Rozdział 80

1.1K 152 16
                                    

Camila's POV:

Ostatnim słowem, które Lauren powiedziała do mnie przed jej zaśnięciem było "śpij, ja będę nad tobą czuwać". Najwyraźniej nie jest tylko niewierna osobom, ale i też swoim obietnicom. Gdyż brunetka smacznie sobie teraz chrapała, podczas gdy ja wsłuchiwałam się w jej równomierny oddech. Był wyciszający i mogłabym z chęcią przy nim usnąć, ale miałam tej nocy inny plan. By zasnąć. Na zawsze. I nigdy się nie obudzić.

Spuściłam wzrok i spojrzałam się na moją klatkę piersiową. Spoczywała na niej głowa Lauren. Jej ręce były owinięte wokół mojej talii, a jej prawa noga przykrywała moje obie dolne kończyny.

I jak ja mam teraz się stąd wydostać?

Jak na komendę Lauren jeszcze bardziej docisnęła mnie do siebie przez sen, odchylając głowę tak, że brunetka teraz leżała na moim barku i dmuchała mi ciepłym powietrzem na dekolt.

Odchyliłam głowę, wpatrując się z powrotem w pryczę nade mną. Rozszerzyłam powieki i przyrzekłam sobie w myślach, że dzisiaj nie zasnę.

Obudziłam się przez jakiś uścisk na brzuchu. Uchyliłam powieki, sprawdzając, co takiego przeszkadza mi w śnie.

Czy ja zasnęłam? Dobrze, że ten ktoś mnie obudził.

Tym ktosiem, była oczywiście Lauren, bo kto inny. Najwyraźniej stwierdziła, że najlepiej, jak zrobię jej nie tylko za poduszkę, ale i łóżko. 

Dobra, Karla. Teraz, albo nigdy. Zaczyna się robić już poranek.

 Złapałam młodszą dziewczynę po bokach w okolicy żeber, po czym przechyliłam moje ciało na bok. Lauren bezwiednie opadła na pościel obok, mrucząc coś cicho przez sen. 

Świetnie.

Szybko rękoma przeniosłam lewą nogę na podłogę, w międzyczasie także kładąc prawą kończynę na ziemi. Złapałam za kule, po czym podniosłam się, mocno trzymając za uchwyty. Włożyłam wspomagające przedmioty pod pachy. Szybko znalazłam się obok mojej szafki, z której wyjęłam parę spodni. Następnie podeszłam do kolejnej szafki, która należała do Lauren i wyjęłam z niej tą samą część odzieży. Tak samo postąpiłam z dwoma innymi szafkami należącymi do moich współlokatorek. 

Wszystkie spodnie obwiązałam sobie wokół bioder, bym nie musiała się męczyć z noszeniem ich w inny dziwny sposób. Kule nie pozwalają mi normalnie trzymać przedmiotów w rękach podczas chodzenia, więc dlatego też Lauren nosiła za mnie tacę z jedzeniem do stolika.

Gdy tylko przekroczyłam próg to usłyszałam czyiś głos.

- Camila? Gdzie ty idziesz? 

No jasne, że Lauren się obudziła. To było, kurwa, oczywiste. Dlaczego życie jest takie przewidywalne? To znaczy czasami. Bo nie przewidziałam, że Lauren będzie próbowała uprawiać seks z inną po tym jak...

- Camia, zadałam ci pytanie! - fuknęła, a ja zdałam sobie sprawę, że tak się zamyśliłam, że stałam w miejscu. - Gdzie idziesz?

- Do toalety. - powiedziałam, po czym skręciłam w prawo i zaczęłam szybko się przemieszczać w stronę schowka. 

Chwilę później byłam na miejscu. Oparłam się mocno o prawą kulę, po czym lewą ręką pociągnęłam za klamkę.

- Będziesz się załatwiać w schowku na miotły? - usłyszałam za sobą głos Lauren. 

- Jasne. Ty tego jeszcze nie robiłaś? - zapytałam, odwracając głowę i patrząc się na dziewczynę kątem oka.

- Myślałam, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. - oznajmiła z uśmiechem na twarzy zielonooka.

- A ja myślałam, że nigdy nie będziesz próbowała z kimś innym się przespać po tym, jak wyznałaś mi swoje uczucia. - powiedziałam z kpiną w głosie, po czym pchnęłam drzwi, stabilizując się na kulach. Wyprostowałam się, robiąc dwa skoki do schowka. Następnie oparłam się na prawej kuli i lewą ręką zamknęłam z trzaskiem drzwi.

- Serio będziesz sikać? - zapytała Lauren, a ja przewróciłam oczami, podchodząc do materaca i z pomocą kul, siadając na nim. 

- Serio. - odpowiedziałam, rozwiązując pierwsze dwie pary spodni z bioder. Złapałam za końce nogawek z dwóch różnych par, po czym związałam je dość solidnym supłem. Tak samo postąpiłam z kolejnymi częściami garderoby, które miałam obwiązane wokół bioder. Wszystko schowałam pod materacem, bo wiedziałam, że Lauren może wejść tu w każdej chwili, gdyż z pewnością czekała przed drzwiami jak wierny piesek. Szkoda jednak, że taka wierna nie jest.

Podniosłam się z pomocą kul, po czym podeszłam do drzwi i otworzyłam je tym samym sposobem co zawsze. 

- Długo. - powiedziała Lauren, gdy tylko przekroczyłam próg i wyszłam na korytarz. Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam się kierować w stronę mojego pokoju. - Znowu zamierzasz mnie ignorować? 

Weszłam do pokoju i rzucając kule na podłogę, wskoczyłam na łóżko i przykryłam się szczelnie kołdrą, by Lauren nie przyszło nawet na myśl, że zmieści się też pod pościelą.

To moje ostatnie chwile w tym łóżku. Chciałabym pójść spać i śnić o tym, jakie moje życie mogłoby być wspaniałe. Jaka mogłabym być szczęśliwa w prawdziwym związku. Fajnie by było mieć takie życie... Jutro moje życie się zakończy. Jaka ulga.

Poczułam przechodzące zimno po plecach, a po chwili znowu powróciło ciepło, ale nie to samo co wcześniej. To ciepło było o wiele milsze. Poczułam czyjąś rękę układającą się na moim brzuchu i przyciągającą mnie do siebie.

- Przepraszam. - usłyszałam głos Lauren nad swoim uchem, po czym poczułam delikatny pocałunek w skroń. - Kocham cię, Camila.

Zacisnęłam mocno powieki i próbowałam zasnąć, nie myśląc o słowach, które właśnie opuściły usta zielonookiej.

^^^^^^^^^^^^

3/13

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz