Stawaj i walcz

2.3K 160 8
                                    

Moody wylądował w małej nadmorskiej wiosce w parszywym nastroju. Od kilku dni uganiał się za nastolatkiem, który po prostu rozpłynął się w powietrzu. Mężczyzna postawił kołnierz swojego płaszcza aby zakryć się przed wiatrem.
- Jeśli cię tu nie ma Potter, możesz być pewien że osobiście skopię ci tyłek.
Alastor ruszył w głąb wioski lekko utykając i przeklinając po cichu pogodę. Jakie było jego zaskoczenie gdy w jednym z domów wykrył silną magię. Auror wyjął swoją różdżką i przy pomocy zaklęcia rozwalił drzwi wejściowe i wkroczył do pomieszczenia. W całym domku panowała ciemność i nieprzyjemna cisza. Magiczne oko Moodiego nie zarejestrowało niczego podejrzanego, do czasu ataku. Tuż za Alastorem pojawiła się postać i zaatakowała go w tył głowy. Czarodziej poczuł ból, lecz zdołał się odwrócić i popchnąć swojego wroga na ziemię. Jakie było jego zdziwienie gdy zobaczył osobę której tak szukał.
- Potter, co ty tu robisz?
- Moody? Czy to naprawdę ty?
- Nie, Merlin. Dlaczego siedzisz tutaj po ciemku i w takiej ciszy?
- Myślałem że to Snape i zdołam uciec aby wam pomóc.
- Zaraz jeszcze raz. To ten gnojek cię tu zamknął?
- To naprawdę długo historia, nie wiem czy mamy dość czasu aby ją opowiedzieć. Który jest dzisiaj?
- O co chodzi?
- Ile czasu upłynęło odkąd Voldemort zagroził wam atakiem?
- Sześć dni.
- Jasna cholera! Moody zbieraj ten kościsty tyłek, musimy ruszać!
- Co się nagle napadło?
- Czy ty nic nie rozumiesz?! Dzisiaj Czarny Pan zaatakuje Hogwart, a my...
- A wy zostaniecie tutaj.
Auror odwrócił się w stronę miejsca z którego dochodził nowy głos. Mistrz Eliksirów stał przy drzwiach i celował w Alastora swoją różdżką.
- Nie sądziłem Moody, że uda ci się odnaleźć moją kryjówkę.
- Myślałeś że do niczego się już nie nadaje?
- Skoro sam to wiesz, to nie ma sensu cię o tym uświadamiać.
- Snape, zejdź mi z drogi. Nie chce ci robić krzywdy.
- Chłopak zostaje tutaj. Jeśli nie chcesz stracić drugiego oka, nie próbuj mnie powstrzymać.
- Po co ty to robisz Snape? Przecież twój pan chce tego dzieciaka.
- I właśnie dlatego nie może go dostać.
- Chłopak idzie ze mną. Czy ci się to podoba, czy nie.
Severus uśmiechnął się kpiąco.
- W takim razie, stawaj i walcz Moody.

Bond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz