Potter raz po raz walił w worek treningowy.
- Pieprzony gnojek!
- Co ci zrobił ten worek?
Harry instynktownie chwycił nóż który leżał obok niego i wycelował w miejsce skąd dobiegał głos. Bellatriks ledwo zdołała zrobić unik przed lecącym w jej stronę ostrzem.
- Nie ma to jak miłe powitanie.
Zielonooki wziął do ręki swoją różdżkę i uważnie wpatrywał się w kobietę.
- Czego chcesz?
Lestrange tylko się uśmiechnęła i przyłożyła palec do ust.
- Może grzeczniej?
- Nie będę z tobą mówić o grzeczności.
- Potti nadal jest na mnie wściekły za zamordowanie tego psa? Powiedz, nadal płaczesz w podusie za Blackiem?
W ciągu kilku sekund sytuacja zmieniła się diametralnie. Bellatriks została przyciśnięta do ściany, a Wybraniec przykładał jej różdżkę do szyi.
- Nie masz prawa o nim mówić suko.
- Bo co mi zrobisz? Jesteś tylko gówniarzem nie jesteś w stanie mnie zabić.
- Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien.
Czarnowłosa popatrzyła wręcz z uwielbieniem na swojego pana który stał przy wejściu do sali.
- Panie mój.
Jednak mężczyzna ją zignorował.
- Harry, zostaw ją.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić.
- Oh, jeśli chcesz możesz ją zabić. Szczerze mówiąc mam to gdzieś. Chciałem tylko coś ci pokazać.
- Nigdzie już z tobą nie idę.
Kobieta nadal próbowała się wydostać spod chłopaka.
- Puść mnie!
Zielonooki w końcu zabrał dłoń i odsunął się od Lestrange. Jednak Złoty Chłopiec nie zamierzał jej odpuścić.
- Nie zbliżaj się do mnie więcej. Następnym razem nie będę się wahać.
Wściekła Śmierciożerczyni opuściła pokój. Tom patrzył na nią z uśmiechem na ustach.
- No no. Mało komu udaje się ją aż tak zirytować.
- Nienawidzę jej.
- Nie da się lubić każdego Harry.
- Od kiedy zacząłeś używać mojego imienia, Tom?
- Od kiedy zostałeś moim partnerem w zbrodni.
Szatyn założył z powrotem rękawice.
- Ja? Twoim partnerem? To dość ciekawy koncept, ale może nie wyobrażaj sobie za dużo.
Potter zaczął uderzać w worek, ignorując obecność swojego porywacza.
- Polubiłem cię Harry. Nie wiem czemu ale masz coś w sobie co przyciąga ludzi.
- To się nazywa urok osobisty.
Czarny Pan prychnął cicho i założył rękę na rękę.
- W przyszłym tygodniu atakujemy pewne miejsce. Idziesz ze mną.
Nastolatek przerwał boksowanie.
- Co?
- To co słyszałeś. To będzie twoja inicjacja.
- Ale ja nie chce.
- Harry, skoro już jesteś moim gościem, to nieładnie jest odmawiać własnemu gospodarzowi. Resztę szczegółów podam ci później.
Czarnoksiężnik opuścił pokój pozostawiając szatyna z burzą myśli.
- W co ja się wpieprzyłem...
CZYTASZ
Bond
FanfictionCzarny Pan stara się namówić Złotego Chłopca na porzucanie jasnej strony, jednak chyba żadne z nich nie zdaje sobie sprawy jakie przeciwności losu ich czekają. Co się stanie jeśli połączy się gryfońską głuptę i odwagę z ponurym i ambitnym umysłem sz...