrok. - A wiesz co? Lepiej nie mów. - mruknęła po krótkiej chwili, spuszczając ponownie wzrok. - Żałuję, że nie umarłam tego dnia. - powiedziała to tak cicho, że ledwo co ją usłyszałam. 

- Nie mów tak. - rozkazałam szybko, a Camila się uśmiechnęła z widocznym bólem.

- Nie musiałabym cierpieć. Życie jest cholernie trudne z tylko jedną funkcjonującą nogą! - pisnęła, a jej głos zabrzmiał strasznie desperacko.

Chciałam zacząć ją pocieszać i mówić jej, że wszystko będzie dobrze. Tak zawsze się chyba robi. Camila jednak była inna, a takie pocieszenie nie zrobiłoby na niej wrażenia i z pewnością by ją to trochę wkurzyło. Wiedziałam, że póki co nie będzie dobrze, ale zawsze mogło być lepiej niż teraz.

- Nie chcę cię stracić. - te słowa były jedynym pocieszeniem, na jakie było mnie w tym momencie stać. - A teraz podnieś tyłek z ziemi i otwórz się na ludzi, którzy chcą ci pomóc, ty głupia egoistko. - powiedziałam, wstając na nogi. Camila podniosła wzrok i spojrzała się na mnie z widocznym niezrozumieniem. Dopiero gdy posłałam jej uśmiech, to starsza zrozumiała, że to była moja przemowa pocieszająca. 

Brązowooka wyciągnęła swoją prawą dłoń w moją stronę, przez co poczułam stado motyli w moim brzuchu. Złapałam stanowczo za rękę starszej i pociągnęłam ją do góry, by się podniosła.

- Teraz czeka nas wspólna kąpiel. - stwierdziłam, łapiąc kobietę w talii, by się nie wywróciła.


^^^^^^^^^^^^^^

3/?

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz