Rozdział 48

1.5K 172 14
                                    

(To już drugi rozdział dzisiaj.)



Camila's POV:


Szybko opuściłam pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Czułam jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć, a żołądek jakby robił kółka.

Rzecz, która się wydarzyła przed chwilą była chyba najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek przeżyłam. Było to nawet lepsze niż wtedy, gdy to Lauren była nade mną. Zrobiłabym to jeszcze raz, ale źle się poczułam i nie chciałabym zniszczyć tego wszystkiego.

Narkotyk dodał mi sporo pewności siebie, dzięki czemu pewnie wszystko wyglądało na zwyczajną obojętność z mojej strony.

Kręciło mi się trochę w głowie, więc idąc korytarzem do pokoju, podpierałam się o ścianę. Czułam się potwornie. Nie powinnam łykać tyle tabletek na raz, ale myślałam, że skoro wzięłam ich więcej, to uczucie powinno być lepsze. Niestety jest całkowicie odwrotnie.

Nie pamiętam nawet kiedy zauważyłam przed oczami ciemność.



Gdy obudziłam się to było strasznie ciemno. Tak spociłam się przez sen, że materiał mojego uniformu więziennego przylepiał mi się do skóry. Było mi ciepło i czułam taką niemiłą gulę w gardle, która blokowała moje drogi oddechowe.

Poczułam uścisk w czaszce, przez co podniosłam się do siadu, trzymając się za głowę. Szybko strzepałam z siebie kołdrę, po czym obejrzałam się wokoło orientując się, że jestem na własnej pryczy. Nawet nie pamiętam, jak tu dotarłam.

Odwróciłam się i wyjęłam ze schowka tabletki przeciwbólowe. Wysypałam jedną na dłoń i wzięłam butelkę alkoholu, bo nie miałam nic innego do zapicia. Włożyłam kapsułkę do ust, po czym popiłam. Skrzywiłam się na smak alkoholu, a następnie włożyłam wszystko z powrotem do schowka.

Spojrzałam się na drugi koniec pokoju, a tak dokładniej to na łóżko Lauren. Uśmiechnęłam się na myśl o jej zielonych oczach i krótkich ciemnobrązowych włosach, które pasowały do niej idealnie. 

Westchnęłam, gdy usłyszałam burczenie w moim brzuchu. 

Otworzyłam skrytkę i wyjęłam z niej paczkę orzeszków w paprykowej panierce. Wstałam na nogi, po czym usłyszałam strzyknięcie paru kości w moim ciele. Zrobiłam parę kroków i wkrótce stałam przed pryczą Lauren.

Brunetka spała z uchylonymi ustami i włosami opadającymi jej na czoło i policzki. Jej ręka była poza łóżkiem, bezwiednie zwisając sobie w kierunku ziemi. 

Przykucnęłam nad pryczą i najdelikatniej jak umiałam, założyłam Lauren włosy za ucho, by nie wkurzały ją podczas snu. 

Po chwili usiadłam na ziemi obok jej łóżka, cicho otwierając paczkę z moją przekąską. Oparłam się plecami o materac, wrzucając smakołyk do ust. Zaczęłam powoli jeść swoją przekąskę, wsłuchując się w równomierny oddech Lauren i jej cichutkie chrapanie, które moim zdaniem było bardzo urocze.

Mój wzrok powędrował na zwisającą z łóżka rękę zielonookiej. Przysunęłam się kilka centymetrów bliżej niej, siadając bokiem do łóżka. Odłożyłam paczkę na bok i obiema rękoma złapałam za dłoń Lauren, przyglądając się  przy tym spokojniej twarzy właścicielki zielonych tęczówek. Ułożyłam ją na mojej nodze, po czym powoli splotłam palce ze sobą. 

Na mojej twarzy zawitał od razu uśmiech, a ja chwyciłam drugą ręką za moje przekąski, które zaczęłam ponownie cicho chrupać.

Gdy jedzenie się skończyło, to ułożyłam głowę na materacu brunetki, niedaleko jej głowy i zaczęłam pocierać kciukiem wierzch jej dłoni.

- Lauren. - szepnęłam bardzo cicho.

Zielonooka nie zareagowała, tylko dalej tkwiła w krainie snów. 

Była ona taka śliczna, kiedy spała. Marzyłam tylko teraz o tym, by uchyliła swoje powieki, pokazując mi przy tym swoje cudowne zielone oczy.

Czułam, że pieką mnie policzki z zawstydzenia. Byłam tak cholernie zauroczona w kobiecie przede mną. 

Po raz kolejny dzisiaj mój brzuch zaburczał, a ja poczułam niemiły posmak w ustach. Obróciłam głowę na bok krzywiąc się. Puściłam dłoń Lauren, po czym poczułam, że zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Podniosłam się na nogi i chciałam już biec do toalety. Niestety zdążyłam zrobić jeden krok, nim zgięłam się w pół i zaczęłam wypróżniać mój żołądek.

- Co do kurwy? - usłyszałam zaspany głos Dinah. - Camila, wszystko w porządku?

Mój organizm przestał wyrzucać zjedzone wcześniej jedzenie i wywołał on drżenie w kręgosłupie, jakby przeszedł mnie przez niego prąd. W moich oczach zebrały się łzy.

Upadłam na kolana i kolejna ilość moich wymiocin wyleciała mi z ust. 

Poczułam czyjeś dłonie, które złapały moje włosy w sposób, jakby ktoś chciałby mi zrobić kucyka. 

- Camila. - usłyszałam nad uchem zmartwiony głos Hansen. - Będzie dobrze, to pewnie przez dzisiejsze śniadanie. Musisz to z siebie wyrzucić, wtedy poczujesz się lepiej. A posprząta się to wszystko później. - powiedziała pocieszająco. 

Poczułam, że strużka krwi zaczęła mi ciec z nosa.


^^^^^^^^^^^^

2/3

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz