piętnaście

436 39 20
                                    

- Co to? - Spytał Leo podchodząc do Percy'ego otoczonego mnóstwem małych karteczek

- Nic ważnego. - Westchnął

- Czyli?

- Powody mojego załamania nerwowego.

Syn hefajstosa wziął do ręki jeden z kawałków papieru.

- "Drogi Percy. Widziałam Cię jak pływałeś. Jakie to wspaniałe. Jesteś taki przystojny chcesz się umówić? Czekam na Ciebie w sali dwadzieścia trzy, dwudziestego ósmego października o piętnastej. Anonim" - Przeczytał brązowooki ledwo co powstrzymując się od śmiechu - Mam nie mówić Annabeth, prawda?

- Chyba cię pogięło!

Tym razem Leo nie wytrzymał i zaczął szalenie chihotać.

- To co, jdziesz do swojej tajemniczej wielbicielki? Albo dziewczyny? Albo narzeczonej, nie, przyszłej żony!

- Zaraz cię utopię. - Warknął Syn Posejdona rumieniąc się

- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie!

Percy kichnął.

- Nadal jesteś chory? Słyszałem, że ostatnio Nico i Annabeth nie dali ci spokoju? - Spytał Syn patrona kowali

- Wcisnęli we mnie tony leków i kazali odpoczywać. Herosowi z ADHD! Zresztą nie mi, tylko nam. Trupiak bawił się w lekarza, a Will był skazany na to samo co ja.

- Współczuję. - Powiedział tonem, który zdecydowanie na to nie wskazywał - W każdym razie, idzesz na to... Spotkanie? Albo randkę.

- Przestań. Najgorsze jest to, że takich listów jest od groma!

- Groma. - Zaśmiał się Leo - No wiesz... Zeus. I te sprawy. On ma pioruny.

- Nie mów mi o piorunach Zeusa!

- Okej... W każdym razie, takie są uroki cudu bycia herosem.

- Chyba klątwy. - Jęknął Percy

- Czy nie uważasz, że robienie huraganów jest fajne?

- Nie!

- No to ja nie wiem co ci pomoże.

- Twoja śmierć.

- Nie bądź taki brutalny!

☆☆☆

rozdział na prośbę pewnej osoby, nie pamiętam nicku, sorka
relacja persiaka i leo jest genialna

[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz