Camila's POV:
Dwa dni później od kłótni z Dinah wszystko zaczęło się układać idealnie do mojego planu odzyskania moich akt. Wczoraj odwiedziła mnie Miley z chęcią tabletek, które oczywiście jej dałam. Nie chciałam się kłócić lub wzbudzać podejrzeń.
Wiem, że wszystko przedłużałam i ani trochę to nie pomaga w tym, bym była gotowa zrobić, co chcę. Czym więcej zwlekam, tym bardziej się do tego zniechęcam. Muszę to zrobić dzisiaj. Dzisiaj albo nigdy.
Lauren cały czas jest w izolatce, co ułatwia mi zadanie. Dinah jest na mnie obrażona i w sumie słusznie, a reszta więzienia ma mnie za 'królową", więc wszystko jest na miejscu.
Oparłam głowę o poduszkę i chwyciłam za okulary i książkę , którą otworzyłam na zaznaczonej stronie, po czym kontynuowałam czytanie ostatniego tomu książki, którego ostatnio pokochałam. W lekturze była kobieta, która mordowała dzieci niczego nie świadoma, a następnego dnia tego nie pamiętała. W dodatku pomagała ona policjantce i jednocześnie kochance w poszukiwaniu sprawcy.
Mijały minuty, godziny, a ja skupiając się na książce, zapomniałam o tym gdzie jestem i co mam do zrobienia.
Clarke's POV:
Wyszłam szybko z pomieszczenia, w którym spędziłam zdecydowanie zbyt dużo czasu. Za kilka minut kończy mi się etat, a aktualnie moje oczy były zalane łzami, a moje ciało całe drżało.
- Clarke, wszystko w porządku? - usłyszałam jej głos za sobą.
Chciałabym, by było wszystko w porządku, ale niestety okazałaś się taka jak każdy.
- N-nie. - odpowiedziałam szybko, po czym przyśpieszyłam kroku, nie zwracając uwagę na to, że kilka osadzonych patrzało się na mnie jak na dziwaka, który płacze w pracy.
- Czekaj! - po krótkiej chwili ponownie usłyszałam głos Lexy. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na nią, ale widziałam mało, bo dużą przestrzeń zamazywały mi łzy.
- Daj mi spokój, Osadzona! - wykrzyknęłam, zwracając uwagę kilku więźniarek w pobliżu. Brunetka ewidentnie się zdziwiła tonem, jakim wypowiedziałam to zdanie. Złapałam za kołnierz od jej koszulki, po czym przybliżyłam ją do siebie. - Mówię serio. Jeśli jeszcze raz się do mnie zbliżysz, to wrzucę cię do izolatki. - te słowa wypowiedziałam ciszej, ale Lexa doskonale wszystko usłyszała. Kiwnęła niepewnie głową, a ja puściłam jej koszulkę i odwróciłam się od niej, ruszając wręcz biegiem przed siebie.
Gdy byłam już blisko wejścia do szatni, to zatrzymała mnie kolejna osoba.
- Wszystko okej? - męski głos obił mi się o uszy. Spojrzałam do góry i zauważyłam bruneta, z którym dzisiaj rozmawiałam.
- Tak. - opowiedziałam szybko, kiwając głową.
- Słyszałem twoją rozmowę z Woods. - powiedział, a ja westchnęłam.
Już wiedzą. Wszyscy wiedzą. "On" też się wkrótce dowie. Nie będę mieć życia. Muszę coś zrobić. On zrobi mi krzywdę. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę...
- Clarke. - wypowiedzenie mojego imienia, przywróciło mnie z powrotem na ziemię.
- C-co? - znowu zaczęłam się jąkać, świetnie.
- Zapytałem się ciebie, czy ona ci coś zrobiła. - odparł, a ja szybko zaprzeczyłam kręcąc głową.
- Nie, nie. - mówiłam szybko. - O-ona tylko... Widziałam ją dzisiaj pierwszy raz, tak? Ja... - zacięłam się i spuściłam wzrok. Zaczęłam bawić się palcami u moich dłoni, zastanawiając się, jak wszystko musiało żałośnie wyglądać.
CZYTASZ
DUИGЕОИ | Camren
FanfictionGdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki, która nie szanuje nikogo. Uwaga! ▪ Przekleństwa ▪ Sceny erotyczne ▪ Przemoc