dwadzieścia trzy

376 31 7
                                    

Tego dnia jednego można było być pewnym. Jest już grudzień. Od rana w głośnikach puszczane było "Merry Christmas Everyone", a cała szkoła była już przyozdobiona. W każdej klasie były choinki, a uczniowie martwili się o swoje oceny.

- Jesteś zagrożony z matmy, Leo!  - Krzyknęła Piper, gdy mówili sobie nawzajem swoje oceny.

Chłopak przewrócił oczami.

- To poprawię ze dwa sprawdziany i napiszę jakąś kartkówkę na "A" i już będę miał lepszą średnią.

- Nadal będziesz zagrożony, masz same "F".

- Zrobię coś z tym!

- No mam nadzieję.

- Co z tą Melanie? - Zmieniła temat Hazel

- Powiedziała nam kim jest ta bogini i, że pomoże w walce.

- Jest heroską?

- Córką Aresa.

Frank zaczął się krztusić.

- Przyda się.

Annabeth pokręciła głową.

- Chyba do irytowania... - Mruknęła

***

- Nie wierzę, że to robimy. - Mruknął Will. Był wraz ze swoim chłopakiem na wagarach, stwierdzili, że nie chcą iść na angielski

- A ja tak. - Nico pocałował blondyna i wstał. Siedzieli w grubych kurtkach na dworze. Padał śnieg.

- Mam pomysł. - Powiedział syn Apolla i również wstał.

- Jaki?

- Czy chciałbyś zatańczyć? - Spytał jasnowłosy eleganckim tonem

- Mhm... Tak.

Chłopcy zaczęli tańczyć. Płatki śniegu delikatnie muskały ich odkryte miejsca na ciele. Kroki były powolne, a, mimo że żaden z nich nie umiał tańczyć, wyszło to dobrze. Jak to powiedziała kiedyś córka Afrodyty: Wszystko było lepsze z dodatkiem miłości. Will lubił te słowa.

☆☆☆

solangelo!
jak tam życie?
byłam wolontaruszką na wielkiej orkiestrze świątecznej pomocy, chce ktoś jakieś dwadzieścia szablonów z naklejkami z wośpa?

[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz