Lauren's POV:
- Urodziłam się w pewnym małym, niezbyt znanym miasteczku. W tym miejscu nie było zbytnio dużo mieszkańców, ale było piękne i miało swój urok. Nie chcę ci opowiadać o tym miejscu, bo pewnie to i tak ciebie to nie interesuje. - zaśmiała się Camila, po czym podniosła ona z ziemi sok pomarańczowy i wzięła łyka napoju. - Kiedy byłam małą dziewczynką, to spędzałam dużo czasu z moją mamą, która kochała mnie najmocniej na świecie. Ojciec też mnie kochał, ale pracował i nie miał tyle samo czasu dla mnie, co moja rodzicielka... Pewnie powiesz mi, "Czemu opowiadasz i o tak niezbyt ciekawych rzeczach?". Odpowiedź jest łatwa. Życie każdego jest jak książka. Czy książkę czyta się od środka? - zadała pytanie, które moim zdaniem było trochę bez sensu.
- To pytanie jest bez sensu. - powiedziałam moje myśli na głos.
- Nie jest bez sensu.
- Kontynuuj tą opowieść. - poganiałam ją. Skoro zaczyna ona od dzieciństwa, to opowiedzenie całej historii trochę potrwa.
- Kiedy byłam mała, to mama czytała mi książki do spania. Kochałam to i codziennie wyczekiwałam wieczora, bym mogła posłuchać, jak moja rodzicielka czyta mi kolejne coraz to nowsze bajki. Dużo rzeczy z dzieciństwa nie pamiętam i widzę dużą część przeszłości, jak przez palce, ale moją matkę zawsze widzę bardzo dobrze. Szkoda, że umarła w wypadku samochodowym, jak miałam 6 lat... - brunetka zatrzymała się, by wziąć łyka napoju, po czym kontynuowała. - Nie mówię ci tego, bo chcę, by jej śmierć wytłumaczyła wszystkie moje przewinienia. Nie chcę, byś przez to patrzyła na mnie w inny sposób. Wiesz o co mi chodzi? - zapytała, a ja wzruszyłam ramionami. - Wyobraź sobie dziecko w gimnazjum. Jest trochę głupie i się nie uczy, ale rok temu umarł temu komuś rodzic. Nauczycielki patrzą na tą osonę od razu w inny sposób. "Och, źle się uczy, bo straciła tatę". "Och, pobił ucznia, bo był zły. To nic takiego, nie wińcie go. Rok temu zmarła na raka jego mama". - Camila zagrała te sceny niczym profesjonalna aktorka, po czym się delikatnie do mnie uśmiechnęła. - Wiesz o czym mówię?
- Chyba tak. - odpowiedziałam, podnosząc z ziemi butelkę z sokiem. Otworzyłam ją i wzięłam łyka słodko-kwaśnego napoju.
- Nie mówię, że śmierć mojej mamy nie odbiła się na tym, że tu jestem, bo to by było kłamstwem. Słyszałaś o efekcie motyla?
- Obiło się o uszy. - mruknęłam obojętnie.
- Własność równań lub układów równań, polegająca na dużej wrażliwości rozwiązań na dowolnie małe zaburzenie parametrów. Zachowanie takie można zaobserwować w wielu zjawiskach fizycznych, między innymi w zmianach pogody, oscylujących reakcjach chemicznych, zachowaniu niektórych obwodów elektrycznych i ruchu ciał oddziałujących grawitacyjnie. - powiedziała z dość mocnym zapałem.
- Nie zrozumiałam połowy. - stwierdziłam, marszcząc brwi.
- Trzepot motylich skrzydeł może gdzieś indziej zapoczątkować huragan.
- Nadal nie rozumiem.
- Chodzi o to że nawet małe, wydaje się nic nie znaczące decyzje i czynności mają ogromny wpływ na przyszłość.
- Nie mogłaś tak od razu?
- Powracając, gdy moja mama umarła, to mój tata zaczął bardziej się skupiać na pracy, a mi samej załatwił opiekunkę. Mój tata zbijał kokosy, a ja miałam wszystko, co tylko chciałam. W domu miałam wielką bibliotekę książek, kino domowe i inne gadżety, które z czasem coraz bardziej wydają mi się bezużyteczne. Może dlatego, że siedzę w więzieniu i mam inne oczekiwania? A może dlatego, bo są naprawdę bezużyteczne. - zaśmiała się. - Na czym skończyłam? A no tak, już wiem. Tak więc, miałam co chciałam i zachowywałam się, jak typowy rebel w szkole. Ubierałam zbyt duże ubrania, plułam na nauczycieli, kujonów i innych, którzy przeszkadzali mi w życiu. Mój ojciec nie interesował się mną. Dla niego ważna była tylko praca. Bardzo możliwe, że zaczął pracować więcej, bo chciał jakoś odreagować po śmierci mamy. Nie wiem i możliwe, że się nie dowiem. - Camila westchnęła, po czym wzięła łyka soku. - Zawsze byłam jedną z najwyższych dziewczyn w klasie. Uczęszczałam do gimnazjum, gdy poznałam moją pierwszą miłość. Choć nie wiem, czy to nie przesadzone stwierdzenie. Dziewczyna była niska i wydawała się dziwolągiem, bo nosiła ubrania po starszych siostrach i słuchała piosenek, których w tamtych czasach się po prostu nie słuchało. Dla mnie jednak okularnica z wiecznie spiętymi włosami i dziwnym gustem muzycznym, wydała się urocza. Zanim ją poznałam, to myślałam, że jest młodsza. Pierwszy raz z nią rozmawiałam na przystanku autobusowym. Powiedziała mi, że kończy ona w tym roku liceum, co mnie nieźle zdziwiło. Powiedziała też, że jestem śliczna i zapytała, czy się z nią umówię. Dla osoby, która szukała siebie, swojej orientacji i nie znała do końca swojego ciała, to pytanie wydało się o dziwo zaskakujące, ale się zgodziłam.
CZYTASZ
DUИGЕОИ | Camren
FanfictionGdzie Lauren po kolejnej bójce trafia do więzienia, w którym wszyscy więźniowie słuchają się pewnej Kubanki, która nie szanuje nikogo. Uwaga! ▪ Przekleństwa ▪ Sceny erotyczne ▪ Przemoc