- Wygrałam - Mruknęła Reyna sprawdzając na telefonie wyniki konkursu
- Gratulacje - Powiedział Will. Kilka osób dodało coś w stylu "tak, tak".
Wszyscy herosi siedzieli w pokoju chłopaków i czuli się jakby na coś czekali.
- Zaraz... Melanie ma drugie miejsce... Ty brałaś udział w konkursie? - Brunetka zwróciła się do zielonookiej
- Tak. Nie każda córka Aresa musi być głupia.
Nastała niezręczna cisza.
- Co masz na kostce? - Zapytała Piper patrząc na blondynkę, chcąc przerwać nieprzyjemną chwilę.
- To... Blizna, a co? - Powiedziała szorstko. Nie chciała być niemiła, po prostu nie umiała się przyzwyczaić do tego, że ludzie chcą coś o niej wiedzieć. O prywatnych rzeczach.
- Skąd ją masz? Oczywiście, jeśli chcesz o tym mówić...
- Nie no, okej. Jak uciekałam i ukrywałam się przed... Uh, sama nie wiem kim. Ludźmi...? Dosłownie wpadłam w kontener ze śmieciami. Nie pytajcie jak. Nie odpowiem. - Leo z trudem stłumił śmiech. - Była tam rozbita butelka - Skrzywiła się. - Reszty już można sie domyślić. Krew i te sprawy.
- Wygląda kozacko - rzekł syn Hefajstosa
- Kozacko?
- No wiesz. Fajnie.
- Ja wiem co to znaczy... - Melanie chciała powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał jej krzyk Hazel.
- Co się stało? - Spytał Percy
Ciemnoskóra wskazała na okno, a raczej to co jest za oknem. A byli to jacyś ludzie i strzały, mnóstwo strzał, które były wystrzeliwane przez jednego z tych ludzi.
- Co tam się dzieje? - Annabeth podeszła bliżej okna.
- Poznaję ich. - Powiedziała Melanie przełykając ślinę. - To... Słudzy farnomii.
- Co robimy? Idziemy tam? Musimy z nimi przecież walczyć.
- Idziemy.
***
Okazało się, że armia Farnomii to potwory, których jest bardzo dużo. Herosom udało się zabić jakąś ich część, ale było to trudne.
Nagle jedna ze strzał wbiła się w ramię Hazel. Dziewczyna złapała je, krzyknęła z bólu i upadła na ziemię.
- Hazel! - Zawołali Frank i Percy, po czym podbiegli do córki Plutona. Była nieprzytomn i dygotała, krew leciała jej z nosa.
- Musimy ja stąd zabrać. I uciekać. Jak najszybciej. - Syn Posejdona był roztrzęsiony.
- Wiem - Kanadyjczyk wziął złotooką na ręce.
Annabeth do nich podeszła.
- Co jej się stało?
- Dostała tą strzałą. Chyba była zatruta.
- Źle wygląda.
W oczach syna Marsa wezbrały się łzy, które jednak szybko ukrył.
- Będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze - powiedział sam do siebie.
- Will się nią zajmie - Zapewnił go Percy, mimo że sam ani trochę nie był przekonany co do tego faktu.
- Wiem...
***
Znacie to uczucie, gdy stracicie kogoś na zawsze? Ta bezsilność. Płaczecie, płaczecie, aż nagle łzy wam się kończą i uświadamiacie sobie co straciliście i, że już tego nie odzyskacie.
Tak czuł się Frank.
Gdy dowiedział się, że Hazel nie żyje.
Właściwie stratę dziewczyny najbardziej odczuli Frank, Percy i Nico. Frank stracił dziewczynę, Percy najlepszą przyjaciółkę, a Nico siostrę. Kolejną.
Śmierć była taka trudna do przyjęcia, do zrozumienia. Ktoś był, czuł, kochał, a teraz zwyczajnie go nie ma? To wydawało się zwyczajnie niemożliwe. Dlatego tak trudno było się z tym pogodzić.
Ostatnie słowa córki Plutona znał tylko Frank. I nie chciał ich nikomu zdradzić. Nie teraz.
Percy za pozwoleniem Franka sięgnął po zdjęcie, które kiedyś stworzył. Z ich trójką. Stworzył w ten sam sposób zdjęcia Hazel, całkiem dużo zdjęć Hazel. Głównie z Frankiem. A potem dał te zdjęcia Frankowi. I oboje się popłakali. A potem przyszedł Nico. I też się popłakał.
Bo oni wszyscy byli tylko dziećmi, które nie zasługiwały na to wszystko.
***
it's time to die
od tego rozdziału, będę się starała, żeby rozdziały miały od 500 słów
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction
FanfictionGrupka herosów wbrew swojej woli, zostaje wysłana do szkoły z internatem. Jednego można być pewnym. To będzie ciekawy rok szkolny. © hejtulena, 2019/2020