Zmiana

1.1K 81 4
                                    

Minęły dwa miesiące odkąd Wybraniec zaczął nauczać w szkole Magii i Czarodziejstwa. Zajęcia Pottera cieszyły się coraz większym zainteresowaniem. Chłopak z przyjemnością obserwował jak jego uczniowie z każdym tygodniem robią postępy. Czwartkowa lekcja właśnie dobiegała końca. Zielonooki uśmiechnął się do zgromadzonych i pożegnał ich. Wybraniec chciał zacząć sprzątać pomieszczenie jednak uczniowie nie opuścili sali. Złoty Chłopiec zmarszczył brwi i zaskoczył z podestu.
- Coś się stało?
Uczniowie niepewnie popatrzyli pomiędzy sobą. Wybraniec popatrzył na nich i westchnął.
- Pamiętajcie że nie jestem waszym wrogiem. Jeśli macie jakieś pytanie możecie je śmiało zadawać.
W końcu jedna z uczennic wystąpiła do przodu i cicho zadała pytanie.
- Czy Sam Wiesz Kto, tutaj przyjdzie?
Szatyn popatrzył zaskoczony na zgromadzonych.
- Nie musicie się obawiać Voldemorta.
Tym razem jeden z uczniów popatrzył na swojego nauczyciela.
- To po co się tego uczymy?
- Dumbledore poprosił mnie abym was nauczył się bronić.
- Ale po co, skoro nic nam nie grozi.
Zielonooki przez dłuższą chwilę się nie odzywał.
- Macie prawo wiedzieć jakie mam zdanie. Nie mogę wam zagwarantować że Voldemort nie przyjdzie do Hogwartu, że wasi bliscy przeżyją te obecną sytuacje. Mogę was jedynie uczyć jak się obronić i obiecać wam że was nie zostawię. Voldemort naznaczył mnie jako równego sobie, i już nie raz z nim walczyłem. Dlatego póki żyje żadne z was nie zostanie przez niego skrzywdzone.
Uczniowie patrzyli na Wybrańca z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Pan się go nie boi?
- Po pierwsze jestem Harry. Po drugie nie boje się go jako człowieka. Możecie mi wierzyć już trochę go poznałem, nawet byłem jego więźniem. Jego moc jest potężna i każdy, rozsądny czarodziej bał by się walki z nim. W końcu jest potężny na równi z Dumbledorem.
Szatyn popatrzył na zegar i na swoich podopiecznych.
- Jest już późno a wy macie jutro zajęcia. Nie martwcie się wojną ani Voldemortem. Jak na razie to nie jest problem który nam realnie zagraża. A teraz uciekać do łóżek!
Młodzież zaczęła zbierać swoje rzeczy i opuszczać sale, pozostawiając w niej Pottera wraz z jego ponurymi myślami. Nastolatek podszedł do okna i popatrzył w ciemność. Wiedział że gdzieś tam jest jego dawny kochanek który nie próżnuje.
- Nie pozwolę ci skrzywdzić tych dzieciaków Tom... Nie na mojej zmianie.

Bond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz