pięćdziesiąt trzy

170 14 7
                                    

- Czyli wszystko polega na tym, że Melanie i Piper mają pójść spać? Nie sądzicie, że to głupie? - Spytał Nico z lekką pogardą.

- A masz lepszy plan? Spróbujemy kilka razy z nimi, a potem z resztą. Do tej pory to w ich snach ukazały się Farnomia i Afrodyta - Powiedziała Annabeth.

- Ale środkiem usypiającym? Nie można było użyć jakiegoś dziecka Hypnosa?

- Użyć? Po pierwsze nie są narzędziami, a po drugie nie mogą.

Syn Hadesa prychnął, a Will podał dziewczynom środek usypiający.

- Wreszcie ktoś się wyśpi na misji - Powiedziała cicho Piper, a reszta się zaśmiała. Oprócz Franka.

***

- I widzicie? Nie zadziałało - Mruknął Nico.

Miał rację. Dziewczyny nie miały żadnych dziwnych snów, poza tymi normalnymi.

- Przecież ona im się nie ukaże!

- A masz lepszy pomysł?

Na to pytanie syn boga podziemia już nie umiał odpowiedzieć.

- Chyba rzeczywiście będzie tu potrzebna interwencja Hypnosa.

- Ale on mieszka tam gdzie przepływa Lete! - Nico, Thalia i Percy wzdrygnęli się. - Pod grecką wyspą, w podziemiach...

- Od czego jest podróż cieniem...? - Zaczął di Angelo, ale jego chłopak szybko mu przerwał:

- Nie, bo znowu się zrzygasz z przemęczenia.

Nico zawstydzony walnął lekko blondyna.

- Zaraz, znowu? - Spytał drugi syn Apolla, po czym szybko dodał. - Jednak nie chcę wiedzieć. Ale wszystko w porządku? - Jego apolliński instynkt zadziałał.

- Austin... - Powiedział ostrzegawczo Will.

- Mam trzynaście lat i nie jestem gejem, nawet się o to nie martw!

- A podobał ci się kiedyś ktoś? - Zapytała jego siostra.

- Nie, a co?

- No to skąd wiesz czy jesteś gejem?

Austin zmarszczył brwi.

- Uhm... - Chłopak nie do końca wiedział co powiedzieć.

- Skąd masz takie wnioski? - Annabeth dobrze wiedziała skąd, tak samo jak jej chłopak, ale i tak zadała to pytanie.

- To... Logiczne. - Powiedziała szybko. Za szybko.

Percy uśmiechnął się.

***

- Melanie? - Kayla podeszła do córki Aresa, a jej serce zabiło mocniej. Blondynka stała na balkonie i miała na sobie zwiewną sukienkę, chyba po raz pierwszy w życiu. Spodobała jej się.

Na dworze było ciepło, a promienie słońca przyjemnie muskały skórę. Niebo było czyste, jego kolor przypominał oczy Kayli.

- Tak? - Dziewczyna odwróciła się do przyjaciółki.

- Ja... Oni i tak już podejrzewają... Czy będziesz moją dziewczyną? - Zapytała jąkając sie troche ze stresu.

Melanie myślała, że zemdleje. Dosłownie, zakręciło jej się w głowie.

- T-tak! - Jej zielone oczy wyrażały szczęście, jakiego nie czuła nigdy.

Dziewczyny pocałowały się namiętnie, ale z czułością. Gdy się od siebie oderwały, Kayla złapała swoją "nową" dziewczynę za rękę i spojrzała jej w oczy. Byly zielone jak dojrzałe liście kwiatów, chociaż kolor był bardziej głęboki.

- Kocham cię - Córka Aresa pocałowała dziewczynę jeszcze raz.

- Boisz się tej "misji"? Chociaż właściwie to jesteśmy właśnie na misji... Ja trochę tak... Nie bylam jeszcze na takiej misji...

- He-ej, spokojnie - Zaśmiała się Melanie - Wszystko będzie w porządku.

- Tutaj też miało być. A teraz Hazel nie żyje. Po raz drugi... - Dziewczyna zadrżała i zbladła. Zielonooka ją przytuliła.

- Będzie dobrze - Wyszeptała.

***

- Percy? - Annabeth siedziała swojemu chłopakowi na kolanach, a ten delikatnie głaskał ją po włosach.

- Tak? - Spytał chłopak przeciągając się.

- Nie robisz już tego? - Zapytała czując pieczenie w oczach.

- Czego?

Wiedział czego.

- Samookaleczanie... - Przygryzła wargę.

- Ja... Nie... Bo... - Morskooki nie wiedział zbytnio co powiedzieć. Nie chciał o tym rozmawiać, ale jednocześnie czuł, że musi, bo relacja jego z córka Ateny była dziwnie napięta.

- Czemu to robiłeś? Czemu to ukrywałeś? Wszyscy byliśmy pewni, że jesteś szczęściarzem, a ty... - Dziewczyna zaczęła płakać, a potem krztusić się swoimi łzami. Chciała mu pomóc, ale czuła, że nie potrafi, co ją dobijało.

- Nie radziłem sobie z tym wszystkim... Nienawidzę pokazywać tych złych uczuć, nie chcę by ktos się nade mną użalał, żeby przeze mnie cierpiał. Nienawidzę samego siebie, bo jestem bezwartościowy, wszystkich zawodzę! Nie zasługuję na to co mam. Nie byłem nawet przy mojej mamie, gdy umierała, bo jestem beznadziejnym synem! I beznadziejnym chłopakiem, w końcu ile razy przeze mnie płakałaś... Nie dotrzymałem dwóch obietnic. Lara zaginęła, Bianca nie żyje przeze mnie! - Chłopak wyrzucił z siebie myśli, które ciążyły mu od kilku lat i które spowodowały u niego depresję.

Szarooka nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała, że zwykłe "nie myśl tak!", nic nie da, zwłaszcza w stanie jego stanie.

- Pójdziemy do psychologa - Zaproponowała po prostu, próbując nie płakać, ale nie było to takie łatwe.

- Kiedy niby?

- Po misji. Zaufaj mi, to ci pomoże.

- Jak w podstawówce chodziłem do psychologów to nic to nie dało...

- Zaraz... Powiedziałeś, że nie dotrzymałeś dwóch obietnic. Jedna to chyba ta dana Nicowi, a druga? Kim była ta Lara?

Oczy Percy'ego wyrażały pustkę. Miały jednolity kolor i był tak jakby nie w tym świecie.

- Lara... Była moją przyjaciółką do piątej klasy. Obiecałem jej, że zawsze będzie ze mną bezpieczna. Broniliśmy się nawzajem przed tym psycholem, to znaczy Gabe'm... Potem zaginęła, znaleźli jej ciało. Koniec historii. Podoba się? - Głos chłopaka był zły, ale łzy na jego bladych policzkach mówił coś innego.

- Przykro mi...

Wtedy też do Annabeth dotarło, że nie była jedyną z ich dwójki, która miała dobrego przyjaciela, jeszcze przed ich poznaniem. Takiego szczerego. Grover właściwie się nie liczył, znali się tylko szóstą klasę, a o samym najwazniejszym fakcie, że chłopak był satyrem syn Posejdona dowiedział się dopiero, gdy już poznał córkę Ateny. Lara musiała byc dla niego bardzo ważna, tak jak dla niej Luke, może nawet bardziej.

- Kochałeś ją? - Spytała cicho.

- Tak. Jak przyjaciółkę, a może jakoś inaczej. Nie w ten sposób.

Bo w większy i mocniejszy...

☆☆☆

ja się nie doczekam poznania obsady tego serialu z pjo

[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz