Rozdział 65

1K 158 10
                                    

Lauren's POV:

Zatrzymałam się z Mani w miejscu, gdzie stało kilkanaście innych więźniarek. Znajdowałyśmy się przed drugim wejściem do więzienia. Przed nami znajdowały się dwie warstwy krat, a za nimi nic.

Cóż za moc plotki.

- Na co czekamy? - zapytałam, odwracając się plecami do krat. 

- Jeszcze nie wiem, ale sądzę, że jakaś więźniarka wróciła z odwyku. - stwierdziła z podekscytowaniem Normani. 

- I ściągnęłaś mnie po to, byśmy mogli zobaczyć zmianę jakiejś naćpanej kobiety na normalną więźniarkę? - mruknęłam znudzona.

- Nie. Ściągnęłam cię, bo ponoć ten ktoś wraca ze szpitala. - oznajmiła szczęśliwa.

- I? To już druga taka w tym tygodniu. - westchnęłam. - Mniejsza, wracam do siebie. - mruknęłam, po czym wyminęłam czarnoskórą. 

Usłyszałam dźwięk otwieranych krat, więc automatycznie się odwróciłam w ich stronę. 

To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Zamrugałam kilka razy, nie mogąc uwierzyć własny oczom. 

Do więzienia weszła Camila z kulami pod pachami i z jakimś urządzeniem na lewej nodze. Przybyła ona w towarzystwie dwóch klawiszy. Brązowooka rozglądała się wokoło, jakby kogoś szukała. Wszyscy zaniemówili, jakby zdarzył się cud. Więźniarki rozeszły się na boki, robiąc miejsce brunetce, a tylko ja sama stanęłam oszołomiona na środku.

Moje nogi automatycznie zaczęły robić kroki w kierunku kobiety. 

Po chwili mój wzrok się pokrzyżował ze wzrokiem starszej. Patrzyła się ona na mnie z zainteresowaniem. Gdy znalazłam się metr od niej, to odetchnęłam z ulgą, widząc ją przede mną.

To nie był wytwór mojej wyobraźni, ona naprawdę przede mną stała.

Szybko zniwelowałam dzielącą mnie od niej odległość i wtuliłam się w nią, mając gdzieś resztę osób, które się nam przypatrywały. Z dłoni brunetki wypadły kule. Kobieta nieśmiało ułożyła dłonie na moich plecach, stając na jednej nodze.

- Myślałam, że nie żyjesz. - szepnęłam, czując, że łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. - Przepraszam za wszystko, co powiedziałam wtedy. Byłam zła i mówiłam głupoty. Nie chciałam byś zrobiła sobie przeze mnie krzywdę. - mówiłam łamiącym się głosem. 

- W porządku. - mruknęła Camila, po czym złapała mnie mocno za ramię i schyliła się po kulę, wyrywając mi się z uścisku. Po chwili brunetka stanęła przede mną z kulami. - Bardzo mi przykro, ale chyba mnie z kimś pomyliłaś. - oznajmiła brązowooka, delikatnie się uśmiechając. - Ty jesteś Laura, tak? - zapytała, a ja poczułam, że coś we mnie pękło,

- Lauren. - poprawiłam. - Nie udawaj, że nie wiesz. 

- Cokolwiek. - mruknęła starsza. - Widziałaś Dinah? - zapytała.

- Wyszła jakiś czas temu. - powiedziałam, a Camila zmarszczyła brwi.

- Bajerujesz. - zaśmiała się, po czym ominęła mnie i przy kulach zaczęła iść w kierunku swojego pokoju. 

- Camila, nie odchodź. - fuknęłam w jej stronę, idąc krok w krok za nią.

- Idę tylko poszukać Dinaj, uspokój się. - zaśmiała się.

Pomimo tego, że brunetka chodziła tylko używając jednej nogi i dwóch kul, to i tak była dość szybka.

Nie rozumiem jej. Czy ona na prawdę nic nie pamięta? Może tylko udaje. W końcu nie zapytała kim ja jestem, tylko nazwała mnie "Laura". 

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz