Rozdział 7

2K 186 50
                                    

Po obiedzie i po żarliwych rozmowach z Hamilton i Hernandez, wróciłam do siebie. Zajrzałam pod materac i zauważyłam coś, co wywołało uśmiech na mojej twarzy, a dokładniej to kopertę, podpisaną "Lexa Woods". Obejrzałam się i zauważyłam, że jestem sama. Nie powinnam tak po prostu wyciągnąć papierów i zacząć ich czytać, to by było zbyt podejrzliwe. Niedobrym pomysłem byłoby też zostawienie tych papierów, bo pewna osoba mogłaby to przechwycić. Mam na myśli Cabello.

Nie myśląc długo, wsunęłam kartę pod materac dziewczyny, która śpi nade mną. Na szczęście lub nieszczęście drobna postać weszła szczęśliwa do pokoju i widząc mnie, uśmiechnęła się. Mam nadzieję, że nie widziała tego, co zrobiłam.

- Cześć, Jauregui. - powiedziała miło.

- Cześć. - odpowiedziałam szybko. - Muszę lecieć. - mruknęłam, wymijając brunetkę. 

Wyszłam z pokoju i zaczęłam się kierować do pewnego pomieszczenia w więzieniu. Gdy zauważyłam niezbyt duży napis "biblioteka", to wiedziałam, że jestem na miejscu. Weszłam do środka, nie zastanawiając się nad niczym. Zagłębiłam się pomiędzy regały z książkami i udawałam, że szukam jakiejś specjalnej książki. W rzeczywistości chciałam znaleźć tylko wielką lekturę, w którą włożę sobie karty z koperty Woods, bym mogła je czytać nie wyglądając zbytnio podejrzanie. Przejeżdżałam palcem po książkach, cofając się do tyłu. Po chwili poczułam, że walnęłam w coś lub w kogoś plecami.

- Przepraszam. - mruknęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam ją. - Co ty tu robisz, Cabello? - warknęłam, a dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Szukam książki? - zapytała ironicznie. - A co ty tu robisz? Zgaduję, że nigdy nie przeczytałaś nawet strony książki. Umiesz w ogóle czytać? - zadała pytanie z drwiną w głosie.

- Pieprz się. - fuknęłam, mierząc Latynoskę wzrokiem. Wyciągnęłam z regału dość dużej wielkości książkę i włożyłam ją pod pachę.

- Zasady inżynierii reaktorów chemicznych? - powiedziała pytająco brązowooka, wskazując na książkę.

- Ta, a co? - burknęłam. - Ciebie pewnie nie interesują takie ważne rzeczy jak reaktory chemiczne, huh? 

- A ciebie tak? - zapytała z uśmiechem na ustach, opierając się o regał.

- Jasne, to niezwykle ciekawe. - stwierdziłam, a brunetka cicho się zaśmiała.

- No pewnie, że tak. - powiedziała sarkastycznie, kiwając głową. - Co w tym takiego ciekawego? 

- A ty nie byłaś przypadkiem na mnie zła? - wypomniałam, chcąc zmienić temat.

- Tej rozmowy w rzeczywistości nie było. - powiedziała, po czym szybko się schowała za regałem. 

Okej... To było dziwne nawet jak na nią.

Po wypożyczeniu książki wróciłam do siebie. Usiadłam na pryczy i oparłam plecy o ścianę. W pomieszczeniu nad łóżkiem Cabello leżała sobie blondynka, która prawdopodobnie spała. Nade mną znajdowała się mała istota, która nuciła jakąś piosenkę pod nosem.

Cabello po rozmowie ze mną w bibliotece, nie pojawiła się w pokoju. A może rzeczywiście ta rozmowa nie miała miejsca... Chwila, nie. Czy mi już odbija? Wpadłam na Camilę i z nią rozmawiałam. Nie była miła, ale milsza niż zazwyczaj. Tak, ta rozmowa miała miejsce, a Camila po prostu chce mi namieszać w głowie.

O wilku mowa.

Do pokoju weszła latynoska trzymając w dłoni niewielką książkę. Brunetka spojrzała się na mnie wrogo, po czym położyła lekturę na stolik. Na jej nosie wylądowały okulary, w których wyglądała na mądrzejszą. Cabello położyła się i zgarnęła książkę ze stolika, otwierając ją na pierwszej stronie.

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz