Rozdział 41

1.6K 210 38
                                    

Camila's POV:


Coś się zmieniło w moim wnętrzu. Nie wiem do końca co, ale czuję straszną zmianę. Jakby jakaś część mnie zniknęła i zapanowała w tym miejscu niewygodna pustka. Pustka niszcząca cię od środka i niszcząca powoli pozostałe elementy w twoim mózgu.

Wróciłam do pokoju, nikogo tam nie zastając. Świetnie. 

Czułam mieszankę emocji. Chciałam coś rozwalić i jednocześnie się rozpłakać, tuląc się do poduszki. Chciałam się zemścić na Lauren i jednocześnie zapytać, co zrobiłam nie tak, że wybrała go.

Gdy złość zaczęła znacznie przeważać nad moimi emocjami, to szybko podeszłam do schowka i wyjęłam z niego paczkę tabletek. Zacisnęłam ją w dłoni, omal nie rozkruszając jej zawartości. Podeszłam do pryczy Lauren i uniosłam materac.

Wystarczyłoby zostawić ją tutaj i poprosić Mendesa o "niezapowiedzianą inspekcję" i Lauren poszłaby z powrotem do izolatki.

Mogłaby spokojnie tam siedzieć do końca swojej odsiadki, ale jaka jest w tym zabawa? Jaka jest zabawa dla mnie?

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym położyłam materac na miejsce. Podeszłam do schowka i już chciałam wkładać narkotyk z powrotem na miejsce, ale zamiast tego otworzyłam opakowanie i wysypałam kilka małych kapsułek na dłoń. Było ich dokładnie trzy. 

Czy wykorkowałabym po trzech kapsułkach nieznanego mi pochodzenia? Przekonamy się.

Wrzuciłam tabletki do moich ust, po czym połknęłam szybko, bym nie zdążyła się rozmyślić. Z początku nic nie czułam. Pokręciłam głową, po czym włożyłam do schowka opakowanie. Usiadłam na pryczy, chowając twarz w dłoniach. Odkaszlnęłam delikatnie, czując niemiłą gorycz w przełyku, jakbym wsypała sobie do niej łyżkę kawy. Oparłam głowę o ścianę, a moje myśli zaczęły się kręcić wokół całego mojego życia. Przymknęłam powieki, widząc przed oczami klatki, jak w filmach, gdy główna postać umiera i przypomina jej się, jakie jej życie było gówniane. 

Nie wiem ile tak leżałam, ale gdy otworzyłam oczy, to jasność mnie lekko oślepiła. Mój oddech przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć. Szybko podniosłam się na nogi, przez co poczułam kręcenie się w głowie. Pomimo tego czułam się lekka. Jakby w moje ciało wpuszczono hel.

Zacisnęłam pięści, czując przyjemne mrowienie w palcach. Zaśmiałam się cicho na to uczucie i wyprostowałam palce. 


Lauren's POV:


Gdy tylko doszłam do siebie, po incydencie na korytarzu z Cabello, to poszłam szybko do Lexy. 

Nie było jej na siłowni, przez co się trochę zasmuciłam. Poszłam więc do jej pokoju, ale tam znalazłam tylko Ally, która odmawiała modlitwę. Nie chciałam jej przeszkadzać, bo bałam się, że znowu się na mnie zezłości za to.

Chciałam wrócić do pokoju. Mojego pokoju. Mam nadzieję, że nie będzie tam Cabello. Nieźle się wkurzyła, choć to mało powiedziane. Wyglądała ona, jakby miała chęci mordu.

Zawsze mogę jej wytłumaczyć wszystko. W sumie nie wiem nawet jak to wytłumaczyć. "Nie angażuję się w związki"? "Jestem troszeczkę uzależniona od seksu"? "Jesteś cholernie atrakcyjna, ale w łóżku zachowujesz się jak sześciolatka"? Wątpię, że jakakolwiek z powyższych wyjaśnień ją uspokoi. Sądzę, że to wkurzy ją milion razy bardziej. 

Gdy tylko przekroczyłam próg, to zauważyłam Camilę. Znowu jesteśmy tu same. Cholerna Dinah, ciągle jej nie ma w pokoju, a ta druga pewnie wcina kruszone krakersy po kątach.

No cóż, moje błagania nie zostały wysłuchane. 

- Lauren! - kobieta wydawała się ucieszona. Odłożyła na stolik złamany ołówek, który wcześniej miętoliła w dłoniach. Zmarszczyłam brwi na jej niecodzienne zachowanie. Choć w sumie ostatnio jakiekolwiek jej zachowania są niecodzienne.

- Słuchaj, Cam...- nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Camila szybko do mnie podeszła i złapała za kark. Myślałam, że będzie chciała mnie pocałować, ale ona zacisnęła tylko mocno palce na mojej skórze tak, że poczułam dość mocny ból. Uchyliłam usta i już chciałam coś powiedzieć, ale Cabello zabrała głos.

- Lauren. - wypowiedziała ze spokojem moje imię, po czym się uśmiechnęła. Dopiero teraz zauważyłam, że jej ledwo co widoczne źrenice są znacznie większe niż zazwyczaj. - Głupia, bezmyślna Lauren. - powiedziała te słowa, po czym druga jej dłoń wylądowała na moim policzku. 

Moja dłoń szybko złapała za rękę Camili, gdy zacisnęła się ona niebezpiecznie mocno na moim karku. 

- Przepraszam. - tylko to zdążyłam wypowiedzieć, zanim poczułam zbierające się w oczach łzy. Nie wiem, czemu przepraszam. Chcę tylko, by ona mnie zostawiła w spokoju. 

- Będziesz płakać? - zapytała, pocierając kciukiem delikatną skórę pod moim okiem. 

- Nie. - powiedziałam pewnie. 

Camila uśmiechnęła się cwaniacko, po czym kciukiem zaczęła jechać w dół. Minęła kącik moich ust, brodę, a następnie zatrzymała się przy szyi. Mój oddech przyśpieszył, a serce zaczęło bić znacznie szybciej.

- To dobrze. - odpowiedziała po chwili. - Choć czuję u ciebie strach. - stwierdziła, po czym owinęła swoją dłoń wokół mojej szyi. - On cię też tak dotyka? - zapytała, po czym zaczęła jeździć palcami po mojej szyi, obojczykach i dekolcie. - Podoba ci się to? - zadała kolejne pytanie.

Jej druga dłoń cały czas trzymała mnie mocno za kark, jakby bała się, że ucieknę. Nie jestem pewna, czy bym to zrobiła nawet jeśli byłabym wolna. Czułam się jak sparaliżowana.

- Odpowiedz! - warknęła kobieta, łapiąc moją szczękę i kierując mój wzrok na jej twarz.

Czułam, że się trzęsę. 

Kobieta złapała za mój kołnierz, puszczając przy tym mój kark. Pociągnęła ona za niego i popchnęła mnie na ścianę ze strony jej pryczy. Tak się wystraszyłam, że zakrztusiłam się własną śliną. Zaczęłam kasłać, zakrywając usta.

Camila wpatrywała się we mnie z uśmiechem, jakbym była aktorką, a ta cała sytuacja była scenką z jakiegoś komedio-dramatu.

- Proszę, nie rób mi krzywdy. - poprosiłam cicho, a Camila się głośno zaśmiała. Podeszła do mnie i stanęła na przeciwko. 

- Och, nie zgrywaj teraz ofiary. - powiedziała tonem, jakby mówiła to do małego dziecka. Podniosłam wzrok znad jej butów i spojrzałam się w jej dzikie, brązowe tęczówki. - Chcesz być ofiarą, Lauren? - zapytała, a ja westchnęłam cicho, czując mrowienie w dolnych częściach ciała. Pokręciłam głową. - Kłamstwo. - stwierdziła, a ja spojrzałam na nią niepewnie. - Widzę w twoich oczach, jak bardzo tego pragniesz. - stwierdziła, łapiąc mnie po raz kolejny za kołnierz i dociskając dość mocno do ściany. - Chcesz być poniżana. - stwierdziła, a ja przymknęłam oczy, słysząc jej zniżający się ton głosu. - Nawet nie będziesz zaprzeczać, bo wiesz, że mam rację. Mam dla ciebie dobrą nowinę, Lauren. - oznajmiła, a ja uchyliłam powieki i zauważyłam, że brunetka łapie mnie ponownie za kark i przybliża się do mojego ucha. - Od dzisiaj jesteś tylko i wyłącznie moją własnością. - wyszeptała, zahaczając nosem, o moją małżowinę uszną i dociskając jej ciało do mojego. - I jak się dowiem, że choć raz byłaś u tego klawisza, to cię ukażę. Będzie to bolało. Bardzo bolało. - ostatnie zdanie powiedziała tak cicho, że ledwo co ją usłyszałam. 

Camila odsunęła się ode mnie, po czym rzuciła ostatnie spojrzenie i opuściła pomieszczenie.

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz