- Frank, mógłbyś podlać kwiaty? - Spytała pani Sauce - nauczycielka angielskiego.
Trzeba powiedzieć jedno. Syn Marsa zdecydowanie był jej ulubieńcem. Prosiła go o wszystko, nigdy nie była na niego zła, a w jego ocenach z niewiadomych przyczyn dominowały te najwyższe, mimo że, chłopak nie był najlepszy w tym przedmiocie.
- Tak, oczywiście. - Odpowiedział szybko, lekko rumieniąc się. Wstał z krzesła i sięgnął za konewkę.
- Dziękuję bardzo...
- Nie ma za co. - Mruknął niewyraźnie i napoił spragnione rośliny.
- Ah, jesteś wspaniały. Zawsze mi pomagasz.
Jakiś chłopak prychnął.
- Masz coś do powiedzenia? - Spytała kobieta związując swoje rude włosy.
- Nic, nic.
- Mam nadzieję.
Zhang usiadł w ławce obok Percy'ego.
- Jak ona mnie irytuje. - Powiedział cicho
- Mnie też. - Stwierdził - Głowa mnie boli...
- Mam tabletki, chcesz?
- Mogę?
- Tak. - Kanadyjczyk sięgnął po listek małych, śnieżnobialych pigułek i podał go synowi Posejdona
- Dzięki.
***
- Pierwsze miejsce ma jakaś Maxine. - Powiedział syn Jupitera czytając wyniki konkursu wokalnego
- Okej...
- Masz drugie miejsce!
- C-co? - Zapytała dziewczyna niedowierzając.
- Spójrz. - Wskazał na plakat wiszący na ścianie.
- Rzeczywiście! - Wyszeptała kręcąc głową
- Wiedziałem! - Morskooki uśmiechnął się
Córka Ateny zaśmiała się.
- Brawo! - Dodał Will
Frank przytulił swoją dziewczynę.
- To co? Idziemy gdzieś, żeby to uczcić?
- Tak!
- Ale jest zimno...
- Trudno. Nigdy nie jest za zimno, żeby pójść na pizze. - Rzekł Percy
- Jeśli chodzi o jedzenie, dla ciebie nigdy nie jest "za". - Mruknęła Annabeth
☆☆☆
NIE INTERERE, BO KICI KICI
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction
FanfictionGrupka herosów wbrew swojej woli, zostaje wysłana do szkoły z internatem. Jednego można być pewnym. To będzie ciekawy rok szkolny. © hejtulena, 2019/2020