Wiem, że pisałam już jakoś na początku tego shitposta tekst o fanfiction, ale że ostatnio wywiązało się kilka ciekawych dyskusji, a kilka osób wyraziło chęć przeczytania jeszcze czegoś w tym temacie, postanowiłam to napisać. Tak więc zapraszam do mojego zdania na temat popularnych stereotypów o fanfiction.
Jak zwykle przypominam, że wszystko co tu napisałam, to jedynie moje zdanie, każdy ma prawo mieć inne i to jest w porządku.
Obrazek niepowiązany, po prostu te puste media po aktualizacji wyglądają okropnie.
1. Fanfiction jest nielegalne.
Wiem, że są autorzy, którzy tak uważają i nie życzą sobie fanficków do swoich uniwersów, np. George R.R. Martin(widzisz, Fanny, nie możesz napisać opowiadania z shipem Jon i Val), który podobno wręcz zmusza do usuwania fanficków z ,,Pieśni Lodu i Ognia", podobno takie zdanie ma też Diana Gabaldon, chociaż ciężko mi sobie wyobrazić fanfiction do ,,Obcej", ale może to dlatego, że na razie mam za sobą tylko cztery tomy. I ok, mają do tego prawo, trzeba szanować cudze poglądy, nawet jeśli uważamy je za dziwne. Z drugiej strony, podobno część pisarzy/scenarzystów/reżyserów cieszy się z powstawania fanficków ze swojego uniwersum, bo sprzyja to wzrostowi popularności.
Swoją drogą, ciekawi mnie jaki stosunek do fanfiction mieliby obecnie nieżyjący twórcy, którzy są ,,fanfikowani", np. Tolkien, Montgomery czy Sienkiewicz. Albo taki Juliusz Słowacki.
Autorzy mogą mieć swoje zdanie, ale fanfiction samo w sobie nie jest nielegalne, bo nikt tu nie kopiuje całości czyjejś pracy i nie podaje jej za swoją(przynajmniej ja się z tym nie spotkałam). Podobno zdarzają się ,,patologie", kiedy ktoś wydawał fanfiction na własną rękę bez zgody właściciela praw autorskich, ale jeśli ktoś pisze ,,do szuflady" albo publikuje w Internecie, to nie czerpie z tego żadnych korzyści, poza satysfakcją, więc naprawdę nie wiem, co mogłoby być w tym nielegalnego.
Wydaje mi się, że jedynym nielegalnym rodzajem fanfiction(którego chyba już nie można nawet tak nazwać) jest przepisywanie oryginału albo na zasadzie przepisywania filmu czy serialu w formie książkowej, opisowej, bo żeby napisać powieść na podstawie scenariusza trzeba mieć zgodę właściciela praw autorskich. Ale to jednak inna sytuacja, bo w ten sposób można ograniczyć popyt na oryginał, zwłaszcza jeśli ten jest trudniej dostępny.
2. Fanfiction nie wymaga kreatywności.
Każda dobra praca wymaga kreatywności, niezależnie od tego czy jest stuprocentowo autorska czy też ,,wzorowana". Bez kreatywności nie da się napisać nic dobrego.
O ile ktoś nie pisze fanfiction na zasadzie przepisywania oryginału z jakimiś drobnymi zmianami, wprowadza własne wątki i motywy(które oczywiście mają jakiś sens i logikę), to nie można powiedzieć, że nie jest kreatywny. Wymyślenie dobrej, ciekawej, wciągającej historii zawsze wymaga kreatywności i nawet jeśli umieszczamy ją w istniejącym uniwersum, niczego to nie zmienia i nie uwłacza naszym zdolnościom.
Poza tym, pisałam już o tym, że dla mnie każde dobre fanfiction zaczyna się od myśli w rodzaju ,,Ciekawe, co by było gdyby..." albo ,,Ale fajnie by było, gdyby to potoczyło się tak i tak". Zaczyna się od miłości do oryginału i snucia własnych pomysłów i teorii. A do tego potrzeba kreatywności.
Oczywiście, nie mam na myśli pomysłów w rodzaju ,,Ale fajnie by było, gdyby mój ulubiony bohater kopnął w tyłek swoją partnerkę i pokochał mnie".
CZYTASZ
Leszczyna, czyli shitpost
De TodoCzyli shitpost, tworzony jedynie po to, żebym mogła się wygadać na temat rzeczy, które nie interesują ludzi z mojego otoczenia. Mogą pojawić się ciekawostki, tagi, anegdotki, pseudo-recenzje i nominacje, ale w to ostatnie wątpię. Ogólnie zbiór luźny...