21. NOTP z musicalu.
Tak szczerze, to w popularnych musicalach, które mają żywe fandomy, jak Hamilton czy Dear Evan Hansen, jest pełno dziwnych i absurdalnych shipów(tak, wiem, nie mnie decydować, które shipy są dziwne), więc nawet nie biorę ich pod uwagę. Skupię się na samych kanonach i tutaj przyznam zaszczytne NOTP oraz dwa wyróżnienia.
Zdecydowanie pierwsze miejsce w kategorii nielubianych przeze mnie musicalowych shipów zajmują Lancelot i Ginewra z ,,La Legende du Roi Arthur". Zostawiając na boku wersję legendarną, to ich relacja w tym musicalu jest dla mnie od początku do końca absurdalna. Nie jestem zwolenniczką wątków z miłością od pierwszego wejrzenia, ale od każdej reguły są wyjątki i uważam, że da się ją ładnie i sensownie pokazać. Natomiast tutaj mamy sytuację, kiedy Ginewra, która jeszcze pięć minut temu była po uszy zakochana w Arturze, spotyka obcego faceta, zamienia z nim dwa zdania, po czym stwierdza, że to jednak on jest jej miłością, a z Arturem jest tylko z poczucia obowiązku(co jest absurdalne, biorąc pod uwagę, że wcześniej porzuciła dla niego narzeczonego i naraziła się tym samym na gniew Malaganta). Dalej nie jest lepiej. Postawa tej dwójki jest dla mnie zupełnie egoistyczna i nie jestem w stanie im współczuć, biorąc pod uwagę głupoty jakie robią na każdym kroku. Całości nie ratuje fakt, że pan wcielający się w rolę Lancelota nie powala mnie ani aktorsko ani wokalnie, przez większą część spektaklu zachowuje się jakby był wkurzony na cały świat i nawet, kiedy wyznaje miłość Ginewrze, wygląda to tak jakby mówił ,,Weź, głupia babo, daj mi już spokój". Co więcej, sama Camille Lou, która wciela się w Ginewrę, wydawała mi się chwilami zażenowana tym wątkiem i chociaż wierzę, że się starała, to po niej tej wielkiej miłości też nie widziałam. Ba, uważam, że w ostatecznej scenie między nią a Arturem jest więcej chemii i uczuć niż we wszystkich scenach z Lancelotem razem wziętych.
No a zachowując wiernośc legendzie, to on i tak powinien ją potem zdradzić, płodząc Galahada, bo inaczej niektóre wątki w tym musicalu totalnie nie miałyby sensu.
I ogólnie kocham ten musical, ale z upływem czasu widzę w nim niektóre dziury fabularne i takie jakby nieprzemyślenie w odtwarzaniu legendy. Nie chcę już bardziej spoilerować, ale jeśli ktoś oglądał i chce wiedzieć, o co mi chodzi, to może pytać, odpowiem.
Ale żeby nie było, że znęcam się tylko nad jedną parą, powiem też o dwóch innych shipach musicalowych za którymi nie przepadam. Pierwszy to Boq i Nessarose z ,,Wicked". Jeśli miałabym z kimś shipować Boqa, to z Glindą. Prawda jest taka, że on w Nessie nawet nie do końca widział kobietę, byłby z nią tylko z litości, a to chyba jedna z najbardziej upokarzających rzeczy jakie mogą spotkać człowieka.
Nie przepadam też za shipem Alexandra i Angelici z ,,Hamiltona", a przynajmniej nie w takiej wersji jaka jest w musicalu. Historycznie w momencie poznania Alexandra i jego ślubu z Elizą, Angelica miała już męża, co więcej, poślubiła go wbrew woli ojca(co całkowicie obala tekst z ,,Satisfied", że musi dobrze wyjść za mąż), więc nawet gdyby rzeczywiście było między nimi jakieś uczucie, to na pewno nie miałoby szansy na happy end i nie doszło do żadnego poświęcenia Angelici. Szczególnie nie interesuje mnie historia Ojców Założycieli, ale nie wydaje mi się, żeby Angelica i Hamilton mieli romans. Co prawda, Andzia pisała do siostry, że mogłyby się nim podzielić, ale to raczej był żart, w końcu kto przyznawałby się do romansu przed żoną kochanka? Oprócz tego wiem, że Angelica korespondowała też z Jeffersonem i również pisała mu jakieś seksualne aluzje, więc może po prostu taki miała styl bycia i poczucie humoru?
Tak, wiem, że musical nie jest do końca wierny prawdziwej historii, ale jednak to dla mnie duży dysonans, a poza tym historia Angelici i tego jej wybranka mnie zainteresowała.
CZYTASZ
Leszczyna, czyli shitpost
SonstigesCzyli shitpost, tworzony jedynie po to, żebym mogła się wygadać na temat rzeczy, które nie interesują ludzi z mojego otoczenia. Mogą pojawić się ciekawostki, tagi, anegdotki, pseudo-recenzje i nominacje, ale w to ostatnie wątpię. Ogólnie zbiór luźny...