Rozdział 79

1K 142 29
                                    

Lauren's POV:


Leżałam z Camilą kilka godzin, próbując z nią porozmawiać. Szło to jednak dość opornie, gdyż starsza nic nie mówiła. Wpatrywała się w pryczę nad nią. Jedynym plusem jest to, że przestała płakać.

Gdy tylko mój pęcherz zacisnął się, stwierdziłam, że muszę skorzystać w tej chwili z ubikacji. Złożyłam pocałunek na szyi Camili, po czym podniosłam się i spojrzałam się na nią. Jej oczy błyszczały, a klatka piersiowa spokojnie się podnosiła i opadała. Żyła. Pewnie po prostu nie chciała ze mną rozmawiać. 

- Idę do toalety. - powiedziałam do starszej, układając dłoń na jej policzku. - Zaraz wrócę, obiecuję. - oznajmiłam, po czym zgięłam się i musnęłam jej policzek. Poczułam miły uścisk w żołądku przy tym. Następnie odsunęłam się i spojrzałam się na jej twarz. Jej policzki lekko się zaróżowiały, ale nic więcej.

Wstałam więc i wyszłam dość szybko z pomieszczenia. Nim się obejrzałam, byłam już w kabinie toaletowej. Załatwiłam się, po czym wyszłam rozglądając się. Kobiety czekające na prysznic były dość zmęczone. 

Która to godzina?

Chciałam wrócić do pokoju, ale zaczęła mnie zastanawiać jedna rzecz. 

Moje nogi mimowolnie skręciły w stronę, w którą nie powinny, a ja po chwili przekraczałam już próg siłowni. Oparłam się o ścianę, obserwując zielonooką.

Lexa z impetem uderzała w worek bokserski, skacząc przy tym, jakby ważyła dwa kilogramy. Przeskok na lewą, dwa uderzenia. Na prawą, trzy uderzenie z lewej i jedna z prawej. Jej oddech był bardzo szybki, a po jej całym ciele spływał pot, przez co cała się ona błyszczała. 

Zagryzłam wargę, obserwując jej ciało, które było takie idealne. O mój Boże.

Co ja właściwie tutaj robię? Przyszłam popatrzeć czy zwieść Lexę? Naprawdę, Lauren, co ty odwalasz? 

W sumie co mi zależy. Camila leży w tej samej pozycji od kilku godzin i nic nie zapowiada, że cokolwiek się zmieni. A seks z kimś takim jak Lexa od razu sprawiłby, że na chwilę bym miała dość. Może byłabym wtedy wierniejsza. Raczej tak, to logiczne. 

Lexa, błagam. Spraw, bym była wierna i usatysfakcjonowana. Błagam, jesteś jedyną osobą, która teraz może to zrobić.

Brunetka uderzyła po raz kolejny, dość mocno w worek, a następnie spojrzała się w moim kierunku. Pot z jej czoła skapywał po skroniach i policzkach. Kobieta oddychała dość szybko przez usta. 

Po krótkich przemyśleniach stwierdziłam, że słony pot skapujący z ciała zielonookiej, nie byłby wcale złym dodatkiem do stosunku. 

Kurwa, Lauren, ty idiotko. - powiedziałam sobie w myślach i zanim Lexa zdążyła cokolwiek powiedzieć, to szybko wybiegłam z pomieszczenia.

Po kilkudziesięciu minutach znalazłam się we własnym pokoju. Camila leżała w dokładnie tej samej pozycji co wcześniej. 

Jakby Lexa w tym czasie się mną zajęła, to Camila nie zwróciłaby w ogóle uwagi na to, że wyszłam.

Lauren, przestań.

- Camila, porozmawiajmy, błagam. - mruknęłam, podchodząc do Camili. Objęłam ją w pasie i wtuliłam się w nią, układając głowę na jej ramieniu. Zero odpowiedzi. - Przepraszam. - powiedziałam, przyciskając jeszcze mocniej jej ciało do mojego. - Nie ignoruj mnie, proszę.

Kocham cię. 

Powiedz to, Lauren. Na głos. Jesteś tchórzem, bo wiesz, że ona ci nic nie odpowie. A wtedy to złamie ci serce. 

Czy złamałam serce Camili? Czy ona odwzajemniała moje uczucia? Dlaczego wtedy się śmiała, gdy jej wszystko wyznałam. 

Powiedz cokolwiek, Camila. Błagam.

- Cami. - mruknęłam, podnosząc głowę. - Słońce. - dodałam, ale wyraz twarzy kobiety wydawał się taki sam co przedtem. - Co mam ci powiedzieć, Camila? Co chcesz usłyszeć? - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. To zaczyna się już robić wkurzające. Ona zamierza mnie teraz tak ignorować do końca odsiadki? Może tylko dzisiaj, a jutro jej przejdzie. Oby. - Mogę cię pocałować? - zapytałam. Tak jak myślałam, nic. - Cholera, Camila, powiedz coś. Przejdzie ci to jutro? 

Nic.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^

2/13

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz