Rozdział 55

1.2K 143 3
                                    

Clarke's POV:

Gdy ciało wysokiej blondynki upadło mimowolnie na ziemię, to przez moje plecy przeszedł dreszcz przerażenia. Wyglądała, jakby właśnie umarła.

- Kurwa. - syknęła przez zęby Cabello, rzucając na podłogę książkę z grubą okładką. Uderzenie było tak silne, że lektura zmieniła swój kształt. 

Czułam, jakby ze strachu serce miało mi wyskoczyć z piersi.

- Czy ona...? - chciałam zapytać, czy umarła, ale latynoska mnie wyprzedziła.

- Żyje, tylko urządziła sobie krótką drzemkę. - powiedziała Camila, po czym przetarła krew z twarzy. 

Brunetka podeszła do ciała blondynki i włożyła dłoń pod jej koszulkę. Po chwili ją wyjęła, trzymając w dłoni woreczki z dużą ilością tabletek.

- Schowaj je. - rozkazała, podając je Mendesowi.

- Po co? Włóż je z powrotem do twojej skrytki. - zaproponował mężczyzna, a Camila się zaśmiała.

- By Dinah jak się obudziła, mogła ponownie spróbować je stamtąd wyjąć i spróbować je spuścić w kiblu? - zapytała, robiąc minę, jakby chciała zabić bruneta.

- Ale... - brunet chciał coś powiedzieć, ale Cabello mu przerwała.

- Bierz je albo sama ci je wepchnę do twoich brudnych gaci. - warknęła, przybliżając się do funkcjonariusza.

Mendes zrobił grymas niezadowolonego dziecka, któremu mama kazała posprzątać pokój, po czym zabrał woreczki od Cabello. Odpiął on guzik od spodni, po czym ze złością włożył opakowania pod bieliznę.

- Świetnie, że się dogadujemy. - mruknęła Cabello.

Brunetka podeszła do nieprzytomnej kobiety i zaczęła ona wyjmować spod gumki od jej spodni kolejne woreczki. Z pełnymi dłońmi podeszła do bruneta i wystawiła opakowania przed niego.

- Nie zmieszczę więcej. - oznajmił, podnosząc ręce w geście obronnym.

Brunetka przewróciła oczami, po czym podeszła do mnie. Poczułam jak serce podchodzi mi do gardło.

- J-ja ja... - zaczęłam się jąkać.

- Rozepnij tą jebaną koszulę i włóż to do miseczki stanika, zanim zrobię to ja. - warknęła kobieta, a ja zadrżałam.

Zaczęłam powoli odpinać guziki, zaczynając od góry, czując wzrok Cabello na mnie. Kątem oka widziałam, że mężczyzna spuścił wzrok. Gdy miałam już biustonosz na wierzchu, to zabrałam z rąk Camili woreczki i szybko je włożyłam pod miseczkę od stanika. Chciałam już zapinać się, gdy brązowooka zabrała głos.

- To nie wszystko. - powiedziała z uśmiechem przecierając krew, która nie przestawała jej cieknąć z nosa. Podeszła do blondynki i wyjęła kolejne woreczki. Zaczęła iść w moim kierunku z narkotykiem w dłoni. - Teraz wszystko. - powiedziała, sama wkładając mi sprawnie woreczki pod miseczkę. Jęknęłam z zaskoczenia. Czułam, że zaczynają mi drżeć ręce. - Spokojnie. - zaśmiała się, po czym złapała za moją koszulę i zaczęła sprawnie zapinać moje guziki z uśmiechem na twarzy. - Proszę bardzo. - powiedziała, zapinając ostatni guzik i poprawiając mój kołnierzyk. - Musicie mi załatwić nową skrytkę. - stwierdziła Camila, odwracając się w stronę swojej pryczy.

- Ciekawe jak. - mruknął Mendes. Brązowooka się zaśmiała, wzruszając ramionami.

- Wymyślicie coś. - mruknęła, zadowolona z siebie. - Teraz musicie mi pomóc ją wrzucić na jej pryczę. Jest ona ciężka jak słoń, więc musimy zrobić to we trzech. - powiedziała, patrząc się na nieprzytomną kobietę na ziemi.

Rzuciliśmy z brunetem spojrzenia na siebie nawzajem, po czym podeszłyśmy do Cabello. Brunet złapał za nogi, ja za rękę, a Camila włożyła dłonie pod blondynę w okolicach jej bioder. 

- Teraz. - powiedziała brunetka i wtedy pociągnęłam za rękę, mocno zapierając się nogami. Brązowooka miała rację, bo kobieta była ciężka. Gdy unieśliśmy nieprzytomną kobietę na wysokość pół metra, to Camila wsunęła się pod jej ciało i mocno wyparła ją do góry. Mendes przysunął się bliżej brązowookiej, łapiąc blondynkę za uda i podnosząc ją wyżej. Po chwili została ona przerzucona przez zabezpieczenie. Gdy kobieta leżała już na swojej pryczy, to się wyprostowałam czując lekki ból w kręgosłupie.

- Rzeczywiście była ciężka. - skomentował brunet z uśmiechem. 

Jakim cudem mógł on się uśmiechać w takiej chwili. Camilę to rozumiem, bo ona jest jakaś niezrównoważona psychicznie. Ale on?

Po chwili do pomieszczenia weszła niska kobieta z kucykiem na czubku głowy. Spojrzała się na nas z obojętnością, po czym podeszła do łóżka z drugiej strony pokoju i wyjęła spod materaca w górnej pryczy opakowanie z jakimiś przekąskami. Rzuciła nam kolejne spojrzenie, po czym szybko opuściła pomieszczenie.

- To było dziwne. - powiedział Mendes, a Camila wybuchnęła głośnym śmiechem.

^^^^^^^^^^

3/5

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz