Rozdział 84

1.2K 159 37
                                    

Lauren's POV:


Od naszego wyznania miłości minął już ponad tydzień. Od tego czasu wraz z Camilą spędzaliśmy razem prawie całe dnie. Poranne prysznice znowu weszły do naszej codziennej rutyny, ale wciąż kąpałyśmy się w bieliźnie. Mój kontakt z Lexą znacznie się poprawił i zaczęłam z nią ćwiczyć. Obiecałam sobie, że więcej nie dam się przez nią pocałować, ani nic podobnego. Zielonooka nawet nie próbowała tego zrobić.

- Wpisałam Dinah na listę odwiedzających. - oznajmiła Camila, a ja uśmiechnęłam.. - Przychodzi jutro.

- To świetna wiadomość, Camila. - powiedziałam, a brunetka uśmiechnęła się uroczo.

- Dawno z nią nie rozmawiałam. Trochę się stresuję. - odparła starsza, a ja przysunęłam się do niej na łóżku i złapałam za jej kołnierz od koszulki. Przyciągnęłam ją do siebie i na kilka sekund złączyłam nasze wargi.

- Teraz stresujesz się mniej? - zapytałam, po tym jak przerwałam pocałunek.

- Nie do końca, ale było to miłe. - stwierdziła, a jej policzki stały się różowe. 

- Wiesz co jeszcze jest miłe? - zapytałam, układając dłonie na jej udach i przymykając lekko powieki. Zagryzłam wargę, zaciskając lekko palce na nogach brunetki.

- Lauren, nie dzisiaj. - mruknęła, czerwieniąc się jeszcze bardziej. 

- Oj, Cami. Dzisiejszy wieczór to idealny czas na to. - powiedziałam, zamykając oczy do końca i muskając kącik ust Camili. - Odpręż się. - wyszeptałam, kładąc dłonie na jej ramionach, które były strasznie sztywne i spięte.

- Nie będziemy tego robić w pokoju. - oznajmiła dziewczyna drętwym głosem.

- Jasne, że nie. Chcę cię tylko przygotować. - wyjaśniłam. - Gotowa? Świetnie! Widzimy się w schowku. - powiedziałam, po czym musnęłam z zaskoczenia usta starszej. Nim brunetka zdążyła cokolwiek powiedzieć, to wyszłam na korytarz i zaczęłam robić kroki w kierunku naszej miejscówki. Wiedziałam, że nie pozwoli mi siedzieć tam sama i dołączy do mnie.

Jakiś czas później siedziałam na materacu i zdejmowałam drugi but, gdy usłyszałam dźwięk pociągnięcia za klamkę. Kąciki moich ust mimowolnie podniosły się, a ja patrzałam się w stronę wejścia, w którym chwilę później pojawiła się Camila, z kulami pod pachami.

- Zgaś światło. - poleciła cicho, a ja zmarszczyłam brwi i złapałam za latarkę w wiadrze i wyłączyłam ją przyciskiem.

- Dlaczego? - zapytałam, patrząc się na nią w prawie całkowitej ciemności.

- Nie będę tego robić przy świetle. - oznajmiła, a ja poczułam, że moje serce zaczęło bić szybciej.

Czy on właśnie powiedziała, że to zrobi? O mój Boże, to się nie dzieje naprawdę!

Po chwili Camila zajęła miejsce obok mnie na materacu, kładąc na ziemi kule. Złożyła ona nogi ze sobą, bawiąc się palcami.

- Stresujesz się? - zapytałam, przybliżając się do niej i siadając w tej samej pozycji co ona.

- To raczej oczywiste. - odpowiedziała, spoglądając w moją stronę. - Cieszę się, że jest tu ciemniej. Dzięki temu czuję się trochę pewniej.

- Ślicznie wyglądasz. - skomentowałam, zakładając jej kosmyk włosów za ucho. Przybliżyłam się twarzą do jej ucha, po czym musnęłam ustami jej skroń, następnie policzek, złapałam za jej szczękę i nakierowałam jej twarz w moją stronę. Złączyłam nasze wargi, kładąc kolano na udzie dziewczyny. Po paru wolnych muśnięciach, odsunęłyśmy się od siebie. - Cholera, ale twoje usta są smaczne. - mruknęłam, przekładając rękę na jej kark i wpijając się w jej wargi ponownie. Mój język przejechał po dolnej wardze brązowookiej, przez co zacisnęła ona mocno uda. Położyłam moje dłonie na policzkach, a mój język otarł się o język Camili. Poczułam mrowienie w podbrzuszu i motylki w brzuchu. 

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz