Rozdział 85

1.1K 156 42
                                    

*półtorej roku później*


Lauren's POV:

Ułożyłam głowę na nagiej klatce piersiowej, która była lekko pokryta kropelkami potu. Mi to niezbyt przeszkadzało, a kobiecie obok tym bardziej. Pierś brunetki unosiła się w nierównomiernym tempie, a moja głowa razem z nią. 

- To było genialne. - oznajmiłam, po czym musnęłam ustami dekolt starszej.

- Masz rację. - stwierdziła Camila, a ja podniosłam głowę, by spojrzeć się na jej twarz. 

- Dziwię się, że sama to zaproponowałaś. - powiedziałam, oblizując suche wargi.

- Co w tym dziwnego? - zapytała z uśmiechem, wtapiając dłoń w moje włosy.

- To, że nigdy tak nie robisz. - wyjaśniłam. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, jednak ona nie wyglądała zbytnio na szczęśliwą. - Camila, co się dzieję? - zapytałam z troską w głosie.

- Nic się nie dzieje. - zaśmiała się.

- Spędzam z tobą dwadzieścia cztery godziny dziennie. Jemy razem, myjemy się razem i pracujemy razem. Wiem doskonale kiedy jesteś zła, smutna lub masz początek okresu. Nie oszukasz mnie. - oznajmiłam dość twardym tonem.

- Co powiesz na drugą rundkę? - zapytała zmieniając ton głosu tak, że brzmiał on bardzo seksownie.

- Chyba piątą. - sprostowałam. - Niedawno co narzekałaś na skurcz w ręce.

- Przeszedł już dawno. A ty, kochanie, wyglądasz tak pięknie, że nie mogę się oprzeć. - tych słów jeszcze nigdy nie usłyszałam z jej ust.

- Nie możesz się oprzeć? - zapytałam, a Camila podniosła się i kiwnęła głową.

- Jeszcze jak. - dodała.

- Camila, nigdy nie uprawiałyśmy tak długo seksu. Masz dni płodne? - zapytałam, a brunetka się uśmiechnęła.

- Może. - mruknęła.

- Doskonale znam twój cykl miesiączkowy, Camila. - oznajmiłam, a Camila westchnęła.

- Jestem zmęczona. Miałaś rację, wciąż boli mnie ręka. Ubierzmy się i chodźmy spać. - zaproponowała. Zmarszczyłam brwi, patrząc się niepewnie na brązowooką. - Jutro ci powiem o co mi chodzi. - powiedziała.

- Niech ci będzie. - mruknęłam, po czym rozejrzałam się wokoło. - Gdzie jest moja bielizna? - zapytałam, a w międzyczasie Camila zakładała już swój biustonosz.

- W tym pomieszczeniu z pewnością. - mruknęła brązowooka.

- Musisz tak rzucać ubraniami? - zapytałam, a starsza zaśmiała się cicho.


Spałybyśmy do popołudnia, gdyż wczorajszy stosunek nas tak zmęczył, że zasnęłyśmy minutę po tym, jak się położyłyśmy do łóżka w swoich ramionach. Niestety nie był nam dany sen, gdyż obudził nas klawisz dość wcześnie.

- Wstawaj, Jauregui, wychodzisz. - powiedział niskim głosem. Camila już nie spała i z powagą obserwowała funkcjonariusza.

- Wychodzę? Gdzie? - zapytałam szybko.

- Na wolność, a gdzie indziej? - zaśmiał się bez krzty humoru.

- Dzisiaj? Miałam datę za dwa miesiące. - oznajmiłam, patrząc się za zdziwieniem na mężczyznę.

- Skrócili ci wyrok za dobre sprawowanie. 

- Czemu mnie o tym nie powiadomiono? - zapytałam ze złością w głosie.

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz