jeden

879 75 61
                                    

Do tej pory nikt nie wie jak ta jedenastka herosów wylądowała w szkole. Żaden z nich tego nie chciał, nawet Annabeth. Ale nikogo to nie interesowało. Dlatego właśnie stali z walizkami przed szkołą z internatem im. Martina Stonevilda.

- Ale... Duża. - Stwierdził Leo
- Racja. - Zgodziła się Annabeth

Percy szturchnął w ramię Jasona, uśmiechnął sie trumfująco i wyciągnął dłoń. Blondyn jęknął męczeńsko i wyciągnął dziesięć dolarów.

- O co chodzi?

- Założyłem się z Jasonem o to, czy Annabeth kiedykolwiek zgodzi się z Leonem.

- Ej! - Oburzył się Leo

- Przez Ciebie straciłem dziesięć dolców! - Krzyknął Jason

Hazel uderzyla się otwartą dłonią w czoło.

- Okej, myślę, że można by było już tam wejść, chyba że boicie się tak jak ja. - Powiedział Frank z zaniepokojoną miną.

- Spokojnie, nie ma się czego bać, to tylko szkoła.

- Tylko?

- Tak. Tylko.

Chłopak nie wyglądał na zadowolonego z tej odpowiedzi. Annabeth prychnęła.

- Czego wy się boicie? Szkoły?

- Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe. - Rzekł Percy. Miał rację. Prawie wszyscy herosi, ktorzy tutaj stali mieli złe wspomnienia związane ze szkołą.

- Dobra, wchodzimy.

***

Hol szkolny był bardzo duży. Znajdowały się w nim ławki i mnóstwo znaków wskazujących położenie różnych klas.

- Gdzie mamy iść? - Spytał Will.

- Tam. - Reyna wskazała ręką na najprawdopodobniej dyżurkę.

- Skąd wiesz? - Zapytał Leo

- Bo umiem czytać, idioto.

- Co?

Po chwili jednak zauważył duży znak z napisem "Rejerstracja uczniów".

- Aha.

- Idziemy tam?

- Mamy wybór?

- Nie za bardzo.

- Dzień dobry. - Powiedziała Annabeth wchodząc do pomieszczenia.

- Dzień dobry. - Odburknął jej niski, otyły facet ubrany w strój roboczy.

- My... Czy możemy się zapisać?

- Nazwiska.

- Chase, Di Angelo, Jackson, Zhang, Levesque, Valdez, Grace, Grace, Solace, Mclean, Ramirez Arellano.

- Jesteście. Chodzicie do jednej klasy?

Herosi popatrzeli po sobie zmieszani.

- T-tak. - Powiedział w końcu Percy

- A ten tu? - Mężczyzna wskazał na Nica - Nie wyglądasz na osiemnaście lat, ty też - wskazał na Hazel

- Oni... Są chorzy. Na okropną chorobę. Wygladają przez to młodziej. Zresztą, jak pan tak może? To okrutne! - Percy popisał się swoją grą aktorską, próbując wzrokiem przekazać reszcie o co mu chodzi.

- Tak, dokładnie! Wie pan jakie to przykre? - Wybuchnęła Hazel, udając płacz i wtulając się w Franka

- Mhm. - Mruknął Nico - Okropne

- J-ja przepraszam. Nie chciałem.

- To niech nas pan zapisze! - Krzyknął Leo, udając przejęcie Nico

- Już, już. - Woźny wziął klucze i szybko napisał cos na komputerze.

- Do widzenia.

- Do widzenia

Gdy półbogowie wyszli już z "dyżurki" odezwała się Annabeth:

- No, glonie, to było niezłe.

- Posejdon zawsze ma plan.

Dziewczyna kopnęła go w piszczel.

☆☆☆

wreszcie rozdział! mam nadzieję, że wam się spodobał. bardzo boje się, że pozmieniam charaktery bohaterom kanonicznym, więc jeśli zauważylibyście coś, co niezbyt się nimi zgadza, od razu mi napiszcie.
milego dnia! UwU

[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz