Nie takim tonem

2.9K 181 63
                                    

W ciągu następnych kilku tygodni relacje Czarnego Pana z Wybrańcem stawały się coraz bliższe. Żadne z nich nie wiedziało dlaczego nagle zaczęli ze sobą rozmawiać i spędzać czas jak normalni czarodzieje. Zielonooki musiał przyznać iż czuje się swobodnie w obecności Voldemorta. Ten dzień Potter postanowił spędzić w ogrodzie, ponieważ czarnoksiężnik zajęty był raportami. Nastolatek zabrał więc koc i książkę i ruszył pod swoje ulubione drzewo aby rozkoszować się pogodą. Jednak nie minęło dużo czasu nim jego relaks został przerwany.
- Co ty tu robisz?
Harry niechętnie oderwał się od lektury i spojrzał na kobietę przed nim.
- Jak widać czytam.
Bellatriks prychnęła cicho.
- Dlaczego nikt cię nie pilnuje?
- O ile wiem nie mam już czterech lat.
- Jesteś więźniem mojego pana. Nie masz prawa tutaj siedzieć bez kogoś kto będzie cię pilnował.
- Jak widać nie potrzebuje niańki.
- Nie takim tonem.
Zielonooki jęknął cicho i wstał z koca.
- Słuchaj jeśli chcesz, to idź do swojego pana i spytaj się go czy wie że tutaj jestem. Ja nie mam ochoty na kontakty z tobą.
- Myślisz że cię zostawię samego?
Szatyn z powrotem położył się na kocu i zaczął czytać. Lestrange popatrzyła na chłopaka po czym ruszyła biegiem do Czarnego Pana. Kobieta cicho zapukała do drzwi oczekując na pozwolenie na wejście do gabinetu.
- Wejść.
Czarnowłosa cicho wślizgnęła się do środka i od razu skłoniła się czarnoksiężnikowi.
- Panie mój.
Voldemort odłożył pióro które trzymał w dłoni i uśmiechnął się lekko.
- Co cię do mnie sprowadza Bella
- Panie, chodzi o Pottera.
Mężczyzna zmrużył oczy i popatrzył na swoją poddaną.
- Nie rozumiem.
- On się zachowuje jakby mógł wszystko.
- Bella to nie jest nic ważnego. Harry jest moim gościem i jest pod moją opieką. Nic nie może mu się stać póki tu przybywa. Czy to jasne?
- Ale...
- Czy to jasne?
- Tak mój panie.
Kobieta wycofała się z pokoju i zaczęła powoli oddychać.
- Muszę uratować mojego pana od tego dzieciaka.-
Czarnowłosa wróciła do Zielonookiego i uśmiechnęła się do niego.
- Masz szczęście.
- Można to tak nazwać.
Bellatriks opuściła posiadłość Czarnego Pana obmyślając w głowie plan jak zamordować Wybrańca.
- Ten chłopak już za długo kroczy po tym świecie...

Bond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz