pięćdziesiąt dwa

224 12 11
                                    

Kayla Knowles, Rachel Elizabeth Dare, Hannah Clarke oraz Austin Lake przyjechali do szkoły z internatem im. Martina Stonevilda. Przyjechali tam oczywiście zwykłym autobusem, lepiej było nie używać pegazów i tego typu rzeczy. Mieli pomóc w misji, chociaż nieoficjalnie chcieli też się spotkac z resztą oraz wreszcie wyrwać się z obozu. Kayla skrycie bardzo chciała się też zobaczyć z Melanie, chociaż nikomu o tym nie mówiła.

Hannah wyskoczyła z autobusu, a przy okazji prawie się zabiła, upadając na ziemię. Jako dziecko Ateny uwielbiała szkołę oraz się uczyć, chociaż miała nietypowy dla dzieci bogini mądrości temperament. Była bardzo mądra, ale niesamowicie często robiła różne rzeczy impulsywnie, przez co nierzadko miała kłopoty.

- Han...! - Austin podbiegł do szarookiej. Dziewczyna tylko się zaśmiała i wstała a jej wcześniej ładnie ułożone włosy w odcieniu karmelu teraz wyglądały jakby dziewczyna przeszła nawałnicę. Mnóstwo kosmyków wypadło jej z gumki, która lekko się zsunęła i zleciało na oczy, a jej przedziałek troche się zepsuł.

- Żyję - Powiedziała, chichocząc.

- Di immortales, kiedyś się zabijesz! - Skarcił ją chłopak, chociaż na jego twarzy zagościł uśmiech.

- To co, idziemy? - Zapytała Rachel wraz z Kaylą podchodząc do dwójki herosów.

- Pewnie.

Tymczasem "oryginalna" dziesiątka herosów oraz Melanie czekała na holu szkoły. Siedzieli na grzejniku, który tak naprawdę był drewnianą ławką. A właściwie jednym i drugim.

Gdy drzwi szkoły otworzyły się, do środka weszli Rachel, Kayla, Austin i Hannah.

- Percy! - Rudowłosa wyrocznia rzuciła się w objęcia syna Posejdona. Annabeth przewróciła oczami, chociaż cieszyła się z przyjazdu dziewczyny.

- Dare... - Wykrztusił chłopak, bo zielonooka omal go nie udusiła.

- Cześć - Powiedział Jason

Hannah podeszła do swojej siostry.

- Co tam, Ann? - Zapytała miętoląc rękaw swojej bluzki.

- A u ciebie, Hannah? - Blondynka przedrzeźniła ton starszej dziewczyny.

- Iriska, nie przesadzaj.

- Nie nazywaj mnie Iriską! Nawet nie jestem dzieckiem Iris! - Zirytowała się brązowowłosa.

- Ale sie tak zachowujesz. - Jak zawsze, miała rację. Hannah uwielbiała wszystko co było tęczowe. Ubierała sie na tęczowo, miała wszystko obklejone tęczowymi taśmami i tęczowymi naklejkami. Nawet jej część domku Ateny wyglądała jak domek dzieci Iris.

Młodsza dziewczyna prychnęła.

Kayla zagadała do Melanie.

- Jak tam? - Spytała. - Tęskniłam.

- Nie tylko ty - Córka Aresa przytuliła swoją przyjaciółkę.

- A więc, hm... Podsumowując jesteśmy w dość beznadziejnej sytuacji.

- "Beznadziejnej" to mało powiedziane. - Powiedział Leo - To bardziej...

- Bez przekleństw - Przerwała mu szybko Piper.

Syn Hefajstosa się skrzywił.

- No to nie mam pomysłu - Mruknął, tonem obrażonego dziecka, które nie dostało cukierka.

- Przykro nam z powodu Hazel - Powiedział nagle  Austin, doprowadzając Franka praktycznie do płaczu i powodując niezreczną ciszę.

***

Kayla, Melanie, Annabeth i Piper szły przez korytarz szkolny do łazienki. Ostatnio bardzo mocno się zaprzyjaźniły, ku zdziwieniu reszty. Właściwie głównie Percy'ego i Jasona. Nie potrafili oni w żadnym stopniu zrozumieć co się stało z ich dziewczynami i czemu zachowują się jak córki Afrodyty - jak prawdziwe córki Afrodyty, nie takie jak Piper kiedyś.

Dziewczyny weszły do pomieszczenia oznaczonego złotym kółkiem.

- To co, próbujemy? - Zapytała Piper wyciągając jakieś kosmetyki ze swojej torebki.

- No tak - Powiedziała Kayla.

W tym samym czasie ktoś zapukał do drzwi. Melanie otworzyła je, a w progu stanęli nie kto inny jak Percy i Jason.

- Co wy robicie? - Spytał syn boga mórz ze zdziwieniem.

- A co was to obchodzi? - Odezwały się jednocześnie Annabeth i Piper.

- No nie wiem, jesteśmy waszymi chłopakami, a poza tym mamy ważną misję, która zaważy na losach wielu ludzi! - Grace się wkurzył i nie zauwazył nawet, że wszedł do łazienki.

- Wypad stąd, to jest damska! - Krzyknęła córka Apolla.

Jason zawstydził się trochę i wyszedł, ale na odchodne powiedział:

- Przestańcie się zachowywać jak głupie córki Afrodyty!

Piper zacisnęła pięści.

- Ja jestem córką Afrodyty, o ile nie zapomniałeś! - Zawołała za nim brunetka, po czym zatrzasnęła Percy'emu drzwi przed nosem. Dziewczyna oparła sie o ścianie, a po jej policzkach spłynęły łzy.

- Czy ja naprawdę nie moge być po prostu zwykłą dziewczyną? - Wyszeptała, płacząc. - Czy on musi miec jakis problem do tego, że robie to co inne dziewczyny?

***

- Powaliło cię? - Zapytał z gniewem w głosie Percy podbiegając do Jasona. - Ty w ogóle słyszałeś co powiedziałeś?

- Odwal się.

- Przeproś ją! - Morskooki lekko popchnął syna Jupitera.

- Ty... - Jason chciał go uderzyć, ale chłopak złapał jego rękę.

- Co się z tobą dzieje?

- Nie zrozumiesz - Odpowiedział niebieskooki sucho, ale z wahaniem.

- Czego niby nie zrozumiem?

- Praktycznie całe moje życie to była walka! Ćwiczenia! Walka! Nie było przerwy! Wy nie potraficie tego zrozumieć.

- Słucham? Każdy z nas miał przesrane. Może i zachowują się trochę dziwnie, ale mają do tego prawo! Daj im być zwykłymi nastolatkami chociaż przez chwilę! - Morskie oczy chłopaka były pełne bólu i żalu.

Jason spuścił głowę, gdy słowa chłopaka do niego dotarły.

- Fakt, może trochę przesadziłem... Bardzo.

☆☆☆

jak tam wam czas leci na kwarantannie?

[ZAWIESZONE] herosi vs szkoła / oh fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz