Potter jednak nie zamierzał spać. Czuł jak emocje w nim buzują, jak świat wiruje. Nie mógł czekać. Musiał wyjaśnić całą sprawę raz a porządnie. Nastolatek powoli wstał z łóżka i z przerażeniem odkrył że jest w samych bokserkach.
- Zabije go...
Wybraniec powoli ruszył przez korytarz, łapiąc się co jakiś czas ściany aby nie zemdleć. W końcu po kilku minutach które dla niego ciągnęły się jak godziny, dotarł pod drzwi do gabinetu Czarnego Pana. Zielonooki jak zwykle wszedł bez pukania, lecz gdyby nie szybka interwencja czarnoksiężnika, chłopaka czekało by bliskie spotkanie z podłogą. Szatyn poczuł się niezręcznie gdy tak leżał trzymany w pasie przez swojego wroga.
- Możesz mnie puścić?
Voldemort lekko się uśmiechnął.
- To chyba kiepski dobór słownictwa.
- Po prostu pomóż mi dojść do jakiegoś przeklętego krzesła.
Po chwili nastolatek już łapał oddech w jednym z foteli. Tom natomiast oparł się o biurko i założył rękę na rękę.
- Nie miałeś przypadkiem spać?
- Nie jesteś moim ojcem, aby mówić mi co mam robić.
- Ale jestem na tyle dojrzały aby zobaczyć że twoje ciało nie jest gotowe na przemieszczanie się.
- Możesz zostawić moje ciało w spokoju? Chciałem z tobą porozmawiać.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Musisz coś zrozumieć...
Szatyn zobaczył mroczki przed oczami, lecz mimo to kontynuował.
- Masz mnie traktować jak równego sobie...
Wybraniec poczuł jak robi mu się duszno.
- Nalejesz mi wody?
- Źle się czujesz?
- Potrzebuje wody i tyle.
Po chwili Złoty Chłopiec trzymał w dłoni szklankę.
- Napewno dobrze się czujesz?
- Nic mi nie jest...
- Zbladłeś.
- To nic takiego.
- Nie zachowuj się jak dzieciak.
Voldemort dotknął dłonią czoła nastolatka.
- Masz gorączkę.
- To nic takiego.
Czarny Pan wziął nastolatka na ręce i opuścił swój gabinet.
- Zostaw mnie w spokoju. Nic mi nie jest.
- Nie kręć się tak.
- Nie moja wina że nie podoba mi się jak ktoś mnie niesie gdzieś bez mojej wyraźnej zgody.
- Zawsze tak narzekasz?
- Często.
- Zapewne dlatego nie masz dziewczyny.
Czarnoksiężnik położył swojego więźnia na łóżku. Zielonooki natychmiast odsunął się od swojego oprawcy i obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
- Więcej tak nie rób.
- To wykonuj polecenia.
- Nie zamierzam.
- Zaraz ci spiorę ten tyłek.
- Nie byłbyś w stanie.
- Znowu podważasz moje umiejętności w byciu złym człowiekiem?
- Ty nie jesteś człowiekiem.
- Nazywaj mnie jak chcesz. Bylebyś siedział na tyłku i czekał na mnie i Severusa.
- Snape jest konieczny?
- Pytasz się jeszcze?
- Jak ja cię nie lubię...
Voldemort opuścił pokój szatyna w doskonałym nastroju. Nie wiedzieć czemu ale polubił tego dzieciaka.
Ktoś mnie wołał?
![](https://img.wattpad.com/cover/205058504-288-k777075.jpg)
CZYTASZ
Bond
Fiksi PenggemarCzarny Pan stara się namówić Złotego Chłopca na porzucanie jasnej strony, jednak chyba żadne z nich nie zdaje sobie sprawy jakie przeciwności losu ich czekają. Co się stanie jeśli połączy się gryfońską głuptę i odwagę z ponurym i ambitnym umysłem sz...