Podsumowanie wakacji i fajne rzeczy

109 21 84
                                    


Dzisiaj miałam moje pierwsze zajęcia w tym roku, więc mogę oficjalnie zakończyć wakacje i opisać co udało mi się w ich czasie ,,osiągnąć".

Ostatni egzamin miałam pod koniec czerwca, więc liczę rozdziały wstawione od lipca.


Wyroki Gwiazd - napisałam trzy rozdziały i doprowadziłam całość do końca, tak jak planowałam, udowadniając, że nie zawsze potrzebuję się rozpisywać na pięćdziesiąt rozdziałów. Aktualnie planuję korektę i chciałabym się z nią wyrobić do przyszłych wakacji.

Cena Magii - tu napisałam pięć rozdziałów i również doprowadziłam do końca. Też planuję korektę, ale nie aż tak rozległą jak w Wyrokach, rzeczy techniczne i rozwinięcie jednej kwestii.

Nowe Wezwanie Smoka - nie skończyłam, ale szczerze mówiąc, wątpiłam, by to mi się udało. Ale napisałam sześć rozdziałów, nie tak długich jak wcześniej, ale myślę, że zawarłam w nich to, co powinnam.

Krucza Tancerka - również nie skończyłam i jak już pisałam, planuję dać sobie chwilowo odpocząć od intensywnej pracy nad tą konkretną historią, bo czuję, że nie daje mi już takiej frajdy jak kiedyś (kiedyś napiszę o tym shitposta). Ale napisałam cztery rozdziały.

Poza tym zaczęłam publikować ,,Greków i Trojan" i napisałam w sumie cztery rozdziały plus zaczęłam pisać piąty o sądzie Parysa, który postaram się wstawić w weekend, jak już napiszę coś więcej niż dwie strony i notatkę autorską na ponad tysiąc słów.

(Swoją drogą, jak wkleiłam te dwie pierwsze strony, które razem mają z 800 słów, i wyskoczyło mi ich razem 2 tysiące, to się przeraziłam, że czemu to takie długie, jak jeszcze nic się nie zadziało, a potem dopiero sobie uświadomiłam, że przecież najpierw zrobiłam notatkę).

Swoją drogą, nie wiem, czy powinnam się przyznawać, ale jestem naprawdę bardzo dumna z tego, co do tej pory tam napisałam i jak sobie pod koniec dnia czytam, to co udało mi się napisać, to zazwyczaj mam naprawdę takie przyjemne uczucie, że dobrze mi poszło, że tworzę lepsze opisy, że wszystko do siebie pasuje (chyba), dawno takiego uczucia nie miałam. Nie wiem, czy słusznie, ale mam.

Przy czym jest to praca, która na razie od razu po publikacji zdobyła największą liczbę aktywnych czytelników, co nie ukrywam, że też mnie cieszy, choć chwilami napawa obawą, że z biegiem czasu część stałych czytelników się wykruszy, a kiedy tych rozdziałów zrobi się więcej, nie każdy będzie chciał tyle nadrabiać. Dlatego chciałabym dość szybko tę historię rozwinąć i publikować w miarę często, zdaję sobie sprawę, że w roku akademickim może być to trudniejsze, ale będę próbować, zwłaszcza, że na obecną chwilę mam wolne piątki.

Nie jest jednak aż tak dobrze, bo mam trochę wyrzutów sumienia, że nie napisałam żadnego z planowanych shotów, a mojego arturiańskiego retellingu napisałam może dwa rozdziały, ale powtarzam sobie, że mam czas na planowanie, a gdybym nigdy o tym nie wspominała, raczej nie miałabym wyrzutów sumienia, że jeszcze się za to nie zabrałam. No i dwadzieścia dwa rozdziały na trzy miesiące to chyba całkiem sporo.



Jeśli chodzi o książki, które planowałam przeczytać, to z lektur, które mam na ten rok, przeczytałam ,,Annę Kareninę" i ,,Wojnę i Pokój", ale nie przeczytałam Trylogii i ,,Faraona".

Poza tym przeczytałam po raz drugi serię o Anii z Zielonego Wzgórza i popłakałam się na niej wielokrotnie oraz trylogię Johna Jakesa ,,Północ i Południe", która za drugim razem nie zachwyciła mnie aż tak bardzo.

Leszczyna, czyli shitpostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz